Video: World of Warcraft, wspomnienia i prywatne serwery
Co z tym Azeroth?
Na początku kwietnia Blizzard zamknął kilka prywatnych serwerów World of Warcraft, w tym jeden z najpopularniejszych - amerykański Nostalrius.
Normalny, wydawałoby się, ruch ze strony producenta wywołał pewne kontrowersje, a nas skłonił do krótkiego komentarza, dotyczącego nie tylko pirackich serwerów, ale obecnego stanu gry.
„WoW” się zmienił i trzeba się z tym pogodzić. Wielkie zmiany to nieodłączny element każdego MMO. Jeżeli nowa wersja gry nam nie odpowiada, nie należy jej wspierać abonamentem - to proste.
Kwestia chęci grania w podstawową wersję World of Warcraft jest podnoszona przez społeczność często, ale nie wydaje się, żeby Blizzard mógł tak po prostu włączyć serwery z oryginalną wersją. To zbyt skomplikowane przedsięwzięcie, które zapewne by się firmie nie opłacało.
Produkcja Blizzarda nadal pozostaje najpopularniejszą, największą grą MMO z abonamentem. Liczba aktywnych graczy spada, ale głównym powodem nie musi być wcale szereg kolejnych zmian z różnych rozszerzeń. Większe znaczenie ma zapewne brak regularnych i dużych aktualizacji pomiędzy dodatkami.
Pod koniec 2015 roku abonament opłacało regularnie 5,6 mln graczy. Za niecałe pięć miesięcy zadebiutuje Legion, szóste rozszerzenie. Liczba subskrybentów z pewnością wzrośnie. Pytanie tylko, czy twórcy mają plan, by utrzymać odbiorców dłużej niż po premierze Warlords of Draenor.