Skip to main content

Weteran Volition powraca, by poprowadzić studio w trudnym okresie

Na kłopoty Jim Boone.

Po nie najlepszych wynikach Agents of Mayhem, w odpowiedzialnym za prace studiu Volition doszło do fali zwolnień. Stanowisko opuścił między innymi menedżer generalny Dan Cermak.

Teraz do firmy powraca jednak weteran Jim Boone, który został mianowany dyrektorem rozwoju, by poprowadzić zespół z Chicago w trudnym okresie.

Agents of Mayhem nie spełniło oczekiwań

Menedżer zaczynał prace w studiu w 1994 roku, wtedy jeszcze pod nazwą Parallax, zajmując się testowaniem Descent czy Descent 2.

Parallax Software podzieliło się wkrótce na Volition oraz Outrage Entertainment. Boone został w pierwszym z dwóch nowych podmiotów, odpowiadając za FreeSpace, narodziny Red Faction oraz Saints Row. Osiemnaście miesięcy temu odszedł, by dołączyć do Riot Games - teraz powrócił.

- Tęskniłem - przyznaje w rozmowie z serwisem GamesIndustry. Menedżer przyznaje, że komercyjna porażka Agents of Mayhem oraz zwolnienia wpłynęły negatywnie na morale.

- Wróciłem dopiero z krótką wizytą w ubiegłym tygodniu, ale było to dziwne połączenie dobrze widocznych emocji - opisuje. - Oczywiście nikt nie jest zadowolony z redukcji etatów. Nikt nie świętuje, że kolega stracił pracę. Ale to zespół profesjonalistów, którzy rozumieją, że takie rzeczy się zdarzają.

- W krótkim terminie, jak można sobie wyobrazić, skupimy się na analizie - przyznaje Boone. - Przyjrzymy się Agents of Mayhem i ocenimy, co poszło dobrze, a co musimy poprawić. Nie jest chyba sekretem, że gra nie spełniła naszych oczekiwań.

Zobacz na YouTube

Boone już w 2013 roku ostrzegał w jednym z wywiadów, że sfera „AAA” będzie coraz większym wyzwaniem dla mniejszych firm. Volition należy do Deep Silver, ale to nadal mniejszy zespół, szukający swojego miejsca na rynku.

- Podejrzewam, że nie ma prostej odpowiedzi, jednego rozwiązania - mówi teraz menedżer. - W głowie ciągłe kołacze myśl, że jednym z najbardziej ekscytujących aspektów powrotu do Volition jest fakt, że od bardzo dawna idziemy pod prąd. To oszałamiające, z jakimi rozmiarami zespołów i budżetami konkurujemy, nadal osiągając sukcesy.

Zobacz także