Video: Dźwięk w grach
Co w głośnikach piszczy.
W dzisiejszych czasach trudno wyobrazić sobie grę bez dźwięku. Zarówno aktorzy głosowi, kompozytorzy czy całe orkiestry dokładają wszelkich starań, by dźwięk i muzyka w grach stały na wysokim poziomie, by dopełniały rozgrywkę. Jednak w latach 80. i 90. na ten aspekt przeznaczało się najmniej budżetu, a tworzenie muzyki było niezwykle żmudnym procesem.
Wszystko zaczęło się od salonów gier pod koniec XIX wieku. Maszyny zawsze sygnalizowały wygraną jakimś dźwiękiem, by zwrócić uwagę użytkownika i w pewien sposób wynagrodzić go, ale nie była to jeszcze muzyka. Ta powstała dopiero wtedy, gdy prawne regulacje wymusiły wyeksponowanie elementów muzycznych ponad te związane z samą zabawą.
Przełomem była popularyzacja pinballa - właśnie w nim po raz pierwszy wykorzystano mikroprocesor do tworzenia dźwięku. Ten z kolei niedługo potem pojawił się w pierwszych grach wideo. Mikroprocesory miały poważne ograniczenia: niewielką przestrzeń danych, możliwość wykorzystywania jedynie fal prostokątnych i tworzenia dźwięku na zaledwie czterech kanałach.
Po popularyzacji domowych konsol i komputerów osobistych sytuacja poprawiła się, ale dopiero metoda samplingu zrewolucjonizowała to, jak tworzono dźwięk do gier. Wreszcie można było nagrywać, a nie syntezować dźwięki. To oczywiście nie oznaczało, że jakość nagrań była zadowalająca - na wszelkich urządzeniach spadała ona drastycznie. Był to jednak ważny krok na przód.
W materiale opowiadamy też o pierwszej muzyce interaktywnej, płytach CD i wielu innych szczegółach.