Skip to main content

Unravel - Recenzja

Splątane wspomnienia.

Gra śliczna i relaksująca, niepozbawiona jednak wad, przez co czasem potrafi wybić ze spokojnego, przyjemnego rytmu.

Kiedy na targach E3 w 2015 roku deweloper Martin Sahlin opowiadał o włóczkowym bohaterze, nie był w stanie ukryć tremy i stresu. Łatwo było zauważyć, ile serca autor włożył w produkcję tej gry.

Unravel emanuje ciepłem domowego ogniska, a spokojne melodie koją zmęczone codziennymi trudami nerwy. Przejmujemy kontrolę nad Yarnym, czyli podobnym do kota stworkiem z czerwonej włóczki. Mały ludzik obiera za cel odzyskanie wspomnień starszej gospodyni i wyrusza na wyprawę po miejscach z albumu wakacyjnych zdjęć.

Terapeutyczna podróż nie jest jednak prosta. Z każdym krokiem włóczka rozwija się, a razem z nią nasz bohater. Bez znalezienia porzuconych kłębków wełny nie ruszymy dalej. Wielki świat kryje również wiele dodatkowych zagrożeń, na które niechybnie trafimy.

Stworzenie platformówki opartej o wykorzystywanie nitki do pokonywania przeszkód to strzał w dziesiątkę. Daje się wyczuć świeżość w pomyśle tak prostym, jak chociażby możliwość przywiązywania się do gałęzi, by powoli zsunąć się na ziemię, albo rozciągnięcie sznurka jako prowizorycznej trampoliny.

Nie możemy jednak plątać się beztrosko i supłać na każdym kroku, gdyż niepotrzebne pętelki mogą ograniczyć całościowy zasięg Yarny'ego i uniemożliwić dotarcie do zapasu wełny pozwalającej na dalszą podróż.

Zobacz na YouTube

Unravel prowadzi nas przez wiele rodzinnych wspomnień, przez co każdy odwiedzany poziom jest wyjątkowy. Biegamy po babcinym ogrodzie, morskim ośrodku wypoczynkowym, jesiennych mokradłach, zimowym kurorcie czy też bardziej industrialnych strefach.

Każde z miejsc charakteryzuje inny rodzaj zagrożeń - raz unikamy podtopienia, kiedy indziej uciekamy przed wściekłym susłem, głodnym krabem lub po prostu unikamy zgniecenia przez liczne maszyny i spadające przedmioty.

Podobnie jest z łamigłówkami, których rozwiązanie wiąże się z wykorzystaniem elementów otoczenia. Z gałęzi robimy barki, przeciągamy odważniki, by zablokować dźwignie, toczymy śnieżki i szybujemy za pomocą latawców i reklamówek. Wszystko z wykorzystaniem sznurka jako uniwersalnego łącznika.

Mechanika i rozwiązania zagadek często się powtarzają, ale nie jest to szczególnie zauważalne dzięki zmianom scenerii, obiektów i drobnych detali rozróżniających minimalnie jedną łamigłówkę od drugiej. Wszystko to imponuje wizualnie i sznurkowy ludzik wydaje się wręcz żywy.

Sporty ekstremalne w wykonaniu ludzika z włóczki

Yarny jest ciekawy świata, próbuje łapać motyle, panikuje na widok agresywnej wrony i wesoło kroczy przez kolejne krainy. Pomimo braku głosu i minimalistycznej budowy ciała samymi oczami i ruchem „uszu” czerwony stworek wyraża więcej niż tysiąc słów. Odpowiednia linia melodyczna na każdym poziomie podnosi emocjonalność scen, jednak po kilku godzinach minimalnie nuży.

Gra przez zdecydowaną większość czasu relaksuje i wycisza, jednak może podnieść ciśnienie. Głównym problemem jest niedostatecznie dopracowane sterowanie. Oznaczanie punktów interaktywnych w trakcie bardziej dynamicznych etapów szwankuje i często komplikuje ukończenie prostego zadania.

Unravel to na pewno jedna z bardziej urokliwych gier ostatnich lat. Wypełniona intymnymi szczegółami z życia autora - być może nawet za bardzo. Nie zmienia to jednak faktu, że kiedy zaakceptujemy taką konwencję, spędzimy z tym tytułem wiele przyjemnych chwil.

8 / 10

Zobacz także