Wietnamski król kart graficznych sprzedaje je na ulicy
Już wiesz, gdzie jest karta, której nie możesz kupić.
Gracze PC mają za sobą trudny okres, w którym karty graficzne było naprawdę ciężko dostać, a ich ceny potrafiły zwalić z nóg. Tymczasem w Wietnamie można kupić je jak marchewkę - na ulicznym straganie.
Zakup nowej karty stał się czymś w rodzaju polowania połączonego z loterią. Kto ma za sobą takie łowy, z pewnością z niedowierzaniem spojrzy na facebookowy profil Lê Thànha, który zużyte przez „kryptogórników” karty graficzne sprzedaje jak warzywa na ulicznym straganie.
Ciężko uwierzyć, że gdzieś na świecie można za bezcen kupować na kilogramy potężne karty graficzne i to w drodze po bułki. Sprzedawca ma nawet stare wagi spożywcze, na których waży sprzęt niczym ziemniaki. Z drugiej strony - nie są to nowe karty, a takie, które były mocno eksploatowane i raczej ciężko spodziewać się po nich czegoś więcej, niż tego, że spalą się po uruchomieniu.
Pandemia przerwała łańcuchy dostaw komponentów do produkcji kart graficznych, przez co ich liczba na rynku w ostatnich latach znacznie zmalała. Zbiegło się to w czasie z boomem na kopanie kryptowalut, do którego potężne gamingowe procesory graficzne nadawały się jak znalazł. Nieciekawą sytuację pogłębiali dodatkowo scalperzy, którzy w mgnieniu oka skupywali to, co zostało na rynku, by jeszcze bardziej zawyżyć cenę.