Valve wyjaśnia, dlaczego Left 4 Dead 2 powstało tak szybko
Dokładnie rok po premierze „jedynki”.
Seria Left 4 Dead pozostaje jedną z najbardziej cenionych strzelanek w historii gier, choć decyzja Valve o wydaniu sequela dokładnie rok po premierze „jedynki” wydawała się raczej mało rozsądna. Teraz, po 14 latach, jeden z deweloperów postanowił opowiedzieć o motywacjach studia.
Przypomnijmy, że fani Left 4 Dead mieli dokładnie rok na nacieszenie się grą, zanim w 2009 roku na rynek trafiła równie ciepło przyjęta kontynuacja. „Dwójka” nie zaoferowała wielkiego przeskoku technologicznego ani innowacji w rozgrywce, dlaczego więc Valve nie zajęło się po prostu rozwojem pierwszej części?
„Left 4 Dead było tak zepsute, że nikt nie chciał nawet tego tknąć” - odpowiada Chet Faliszek, były pracownik Valve, w rozmowie z serwisem GameDeveloper. „Ta gra iterowała tak szybko, że testowaliśmy ją nawet wtedy, gdy wszystko się psuło i trzeba było wczytywać mapy po dwa albo trzy razy”.
„W pewnym momencie musieliśmy za to zapłacić” - tłumaczy dalej deweloper. „Nie było takiej opcji, żeby wspierać mody do Left 4 Dead w taki sam sposób, jak robiliśmy to w przypadku Left 4 Dead 2. Nie bez większego resetu”.
Dlaczego więc Valve nie tłumaczyło tej decyzji już przy samej zapowiedzi? Faliszek wyjaśnił, że mówienie graczom o problemach pierwszej części, w momencie gdy deweloperzy wyciskają ostatnie poty w pracy nad sequelem, nie byłoby najlepszym pomysłem.
Brzmi to całkiem sensownie. Smucić może jedynie fakt, że na produkcję Left 4 Dead 2 wystarczył zaledwie rok, a my wciąż nie doczekaliśmy się nawet wzmianki o planach wydania trzeciej części. Wypada jednak docenić, że gra wciąż dostaje mniej i bardziej ambitne aktualizacje.