Walka w Ghost of Tsushima jest „niecodzienna”
Twierdzi współzałożyciel Sucker Punch.
Odpowiedzialne za serię inFamous studio Sucker Punch tuż przed E3 zaprezentowało pierwszy fragment rozgrywki z Ghost of Tsushima, w którym nie zabrakło walki. Szczegóły na temat starć w grze omówił Chris Zimmerman, współzałożyciel zespołu.
W rozmowie z dziennikarzami serwisu GamingBolt, deweloper przyznaje, że walkę skontruowano na wzór tak zwanych brawlerów, czyli „chodzonych bijatyk”, a nie hack n' slashów.
- Gdyby to był hack 'n slash, to gracz, który kontroluje postać podczas demonstracji, nie ćwiczyłby nerwowo przed każdym pokazem - tłumaczy Zimmerman. - To walka oparta na umiejętnościach. Przed E3 widzieliście starcie z trzema przeciwnikami. To jest właśnie serce gry. Wiedza, że musisz być w szczycie formy, by poradzić sobie z kilkoma oponentami.
- Jeśli się nad tym zastanowić, to bardzo niecodzienna walka. Jest wiele gier, w których pojedynczy wróg stanowi zagrożenie, oraz wiele takich, które sprawiają problem przy starciu z dwudziestoma przeciwnikami. Trzy to interesująca liczba, gra otrzymuje dzięki temu pewną świeżość - mówi Chris Zimmerman.
Porównując grę do brawlerów, a oddzielając ją od hack n' slashów, deweloper ma zapewne na myśli wyższy poziom trudności, oraz niemożliwość ciągłego wyprowadzania ciosów bez przykrych konsekwencji. Z drugiej strony, wielu graczy zwróciło podczas pokazu przed E3 uwagę na podobieństwo walki w Ghost of Tsushima do pierwszych odsłon serii Assassin's Creed.
Prezentacja sugerowała obecność szybkich kontrataków, na wzór pierwszej i drugiej odsłony cyklu o zakapturzonych zabójcach. Niedawno dowiedzieliśmy się, że zabić szarżującego wroga jednym cięciem można przytrzymując i puszczając trójkąt w odpowiednim momencie.
Ghost of Tsushima zmierza na PlayStation 4. Data premiery nie jest znana, ale niewykluczone, że gra zadebiutuje w 2019 roku. Zagramy nie tylko z angielskim, ale też japońskim dubbingiem.