Valve przyznaje, że program Greenlight nie działa najlepiej, trwają prace nad poprawkami
W planach szybsza akceptacja gier.
„Greenlight to najgorsza rzecz, jaka przydarzyła się Steamowi” - stwierdził Rami Ismail, twórca m.in. Ridiculous Fishing w rozmowie z serwisem Rock, Paper, Shotgun. I choć odczucia na temat programu nie są tak jednoznacznie negatywne, to Valve przyznaje, że proces może przebiegać sprawniej.
„Główny problem polega na tym, że po prostu nie możemy publikować tylu gier, ile byśmy chcieli” - tłumaczy Tom Bui z Valve.
„Jest ku temu kilka powodów, które nie mają dla was większego znaczenia i nie powinny być waszym problemem. Ważne jest to, że oferujemy klientom możliwość zakupu waszych gier i głosowania portfelem. Zdajemy sobie sprawę, że nie wychodzi nam to najlepiej i ciężko pracujemy, by naprawić ten proces.”
W dalszej części wpisu na stronie Indie Statik deweloper z Valve tłumaczy, że w planach jest większa automatyzacja programu i udostępnienie dodatkowych narzędzi. W ten sposób ograniczone zasoby ludzkie nie będą już przeszkodą. Twórcy będą mogli np. edytować stronę własnego produktu, co wcześniej zarezerwowane było dla Valve, zajmowało mnóstwo cennego czasu i bazowało na kłopotliwej wymianie emaili, a nawet na... wysyłaniu wiadomości faksem.
Greenlight to inicjatywa Valve, w której gracze sami wybierają, które tytuły niezależne trafią do sprzedaży na Steamie.