Większość teorii fanów o 2. sezonie „The Last of Us” jest błędna. HBO może zaskoczyć widzów
Twórcy coś kombinują.
Scenarzyści i producenci drugiego sezonu serialu „The Last of Us” mają twardy orzech do zgryzienia - jeszcze twardszy niż w przypadku pierwszego. Powstało już wiele teorii o tym, w jaki sposób twórcy zaadaptują kontrowersyjną fabułę drugiej części gry, ale podobno „większość z nich jest nieprawdziwa”. Wygląda na to, że HBO może zaskoczyć widzów.
Tak przynajmniej twierdzi Craig Mazin, obok Neila Druckmanna jeden z głównych twórców i scenarzystów serialu. Wziął on udział w podkaście Scriptnotes, podczas którego padły pytania o nadchodzący drugi sezon.
- Obserwuję rzeczy w internecie, ludzie są bardzo sprytni, lubią widzieć, gdzie kręcimy, a potem mają te wszystkie genialne teorie na temat tego, co to oznacza - powiedział Mazin (dzięki, GamesRadar). - Chciałbym móc objąć każdego z nich ramieniem i powiedzieć: „Nie”. Większość teorii jest niepoprawna, niektóre są w połowie poprawne, niektóre przypuszczenia są poprawne w, mniej więcej, 28%. Ale podoba mi się to wszystko, lubię to zainteresowanie, to świetna zabawa.
Wśród fanów na X pojawiło się nieco konsternacji. Co prawda pierwszy sezon odbiegał nieco od gry, ale w dużej mierze był jej wierny, więc w przypadku drugiego sezonu też będziemy mieć do czynienia z adaptacją. Tym samym osoby zaznajomione z historią The Last of Us 2 raczej wiedzą, czego się spodziewać. „Po co nam teorie, skoro wiemy, co dzieje się w grze?” - pyta jeden z fanów.
Sprawa nie jest jednak tak oczywista, bo pod względem strukturalnym twórcy serialu mają spore pole do popisu. Mogą rozwinąć pewne wątki, bawić się chronologią i poświęcić *tej* postaci znacznie więcej czasu, niż mogłoby się wydawać - dzięki retrospekcjom.
„Założę się, że [Mazin - przyp. red.] mówi o teoriach odnośnie struktury. Ludzie podejrzewają, że oni całkowicie przeorganizują narrację w porównaniu do gry” - słusznie zauważa Stuff_Nugget na Reddicie.
Trzeba też przyznać, że wypowiedź Craiga Mazina jest całkiem sprytna. Wiadomo, że skoro powstaje wiele teorii, to większość jest nieprawdziwa. Zamiast jednak przyznać, że ktoś - potencjalnie - trafił w dziesiątkę, scenarzysta odwrócił kota ogonem, a właściwie wskazał uwagę na naturalny fakt, wynikający z mnogości fanowskich teorii.