Większe jest lepsze: Dead Rising 3
Nowa nadzieja?
Dobrze pamiętam, gdy po raz pierwszy zobaczyłem Dead Rising. W 2005 roku Microsoft pierwszy startował z nową konsolą, ale zbytnio mnie to nie interesowało. Wciąż byłem zadowolony z generacji PS2/Xbox/Gamecube, każda gra startowa na X360 wyglądała jak wersja z Xboksa, tyle że z ładniejszą grafiką. Wtedy zobaczyłem Dead Rising. Oprawa wizualna nie była fantastyczna, ale zrobiono coś, co nie było możliwe na poprzedniej generacji. Stworzono świat, do którego wrzucono jednocześnie setki zombie.
Po ogłoszeniu Dead Rising 3 zastanawiałem się więc, w jaki sposób twórcy ponownie podniosą poprzeczkę. Odpowiedź: większe lokacje i jeszcze więcej zombie. Po obejrzeniu 20-minutowej prezentacji dedykowanego tylko konsoli Xbox One tytułu z zadowoleniem stwierdzam, że takie oczywiste podejście nadal imponuje.
Pierwsze dwie odsłony Dead Rising ograniczono do powierzchni centrum handlowego, trzecia rozszerza akcję na całe miasto. Na szczęście liczbę zombie dramatycznie zwiększono, przez co poruszanie się po ulicach wciąż stanowi wyzwanie; jest chyba nawet trudniejsze niż dotychczas. W poprzednich grach obok zombiaków mogliśmy po prostu przebiec. Tym razem często znajdziemy się w sytuacji, w której będziemy musieli znaleźć wyjście będąc w poważnej opresji - na przykład stojąc na dachu budynku, otoczonego przez chmary przeciwników.
Czasami rozwiązanie jest czysto platformowe - skaczemy z dachu na kolejne samochody. Czasami odciągamy uwagę przeciwników za pomocą flary, a w innych przypadkach sięgniemy po aplikację SmartGlass, by wezwać wsparcie lotnicze.
Capcom i Microsoft mocno stawiają na współpracę ze SmartGlass. Kolejną opcją jest możliwość wykorzystania programu do znalezienia na mapie sklepu z bronią, który następnie automatycznie zobaczymy także na konsoli.
Zombie są tak liczni i potężni, że nawet samochód nie gwarantuje zwycięstwa. Choć przejeżdżanie grup przeciwników nadal jest całkiem zabawne, teraz wrogowie wskoczą na nasz pojazd i zaatakują przez okna. Będziemy musieli radzić sobie jazdą zygzakiem lub „zahaczyć” zombie o pobliskie drzewo. Łatwiej powiedzieć niż zrobić.
Przeciwników nie będzie jedynie więcej, ale będą także sprytniejsi. Przyciąga ich światło, ruch i dźwięki, a po mieście biega kilka rodzajów zombie. Przykładowo, nieumarli strażacy nadal pamiętają jak wywijać siekierą.
Aby nieco wyrównać warunki, będziemy mogli budować potężne bronie ze „zwykłego” oręża i różnych śmieci. Możemy połączyć wielki młot z piłą mechaniczną, lub polać miecz benzyną i pobawić się w „Grę o tron”. Samo tworzenie przedmiotów nie jest dla serii nowe, ale w przeszłości wymagało specjalnego warsztatu. Nowy bohater - Nick Ramos - jest mechanikiem, może więc łączyć sprzęt w locie. Ale najpierw musimy znaleźć odpowiedni schemat. Nick może i jest złotą rączką, ale nie grzeszy intelektem.
„Zrezygnowano ze specyficznego humoru, choć w szafie nadal zauważyłem strój rekina i bikini. ”
Wiele elementów Dead Rising 3 to oczywiste usprawnienia względem poprzednich części, ale kilka charakterystycznych aspektów serii gdzieś się po drodze zagubiło. Zrezygnowano ze specyficznego humoru, choć w szafie nadal zauważyłem strój rekina i bikini. Żarty nie są już centralnym aspektem gry. Niektórym może się to nie spodobać.
Również płynność rozgrywki czasami nie nadąża za ogromnymi masami zombie. Chwilami wydaje się, że te najbardziej emocjonujące sytuacje rozgrywają się w zwolnionym tempie, ale chyba nie o to twórcom chodzi, zwłaszcza że również sterowanie staje się niewygodne.
Tematyka zombie znajduje się teraz w zenicie, więc mogłoby się wydawać, że zainteresowanie będzie coraz mniejsze. Jednak większa moc obliczeniowa Xbox One oferuje nie tylko proste ulepszenie grafiki, ale podnosi także napięcie apokalipsy zombie, jednocześnie tworząc większy i gęściej zaludniony świat. No i nie zapominajmy, że pod ręką zawsze jest aplikacja, dzięki której wezwiemy lotnictwo.
Premiera Dead Rising 3 planowana jest na okres świąteczny tego roku. Tylko na Xbox One.