Wiemy, czemu Netflix podzielił trzeci sezon „Wiedźmina”. Twórcy szykują niespodziankę
Plan jest sprytny.
Jak wiadomo już od dłuższego czasu, trzeci sezon „Wiedźmina” zadebiutuje na Netflix w dwóch częściach. Jak się jednak okazuje, decyzja o rozdzieleniu opowieści nie była przypadkowa, twórcy przygotowali bowiem pewną niespodziankę.
Jak dowiadujemy się z wywiadu opublikowanego na łamach serwisu The Verge, trzeci sezon miał z początku ukazać się w całości. Twórcy zainspirowali się jednak sukcesem „Stranger Things” i postawili na dwie oddzielne premiery. Jak wyjaśnił Steve Gaub, producent wykonawczy serialu, taki zabieg pozwolił umieścić w opowieści tzw. cliffhanger (nagłe zawieszenie akcji), który rzadko kiedy spotykany jest w produkcjach od platform streamingowych.
„To wyszło w montażu. Nie planowaliśmy tego w scenariuszu” - wyjaśnia Gaub. „Wiedzieliśmy jednak, jak będzie wyglądał cały sezon i że pojawi się znaczący punkt zwrotny. W trakcie kręcenia zdjęć wyszło akurat »Stranger Things« z podzielonym sezonem. Wtedy właśnie pomyśleliśmy: »To intrygujące«”.
„W świecie streamingu cliffhangery tak naprawdę nie istnieją, ponieważ włączasz kolejny odcinek zaraz po zakończeniu poprzedniego” - kontynuuje producent. „Nie masz tej satysfakcji z oczekiwania, dyskusji na bieżąco”. Jak dodaje dalej The Verge, twórcy „Wiedźmina” zorientowali się, że w trzecim sezonie pojawi się pewien znaczący zwrot akcji, który będzie idealnym rozdzieleniem między dwoma częściami.
Warto jednak wspomnieć, że nie mowa o podziale idealnym. Pierwsza część serialu zadebiutuje już jutro - 29 czerwca - i zaoferuje pięć odcinków. Drugi „rzut” nastąpi 27 lipca. Wtedy właśnie otrzymamy ostatnie trzy epizody.
Czym będzie wspomniany „idealny cliffhanger”? Tego na razie nie wiadomo. Fani zaznajomieni z fabułą „Czasu Pogardy” i „Chrztu Ognia” mogą już snuć pewne przypuszczenia, bowiem to na tych książkach oparto scenariusz trzeciego sezonu. Być może końcówka pierwszej części będzie miała jakiś związek z magiczną podmianą Geralta?