Valve wciąż milczy w sprawie Deadlock, mimo że strzelanka zalicza masowy przeciek
Czy to część planu?
Do sieci wyciekło już tyle materiałów z Deadlock, że raczej możemy uznać tę strzelankę za prawdziwy produkt. Problem w tym, że Valve milczy, ignorując prośby internautów, by potwierdzono choćby istnienie gry. Tymczasem tytuł wylądował już na SteamDB, gdzie można podejrzeć, ile osób bawi się aktualnie w Deadlock. Wcale nie jest ich mało.
Deadlock widzieliśmy już w akcji, ale takich matertiałów jest w sieci znacznie więcej. Na forum 4chan filmików z gry jest ponad 90 - niektóre lądują na X czy nawet YouTube.
Jeśli ominęły was informacje na temat podstawowych założeń Deadlock, przypominamy opis gry udostępniony przez użytkownika Gabe Follower, specjalizującego się w przeszukiwaniu plików gier Valve: „Kompetytywna trzecioosobowa strzelanka z bohaterami. Walka 6 vs 6 na ogromnej mapie z 4 liniami. Umiejętności i przedmioty. Mechanika tower defense. Setting fantasy zmieszany ze steampunkiem. Magowie, dziwne stworzenia i roboty. Szybka podróż przy użyciu szyn w powietrzu, podobnie jak w Bioshock Infinite”.
Deadlock pojawił się nawet w serwisie SteamDB, gromadzącym cenne informacje o grach na Steamie. Aktualnie trudno stwierdzić, na ile prawdziwa jest karta gry, ale jeśli wierzyć SteamDB, to wczoraj w grze bawiło się... 897 osób jednocześnie, a więc całkiem sporo. W momencie pisania tego newsa w Deadlock jest rzekomo 480 graczy.
Wygląda więc na to, że trwa właśnie coś w rodzaju zamkniętej bety, co zgadzałoby się z wątkiem założonym na forum ResetEra przez niejakiego Hasneya. Nie jest jasne, kim jest ten użytkownik, ale zbiera on „błagania” o wpisanie na listę oczekujących na dostęp do Deadlock. „Gra nie ma bezpośredniego systemu zaproszeń, więc nawet jeśli osoby z tego wątku się dostaną, to będzie się to działo powoli” - napisał Hasney, sprawiając wrażenie, że nie żartuje.
Jeden z wpisów wspomnianego już Gabe Follower może sugerować, że Valve liczyło na „pokojową” współpracę z osobami zaproszonymi do zamkniętych testów, jednak testerów nie udało się utrzymać w ryzach.
„Tuż przed tymi wszystkimi przeciekami, twórcy Deadlock powiedzieli, że nie planują zatrzymywać testów ani nikogo wyrzucać, ponieważ chcą rozwijać grę razem ze społecznością, aby zrobić wszystko dobrze. Jednak społeczność Valve, jak zwykle, wybrała inną ścieżkę...” - napisał Gabe Follower, sugerując też w innym wpisie, że sam ma już dostęp do Deadlock.
Z jednej strony można uznać, że Valve zapewne nie tak wyobrażało sobie ujawnienie istnienia Deadlock, ale z drugiej - mamy przecież do czynienia z doświadczoną firmą, która zna branżę od podszewki i mogła spodziewać się przecieków. Być może to część wielkiego planu „Wielkiego V”.