„Wiedźmin” wymęczył Henry'ego Cavilla - sugeruje twórca serialu
Sensowna teoria.
Porzucenie roli Geralta przez Henry'ego Cavilla wciąż budzi wiele pytań i wątpliwości. Zdaniem Marca Jobsta - reżysera pierwszego sezonu „Wiedźmina” - sprawa jest mniej skomplikowana, niż sugerowałyby plotki.
Teorii o odejściu Cavilla z obsady narodziło się już tyle, że trudno wymienić choćby połowę. Jedna z najpopularniejszych wersji, rozpowszechniona rzekomo przez anonimowe źródło z planu produkcji, sugerowała, że Cavill pożegnał się z rolą przez to, że sprawiał problemy obsadzie i ekipie. Zdaniem Jobsta, brytyjski aktor był już po prostu zmęczony pracą.
- Henry zrealizował trzy sezony - wyjaśniał reżyser w rozmowie z serwisem ScreenRant. - To są wymagające i ogromne serie. Henry wykonywał każdą ze swoich kaskaderskich scen, nie pozwalał nawet na dublera ręki. Jeśli robiliśmy ujęcie zbliżenia na dłoń chwytającą miecz, to musiała być jego dłoń.
- Normalne jest to, że wprowadzasz wtedy dublera, a on kręci w tym czasie inną scenę - czytamy dalej. - Wprowadzasz kogoś innego do ujęcia z chwytaniem miecza, żeby nie trzeba było zawracać głowy głównemu aktorowi.
- Henry nie godził się na to, dlatego efekty były nadzwyczajne - dodał Jobst. Jak dowiadujemy się z dalszej części rozmowy, tak wysoki poziom zaangażowania był ogromnym wsparciem i motywacją dla reszty ekipy. Granie na pełnych obrotach mogło okazać się jednak zbyt dużym wysiłkiem, co doprowadziło ostatecznie do swego rodzaju „wypalenia”.
Teoria przedstawiona przez reżysera brzmi sensownie, choć prawdziwy powód odejścia zna oczywiście tylko Henry Cavill. Możliwe, że winne były nie tylko kaskaderskie sceny, ale i także - jak się często sugeruje - stopniowe odchylanie fabuły serialu od treści z książek. Na ten moment ani aktor, ani Netflix nie wydali oficjalnych wyjaśnień w tej sprawie.