Wildstar - wrażenia z wersji beta
Klasyczne MMO w świecie science-fiction.
Ostatnimi laty projektanci gier MMO starają się zerwać z tradycyjnymi regułami, spopularyzowanymi przez World of Warcraft. Twórcy Wildstar mają nieco inne plany - chcą przekonać do swojej produkcji zwolenników klasycznych rozwiązań, wprowadzając tylko odrobinę świeżości.
Wildstar zabiera użytkowników do barwnego świata science-fiction przedstawionego w kreskówkowej oprawie. Nie mamy do czynienia z poważną czy podniosłą fabułą - scenarzyści przedstawili konflikt dwóch wrogich frakcji z lekkim przymrużeniem oka.
Teatrem działań jest Nexus - nowo odkryta planeta skrywająca skarby starożytnej cywilizacji. Najemnicy, uchodźcy i wygnańcy zwani Exiles chcą urządzić na jej powierzchni swój nowy dom. Potężne, galaktyczne imperium Dominion ma jednak inne plany i nie pozwoli, by rebelianci przeszkadzali w ich realizacji.
W skład każdej frakcji wchodzą reprezentanci czterech różnych ras, choć dwie z nich to w praktyce inaczej nazwani ludzie. Poza tym, różnorodność jest odpowiednia. Chua to przerośnięte, złośliwe chomiki. Granokowie to gatunek humanoidów przypominających kamienne golemy. Przedstawiciel rasy Mordesh to krzyżówka zombie i elfa, a Mechari to cyborgi. Można jeszcze zdecydować się na demonicznych, rogatych Drakenów lub długouchych Aurinów.
Gameplay z komentarzem:
Klas przygotowano sześć, jednak nie zawsze możemy wybrać dowolną - w przypadku niektórych ras pojawiają się pewne ograniczenia związane z historią i możliwościami danego gatunku. Profesje opierają się na znanych i tradycyjnych archetypach, mamy więc odpowiedniki wojownika, maga, łotrzyka, a także medyka oraz przyzywającego roboty inżyniera. Każda z klas oferuje różne ścieżki rozwoju, nigdy nie jesteśmy ograniczani do jednej roli.
Elementem, który wyróżnia się w Wildstar najbardziej jest walka. Umiejętności i ataki są ułożone na pasku u dołu ekranu, jak w wielu innych MMO. Korzystanie z nich jest jednak urozmaicone. Nie wystarczy zaznaczyć przeciwnika i kliknąć, by magiczny pocisk pomknął w jego kierunku.
Aktywacji każdego ataku towarzyszy pojawienie się na ziemi pola - kwadratu, okręgu czy innej figury geometrycznej - ukazującego obszar rażenia umiejętności. By atak przyniósł skutki, musimy oczywiście odpowiednio się ustawić, a przeciwnik musi znaleźć się w polu. Tak samo działają zdolności wspomagające i leczące.
Taki system walki zachęca do stałego pozostawania w ruchu, zmieniania pozycji. Starcia są dzięki niemu po prostu przyjemne. Podczas zwalczania kolejnych grup potworów często starałem się poruszać i pozycjonować tak, by zadać obrażenia jak największej liczbie wrogów. Dużo emocji przynoszą walki z innymi graczami, kiedy to unikają bowiem naszych ataków, biegają dookoła nas - w przeciwieństwie, niestety, do wielu oponentów komputerowych.
„Elementem, który wyróżnia się w Wildstar najbardziej jest walka.”
Projektanci Wildstar przygotowali jeszcze jeden element, raczej nieobecny w podobnych produkcjach. Choć w praktyce wprowadza do gry tylko kolejne misje, czyni to w interesujący sposób, dopasowując zawartość do gustu użytkownika. Mowa tu o ścieżkach.
Ścieżkę wybieramy niezależnie od klasy i rasy. Wybór ów wpływa na to, jakie zadania poboczne otrzymamy w trakcie przygody. Odkrywca otrzyma misje polegające na zwiedzaniu najdalszych zakątków krainy, wspinaniu się na szczyty gór. Naukowiec będzie wydobywał i analizował artefakty, badał nieznane rośliny. Osadnik wybuduje przyczółki wspomagające innych graczy, a wojownik otrzyma dodatkowe zlecenia związane z likwidowaniem nieprzyjaciół.
