Wielki strajk graczy w EVE Online spowolnił działanie serwerów
Dwa lata problemów.
- Społeczność EVE Online buntuje się już od dwóch lat
- Kolejne zmiany wywołały następną falę strajków
Jedną z tradycji w EVE Online jest wyrażanie sprzeciwu przeciwko zmianom wprowadzanym w kosmicznym MMO poprzez strzelanie do niezniszczalnego monumentu nieopodal stacji Jita. Ogień był ostatnio tak intensywny, że produkcja włączyła automatyczne spowalnianie serwera, zarezerwowane dla największych wojen.
Rozwiązanie to pozwala grze lepiej radzić sobie z ogromnymi obciążeniami i dokładnie obliczać strzały oraz ich efekty, poprzez spowolnienie upływu czasu. System wkracza jednak do akcji najczęściej podczas wielkich w kosmosie, co podkreśla rozmiary strajku użytkowników.
Nie jest to pierwszy przypadek tego typu. Już kilka miesięcy temu - podczas tak zwanego „Lata Gniewu” - gracze wyrażali sprzeciw w ten sposób, a twórcy ostatecznie wprowadzili pewne zmiany w grze i zamienili nawet wspomniany monument w zniszczony wrak, jako memoriał niezadowolenia.
Jak widać, nie pomogło. Teraz gracze ponownie są niezadowoleni, a rozczarowanie zechciało wyrazić tak wiele osób, że deweloperzy postanowili także ograniczyć liczbę użytkowników w sektorze Jita do 4 tysięcy.
O co chodzi? Wszystko zaczęło się dawno temu, od rozpoczęcia tak zwanego „Wielkiego Niedostatku” (Age of Scarcity), gdy studio CCP Games zdecydowało się znacznie ograniczyć surowce naturalnego dostępne w grze, jakieś dwa lata temu. Jak można się domyślać, nie wszyscy graczy - zwłaszcza ci najbogatsi - byli zadowoleni.
Wtedy właśnie zaczęły się strajki, a na głównego winowajcę wyrósł Snorri Árnason, dyrektor produktu. „CCP Rattatti” - jak brzmi jego pseudonim - oskarżany jest o brak znajomości gry i dbanie jedynie o zyski studia.
Jak teraz obiecano, źródła surowców zostaną podwojone. Brzmi dobrze, lecz twórcy dodadzą jednocześnie mechanikę „strat górniczych”, przekładających się na zmniejszenie wydobycia. Straty zredukujemy poprzez coraz to lepsze wyposażenie.
Także i to nie zostało jednak dobrze przyjęte przez społeczność, ponieważ najlepsze wyposażenie będzie zarezerwowane dla najbogatszych graczy, w ten sposób tylko potęgując ich majątek.
Árnason niespodziewanie przyznał więc wczoraj, że faktycznie brzmi to jak „coś rodem z gry Free to Play” i plany zostaną odwrócone - to nowi gracze nie będą mieli promów ze stratami górniczymi, nie ci zamożni.
Inne narzekania graczy związane są ze znacznym osłabieniem statku Rorqual, obecnie jednego z najpopularniejszych narzędzi do górnictwa w niebezpiecznych - i dochodowych - regionach kosmosu EVE Online. W tym przypadku dyrektor pozostaje jednak nieugięty i modyfikacji nie wycofa.
Użytkownicy gniewają się też, że zmieni się system „kompresji” surowców na pokładzie statków. Dotychczas proces był automatyczny i „magiczny”, lecz teraz nabierze sensu, ale kompresja będzie jednocześnie oznaczała utratę części zasobów. Tutaj także Árnason zapewnia, że woli realizm niż dotychczasowe podejście.
Wszystkie te zmiany - opisane na oficjalnym blogu - przełożyły się na falę krytyki, ponieważ część graczy poczuła, że ich standardowy sposób rozgrywki w EVE Online jest niszczony, a miliardy waluty wydane na statki - wyrzucone w błoto. Stąd właśnie kolejne strajki.
Dyrektor marki Sæmundur Hermannsson przyznaje, że niemożliwe jest, by wszyscy byli zadowoleni.
„To była szalona, dwuletnia podróż” - zapewnia w wiadomości dla serwisu Kotaku, mając na myśli okres od startu Age of Scarcity. „Chyba nigdy jeszcze nikt nie podjął się czegoś takiego. Koncept niedoboru surowców jest oczywiście całkowicie obcy w kontekście gry wideo”.
„Jest to kontrowersyjny temat, a rozmowy trwają już dwa lata. To bardzo długi czas, jeśli weźmiemy pod uwagę dodatkowo to, co działo się w prawdziwym świecie. Wydaje mi się, że ostatecznie cała społeczność miała inne oczekiwania na temat tego, co znaczy ten niedobór surowców. Patrząc wstecz, wydaje się mieliśmy okazje, by zmienić nazwę i opis wydarzenia, lepiej wyjaśniając zamiary”.