Vlad the Impaler - Recenzja
Na tropie Złego.
Vlad the Impaler zawodzi dwa razy. Najpierw, gdy uświadamiamy sobie, że mimo podejmowanych decyzji mamy niewielki wpływ na przedstawione wydarzenia; później zaś szybko dochodzimy do wniosku, że dziesiątki stron opisów, przez które musimy przebrnąć, mają znikome znaczenie - liczy się tylko to, jakie statystyki uda nam się podnieść.
Produkcja Section Games to interaktywna historia, której akcja osadzona jest w XV wieku. Na prośbę starego przyjaciela udajemy się do Istambułu, by odkryć źródło zła nękającego miasto. W ciągu piętnastu dni musimy podnieść najważniejsze dla naszej postaci statystyki i przygotować ją na konfrontację z nadciągającą ciemnością.
Po wybraniu jednej z trzech dostępnych postaci rozpoczynamy dochodzenie, polegające na odwiedzaniu widocznych na mapie miasta lokacji i rozgrywaniu krótkich przygód. Na każdą składa się kilka stron opisów i jedna lub dwie decyzje do podjęcia.
Bogato opisane przygody
Rezultatem dokonanych przez nas wyborów może być spadek lub wzrost atrybutów, jednak wybierając dzielnicę do odwiedzenia nie wiemy, co nas spotka i jakie statystyki uda nam się zmodyfikować - wydarzenia wybierane są bowiem losowo z puli przypisanej do danego miejsca.
Każda z przygód jest bogato opisana i ilustrowana, a teksty dobrze budują klimat nękanego przez siły ciemności Istambułu. Trudno jednak pozbyć się wrażenia, że twórcy serwują zaledwie skrawki większej historii, którą nie chcą podzielić się z graczem.
Przeskoki między wydarzeniami w ramach głównej linii fabularnej są niezbyt zrozumiałe - przedstawiona jest na przykład scena walki na dachu bazyliki, choć nie dowiadujemy się, czemu w ogóle do niej doszło.
Krótko i niezbyt ciekawie
Być może autorzy zakładali, że grę przechodzić będziemy wiele razy, by poznać wszystkie sceny. Jednak liczba wydarzeń, powiązanych z poszczególnymi dzielnicami Istambułu, nie jest przytłaczająca i już przy drugim podejściu rozpoznajemy niektóre przygody, a po kilku kolejnych znamy większość opisów, więc czytanie ich przestaje mieć sens.
Wówczas klikając kolejne strony tekstu zatrzymujemy się tylko po to, by dokonać wyborów, więc znacząco skracamy i tak niezbyt długą rozgrywkę - przy kolejnych podejściach ukończenie tytułu zabiera kilka, maksymalnie kilkanaście minut.
Oprawa audiowizualna urzeka klimatem tylko za pierwszym razem. Powtarzanie przygód szybko kończy się monotonią, a oglądanie tych samych ekranów po wiele razy kończy się odkryciem graficznych niedociągnięć i niedoróbek.
Vlad the Impaler to krótka i niezbyt wciągająca gra. Mimo że początkowo może urzekać mroczną atmosferą i klimatycznymi ilustracjami, urok znika, gdy po czterdziestu minutach po raz pierwszy docieramy do zakończenia.