Widzę problem dla Xboxa i Game Passa. Opóźnienie Starfield to szansa dla PlayStation
Braki w kalendarzu premier.
Niedawna decyzja Bethesdy o opóźnieniu Starfield i Redfall na przyszły rok może okazać się dla Microsoftu dużym problemem. To jednocześnie szansa dla konkurencyjnego Sony.
O ile najnowsza produkcja studia Arkane nie uchodzi za bardzo oczekiwany tytuł, o tyle RPG od twórców The Elder Scrolls - często nazywane „kosmicznym Skyrimem” - znajdował się na listach życzeń wielu graczy. To bez wątpienia byłby jeden z największych hitów tej jesieni, nawet jeżeli nie pod względem jakościowym to komercyjnym.
Opóźnienie Starfield i Redfall spowodowało więc, że w planie wydawniczym Microsoftu powstała duża wyrwa. Tak naprawdę obecnie firma nie ma żadnej dużej gry, która ukazałaby się w połowie lub pod koniec roku, czyli jednym z najgorętszych okresów. Wystarczy spojrzeć na najbardziej oczekiwane premiery Przemka - na liście nie ma tytułów od koncernu z Redmond.
Sytuacja robi się nieciekawa, jeżeli spojrzymy przekrojowo na całą bieżącą generację. Od momentu debiutu Xbox Series X/S dużych, wysokobudżetowych pozycji (tak zwanych blockbusterów) wydanych przez producenta konsoli możemy policzyć na palcach jednej ręki. Do najważniejszych należą w zasadzie jedynie Forza Horizon 5 i Halo Infinite.
Pierwsza jest świetnym projektem, ale jednak przedstawiciel gatunku samochodówek raczej nie ma szans, by trafić do mas. Natomiast kontynuacja przygód Master Chiefa mimo udanego startu ma problemy z utrzymaniem liczby aktywnych graczy, a twórcy wciąż opóźniają obiecywane nowości. Owszem, w międzyczasie ukazały się jeszcze gry pokroju Psychonauts 2, ale choć stoją na wysokim poziomie, nie są tytułami segmentu AAA, mogącymi rozpalać wyobraźnię fanów na całym świecie.
Nic więc dziwnego, że gracze zareagowali nerwowo na opóźnienie Starfield. Pojawiające się tu i ówdzie głosy rozczarowania wskazały także na kolejny problem, jaki może mieć Microsoft. Chodzi o Game Passa, do zakupu którego zachęcano obietnicą możliwości zagrania w największe, premierowe tytuły od studiów koncernu z Redmond. Tymczasem wydaje się, że w 2022 roku takich produkcji nie uświadczymy.
W mediach społecznościowych pełno jest opinii twierdzących, że usługa abonamentowa traci na wartości. Owszem, kolejne gry są dodawane, ale - jak zwrócił uwagę jeden z komentujących - w ostatnich miesiącach oferta rozszerzana jest głównie o tytuły niezależne i sportówki. Coś w tym jest: nie licząc Guardians of the Galaxy, obecnie subskrypcja stawia głównie na mniejsze pozycje. Coraz więcej osób zaczyna więc kwestionować opłacalność abonamentu.
I tutaj pojawiają się szanse dla konkurencyjnego Sony, które pod względem gier radzi sobie dużo lepiej niż Microsoft. Dość powiedzieć, że od momentu startu generacji na PS5 pojawiły się między innymi Spider-Man: Miles Morales, Ratchet & Clank: Rift Apart, remake Demon’s Souls, Returnal, Horizon Forbidden West i Gran Turismo 7, a każda jest co najmniej udaną pozycją, spośród których część przyciągnęła miliony.
Na jesieni zaś Japończycy najprawdopodobniej wydadzą God of War Ragnarok, które jest kolejną odsłoną jednej z flagowych marek PlayStation. Co prawda, są obawy, że produkcja będzie „tylko” rozbudowanym DLC do poprzedniej części, jednakże nadal mówimy o ogromnym, wysokobudżetowym projekcie, który teoretycznie mógłby zachęcić wahających się graczy do zakupu PS5.
Koncern z Kraju Kwitnącej Wiśni ma jeszcze w odwodzie Forspoken. Gra Capcomu nie wzbudza może zbyt dużego zainteresowania odbiorców, ale zmierza na PC i PS5. Nietrudno więc sobie wyobrazić scenariusz, w którym w obliczu braku Starfielda i innych dużych, udanych pozycji to właśnie Sony wygra walkę o portfele graczy w końcówce bieżącego roku.
Do układanki należy dołączyć jeszcze jedną kwestię, czyli odświeżone PS Plus, którego droższe pakiety Extra i Premium zaoferują dostęp do kilkuset tytułów. Całość przypomina Game Passa, ale bez premierowych produkcji. Część ujawnionego już katalogu prezentuje się obiecująco - na liście są zarówno znane exclusivy PlayStation, mniejsze projekty, jak i starsze dzieła (także z PS3).
Niewykluczone więc, że rozczarowani abonenci usługi Microsoftu zdecydują się przejść do konkurencji - zwłaszcza, jeżeli używali subskrypcji do zabawy na PC, a w domu posiadają jeszcze PS5. Czy zobaczymy pierwszy spadek użytkowników Game Passa albo przynajmniej zatrzymanie trendu wzrostowego? To możliwe, zwłaszcza, że na jesieni zabraknie w nim nowości.
Tym bardziej, że najwyraźniej Sony wymierzyło też bezpośredni cios w program abonamentowy koncernu z Redmond. Producent Xboksów jakiś czas temu ujawnił, że do katalogu wkrótce dołączy Assassin’s Creed Origins od Ubisoftu, a tymczasem okazało się, że w podobnym okresie do PS Plus trafi nowsza odsłona cyklu - Valhalla.
Perspektywy Microsoftu na najbliższe miesiące nie rysują więc zbyt optymistycznie. Trzeba jednak pamiętać, że to stan na dzisiaj, a całkiem możliwe, że „Zieloni” trzymają kilka asów w rękawie. W czerwcu organizują duży pokaz powstających gier i niewykluczone, że pokażą parę niespodzianek. Przykładowo spekuluje się o pakiecie odświeżonych wersji starszych odsłon Gears of War, wzorowanych na kolekcji Halo.
To nie oznacza, że Sony nie ma niczego nowego w zanadrzu. Już od dawna plotkuje się o remake’u pierwszej części The Last of Us, który - według przecieków - powinien ukazać się w tegorocznym okresie świątecznym. Coraz głośniej mówi się też o przygotowywanym podobno przez polskie Bloober Team projekcie z serii Silent Hill, rozwijanym rzekomo wraz producentem PlayStation.
Jedno jest pewne: nadchodzące miesiące będą bardzo interesujące. Czas pokaże, czy Microsoft miał przygotowany plan B, który złagodzi konsekwencje przesunięcia dwóch dużych gier.
Podobało się? Przeczytaj także: