Skip to main content

Twórcy horroru zachęcają do ściągnięcia pirackiej kopii zamiast oglądania gry na YouTube

Tytuł zyskał na popularności.

Rysunkowy horror Slay the Princess zyskał ostatnio na popularności dzięki materiałom wideo publikowanym w serwisie YouTube przez popularnego „Markipliera”. Twórcy gry sugerują, że lepiej zagrać samemu, a jeśli kogoś nie stać, to grę można „spiracić” - nikt się nie obrazi.

Mark „Markiplier” Fischbach to jeden z najpopularniejszych twórców treści w sferze gier, specjalizujący się właśnie w niezależnych horrorach. Slay the Princess z 2023 roku dzięki jego filmikom przeżywa teraz drugą młodość.

Założenia są proste: w piwnicy opuszczonego domku w lesie znajdujemy księżniczkę, która zrobi wszystko, by uciec. Szybko okazuje się jednak, że nie jest do końca przyjemną osobą, a kluczowa jest rozgałęziająca się fabuła i podejmowanie licznych wyborów.

Zobacz na YouTube

„Dla osób, które chcą zapoznać się z serią od Markipliera: jeśli jeszcze nie graliście samodzielnie, to wrażenia z oglądania będą najlepsze, jeśli najpierw sami zagracie” - napisali teraz twórcy z Black Tabby Games. „Gra szeroko reaguje na wybory, więc każda rozgrywka wypada indywidualnie”.

Ale co, jeśli kogoś nie stać na Slay the Princess, wycenione na 66,39 zł? Obecnie trwa 20-procentowa przecena, ale twórcy zwracają uwagę, że jeszcze w tym tygodniu - 27 czerwca - rozpocznie się letnia wyprzedaż na Steamie, więc cena może spaść jeszcze niżej.

Lub - jeśli kogoś nie stać - pobierzcie piracką wersję! My na tym nie tracimy, a zawsze możecie kupić grę później, jeśli uznacie, że była warta pieniędzy” - dodaje Black Tabby Games w serwisie X.

Zobacz także