Bardziej typowa od walki i ścieżek jest pozostała część zawartości. Dotyczy to głównie nieco przestarzałego pomysłu na podstawę rozgrywki. Po etapie treningowym trafiamy na powierzchnię planety i rozpoczyna się bieganie od wykrzyknika do wykrzyknika, zbieranie kolejnych zadań. Podczas zabawy szybko pojawia się syndrom „przeklikiwania” tego, co mają do powiedzenia w małej dialogowej chmurce nasi zleceniodawcy.
Minęły może dwie godziny, a zorientowałem się, że - jak w wielu tradycyjnych MMO - wykonuję misje automatycznie. Podbiegam w oznaczone na mapie miejsce, klikam w to, w co powinienem, idę dalej, nie zważając na otoczkę. Nie pomaga fakt, że tylko niektóre zlecenia wyróżniają się czymś szczególnym.
Po spędzeniu dużej liczby godzin z fabularyzowanymi zadaniami The Old Republic czy dynamicznymi i płynnie połączonymi między sobą obszarowymi aktywnościami w Guild Wars 2, powrót do klasycznego systemu nie jest pociągający. Poczułem się, jakbym miał do czynienia z World of Warcraft - produkcją, którą cenię, choć nie za system misji.
„Na chętnych czekają rajdy - klasyczne, wymagające, przeznaczone nawet dla 40 osób zmagania z największymi monstrami.”
Tradycyjne rozwiązania zastosowano także w rozgrywce grupowej, której zaletą jest różnorodność. Możemy wybrać się z małą grupą sojuszników do instancji, by pokonać bossa i zdobyć skarb. Mamy też szansę wziąć udział w wykonywaniu ciągu pomniejszych zadań na wydzielonym terenie. Poza tym, w późnym etapie gry na chętnych czekają rajdy - klasyczne, wymagające, przeznaczone nawet dla 40 osób zmagania z największymi monstrami i zastępami pomniejszych pomocników.
Twórcy nie zapomnieli o zwolennikach potyczek z innymi graczami. W tym aspekcie również postanowiono wrócić do korzeni gatunku. PvP, głównie dzięki ciekawemu systemowi walki, to najbardziej udany i angażujący element Wildstar.
Areny pozwalają toczyć potyczki 2 na 2, 3 na 3 lub 5 na 5. Nieco większe są tak zwane „Battlegrounds”, czyli zmagania dwóch dziesięcioosobowych grup. Nie polegają one wyłącznie na likwidowaniu wrogów, ale też na wykonywaniu celów - różnych w zależności od mapy. Na jednej przejmujemy punkty, na innej zajmujemy się przenoszeniem artefaktów do bazy.
Najciekawsze, szczególnie dla gildii, wydają się bitwy Warplots. Rozgrywają się na rozległym terenie, po dwóch stronach konfliktu znajduje się w sumie 40 lub 80 graczy. Każda drużyna buduje i fortyfikuje własną bazę, próbując jednocześnie przeszkodzić wrogom i zniszczyć ich struktury.
Ponadto, trzeba też zaznaczyć, że zaczynając przygodę możemy zalogować się na serwerze PvP. Wtedy, w niektórych lokacjach, będziemy mogli atakować członków wrogiej frakcji wykonujących zadania. Oczywiście sami też będziemy mogli paść ofiarą zasadzki.
Niektórych ucieszy z pewnością obecność w grze systemu mieszkań. Stosunkowo szybko, po 5-6 godzinach zabawy, otrzymujemy możliwość zdobycia własnej działki, lewitującej w powietrzu. Możemy na niej zbudować dom, umeblować wedle uznania i zaprosić znajomych na herbatę. W trakcie przygody zdobywamy różne elementy, którymi również zmodyfikujemy naszą nieruchomość. W salonie możemy na przykład rozstawić specjalną wirtualną tablicę, która raz dziennie oferuje losowy czar wzmacniający.
Wildstar ma szanse przyciągnąć na dłużej tych, którym niestraszne są klasyczne rozwiązania. Z drugiej strony, tradycyjna formuła rozgrywki, przypominająca World of Warcraft, może odstraszyć graczy przyzwyczajonych do bardziej nowoczesnych MMO.Produkcja Carbine ma potencjał, choć wydaje się, że nie przekona do siebie szerszej publiczności. Doświadczeni fani gatunku docenią jednak dużą liczbę aktywności grupowych oraz dopracowane i różnorodne tryby PvP.
Premiera pełnej wersji planowana jest na czerwiec tego roku, tylko na PC.