Skip to main content

VR i gry na wyłączność

Konsolowe tradycje także na PC.

Oculus Rift i HTC Vive - dwaj z trzech największych graczy na rynku wirtualnej rzeczywistości - są już dostępne. Do sprzedaży trafiły też gry, a z kolejnymi tygodniami pojawiają się kolejne. Lista premier wzbudza jednak wśród potencjalnych nabywców niepokój. Po raz pierwszy bowiem właściciele pecetów stykają się z grami na wyłączność w obrębie jednej platformy.

Tytuły na wyłączność nie są rzecz jasna niczym nowym dla komputerów, ale do tej pory tego typu produkcje można było uruchomić na każdym niemal PC. Słowo „wyłączność” znaczyło tylko tyle, że dana gra nie trafi na konsole. Ten stan rzeczy się zmienia.

Dziś do sklepów może już trafić gra, która zadziała na jednym komputerze z systemem Windows, ale na innym już niekoniecznie - i nie chodzi tu o kwestię zbyt słabych podzespołów, choć w pewnym sensie jest to związane z wymaganiami sprzętowymi. Głównym czynnikiem jest bowiem posiadane przez odbiorcę urządzenie VR.

Z przykrością obserwuje się takie zjawisko. Tak zwane „wojny konsol” były jednym z bardziej negatywnych skutków silnej polaryzacji PlayStation 3 i Xboksa 360. Miłośnicy każdej z platform za wszelką cenę i często w mało kulturalny sposób przedstawiali argumenty, które miały świadczyć o wyższości ich konsoli nad konkurencyjną. Nie prowadziło to do niczego dobrego. Sytuacja jest najbardziej odczuwalna, gdy po obu stronach barykady mamy do czynienia z produkcjami reprezentującymi ten sam gatunek.

Oculus i Vive oferują graczom podobne kontrolery

Teraz ryzyko „wojen platformowych” pojawia się na PC. Gry na wyłączność Oculus Rift lub HTC Vive to już fakt, a nie tylko przypuszczenia. Taki stan rzeczy zdecydowanie nie jest dobry dla potencjalnych nabywców. Nie dość, że każde z wymienionych urządzeń to ogromny wydatek, to musimy jeszcze świadomie zrezygnować z kilku ciekawych produkcji.

Wybierzesz Vive? Nie zagrasz w intrygujące Edge of Nowhere od Insomniac Games czy też w platformówkę Lucky's Tale, która udowadnia, jak bardziej tradycyjne gry mogą funkcjonować w wirtualnej rzeczywistości. Zdecydujesz się na produkt firmy Oculus? Wtedy nie weźmiesz udziału w szalonych wyścigach w Hover Junkers lub klimatycznej przygodzie w Vanishing Realms. To tylko niektóre przykłady.

Są przypadki, gdy wyłączność dla Vive można wytłumaczyć nieodwołalną potrzebą wykorzystania przestrzeni podczas zabawy - Rift nie oferuje systemu skanowania pomieszczenia. To jednak rzadkość. Większość gier z Vive może działać na platformie Oculusa i vice versa. Niedawno jeden z fanów opublikował oprogramowanie, które pozwalało uruchomić tytuły z Rifta na sprzęcie HTC, ale oczywiście producenci szybko zablokowali tę możliwość.

Jest jednak szczęście w tym nieszczęściu. Przede wszystkim - reakcje graczy zdają się wskazywać, że nikomu za bardzo nie podoba się wizja przyszłości, w której produkcje na wyłączność dominują na rynku VR. Użytkownicy często wyrażają niezadowolenie na forach, a typowa dla konsolowego świata niechęć do konkurencyjnej platformy jest niemal niewidoczna.

Edge of Nowhere to jedna z najciekawszych gier tworzonych z myślą o VR. Mogłaby zadziałać na HTC Vive bez najmniejszego problemu.

Użytkownicy PC chcą, by społeczność pozostała niepodzielona. Chwilami aż za ostro reagują na wieści o tym, że jakaś gra ukaże się tylko na jednym ze sprzętów VR. To jednak dobra postawa, która powinna dać wydawcom do myślenia.

Tytuły na wyłączność Vive czy Oculus Rift to wciąż stosunkowo niewielka liczba, ale jednak wystarczy, by pojawił się problem. Często mamy do czynienia z wyłącznością czasową, co jest w pewnym stopniu kompromisem - na takie rozwiązanie łatwiej już się zgodzić.

Technologia VR miała przede wszystkim rozszerzyć możliwości komputerów i zaoferować użytkownikom wiele niepowtarzalnych doświadczeń, a nie wprowadzać kolejne podziały. Oby jej rozwojowi nie towarzyszył trend popularyzowania gier, które uruchomimy tylko na jednym urządzeniu.

Zobacz także