Skip to main content

Uncharted mogłoby się uczyć wspinaczki od Jusant

Gdy wspina się gracz, a nie bohater.

OPINIA | Jusant to gra o wspinaczce. Nie ma tu przeciwników i walki, a postać jest niema. Mimo że przygodę można ukończyć w kilka godzin, to zapamiętam ją na długo - wszystko przez świetną mechanikę wspinaczki, której mogłoby grze pozazdrościć Uncharted czy seria Tomb Raider.

Przyzwyczailiśmy się już, że wspinaczka w grach to czynność niemal całkowicie automatyczna. Postać sama trzyma się gzymsów i łapie kolejnych krawędzi, a do naszych zadań należy jedynie wskazywanie kierunku poruszania się i sporadyczne skakanie. Towarzyszy temu pewna beztroska, która jest właściwie całkowitym przeciwieństwem tak ekstremalnych przedsięwzięć, jak wchodzenie na gigantyczny skalny klif bez zabezpieczenia: mamy przecież pewność, że bohater/ka nie spadnie, o ile nie zrobimy nic głupiego. Z tym status quo zrywa Jusant i robi to tak fantastycznie, że pod względem mechaniki jest to dla mnie najbardziej pozytywnie zaskakująca gra 2023 roku.

W Jusant sami musimy szukać punktów zaczepienia i chwytać je osobno lewą lub prawą ręką. Sterowanie jest wygodne i przemyślane: za chwyt odpowiadają triggery (L2 i R2), a wolną ręką kierujemy analogiem, szukając kolejnego miejsca, którego możemy się złapać. Być może brzmi to skomplikowanie i męcząco, ale twórcom udało się zachować idealny balans: czujemy, że wejście na kolejną platformę to nasza zasługa, ale jednocześnie ta czynność nie wymaga zbyt wiele wysiłku, szczególnie, gdy już mamy wprawę. Byłoby to wprost fantastyczne rozwiązanie dla wspomnianych już serii gier o poszukiwaczach skarbów.

Mechanika wspinaczki jest tu jednak nieco bardziej skomplikowana - o wiele bardziej, niż potrzebowałoby takie Uncharted. Główny bohater wyposażony jest w wyciągarkę z liną, której używa do zabezpieczania się przed upadkiem. Zadaniem gracza jest obieranie takiej drogi, żeby lina się nie skończyła, a także pilnowanie stanu energii postaci, bo pewne czynności, jak skok, zużywają ją bezpowrotnie - przynajmniej dopóki nie staniemy znowu na nogach. Możemy też sprytnie umieszczać niemal na wszystkich ścianach dodatkowe kotwy, czyli punkty zaczepienia liny, z których można się potem huśtać.

Konkluzja jest taka, że - nie licząc gier VR - Jusant to po prostu najlepiej i najbardziej immersyjnie zrealizowana wirtualna wspinaczka w historii. Były już próby opracowania podobnych rozwiązań, np. wydane przez Ubisoft Grow Home, ale animatorzy i programiści Don't Nod (mającego w portfolio m.in. Life is Strange) osiągnęli wprost mistrzowską płynność i grację postaci, niespotykaną nigdzie indziej przy tak zaawansowanej mechanice.

Przez niemal całe Jusant zastanawiałem się, czy taka „ręczna” wspinaczka nie byłaby zbyt uciążliwa w grach typu Uncharted czy Tomb Raider, w których mamy zdecydowanie więcej na głowie - wszak sekcje platformowe są czasami odpoczynkiem pomiędzy walkami, chwilą oddechu. Dochodzę jednak do wniosku, że mimo zaangażowania gracza w czynność wspinaczki, właściwie całe Jusant jest relaksujące. I to zasługa nie tylko pięknej muzyki, ale wspomnianego wcześniej balansu mechaniki. Poza tym wyobraźcie sobie, jak mocniej pompowałaby adrenalinę scena, w której musimy wdrapać się na pociąg zsuwający się z urwiska, gdyby każdy chwyt dłoni Nathana Drake’a byłby naszą odpowiedzialnością.

Jusant to jednak coś więcej niż świetna mechanika. Tytuł gry to francuskie słowo oznaczające odpływ (więc powinno się go wymawiać - w uproszczeniu - „Żuzą”). Bohater, wraz z uroczym kompanem na ramieniu, bada historię cywilizacji, która do czasu tytułowego odpływu zamieszkiwała szczęśliwie gigantyczną skalną wieżę. Fabułę poznajemy głównie poprzez czytanie opcjonalnych listów, ale historia jest na tyle ciekawa, że do samego końca chcemy się dowiedzieć, co stało się z tymi wszystkimi ludźmi.

Z pewnością nie jest to gra wysokobudżetowa, ale przytłaczjąco pozytywne recenzje na Steamie mówią same za siebie. Można śmiało powiedzieć, że Don’t Nod ma swoje własne Journey.

Tytuł tego tekstu jest trochę przewrotny. Uncharted to ugruntowana seria, której korzenie sięgają jeszcze 2007 roku, a poza tym nie wiadomo, czy kiedykolwiek ujrzymy kontynuację. Ale w przyszłości ukaże się przecież niejedna gra, której sporą część zabawy będzie stanowiła wspinaczka. Inspirowanie się Jusant wydaje się dla twórców takich tytułów właściwą drogą.

PS: Jusant jest w Game Passie.

Zobacz także