Skip to main content

Wojna totalna w The Elder Scrolls Online

Wrażenia z trybu PvP, plus wideo z gry.

Potyczki z innymi graczami to dla wielu najważniejszy element MMO. Miłośnicy tego typu aktywności powinni być usatysfakcjonowani tym, co przygotowali twórcy The Elder Scrolls Online. Chyba że liczą na bardziej kameralne starcia w mniej licznych grupach - wtedy mogą się rozczarować.

Tryb PvP (Player vs Player) w produkcji od Zenimax to wojna totalna. Trzy frakcje biorą udział w bitwach rozgrywających się na terenie całego Cyrodiil - lokacja ta może pomieścić jednocześnie ponad tysiąc graczy. Do krainy ogarniętej konfliktem możemy przenieść się automatycznie z dowolnego miejsca, o ile osiągnęliśmy 10 poziom doświadczenia. Nasze statystyki są wtedy oczywiście odpowiednio zawyżane, by zaawansowani weterani nie mogli zabić nas jednym ciosem.

Podstawą zabawy jest rywalizacja o kontrolę nad różnymi kluczowymi punktami. Miasteczka, kopalnie, zamki i twierdze - to główne cele. Zdobywanie ich zapewnia zwiększenie przypływu punktów na konto naszej frakcji, a ostateczny wynik wskazuje na zwycięską stronę konfliktu. Wojna może potrwać nawet kilka dni, a uczestnicząc w starciach zdobywamy punkty doświadczenia, podobnie jak w rozgrywce PvE.

Gameplay z komentarzem z rozgrywki w trybie PvP:

Zobacz na YouTube

Najwięcej emocji dostarcza obrona wielkiej fortecy lub udział w jej oblężeniu, gdy towarzyszy nam kilkudziesięciu sojuszników. Podczas takich starć odczuwamy na własnej skórze ogromną skalę zmagań. Czasem trudno odnaleźć się w chaosie bitwy - machiny oblężnicze niszczą bramę, dookoła roi się od efektów różnych czarów, obrońcy wylewają na napastników gorący olej i starają się odpowiadać ogniem z własnych katapult oraz balist.

„Najwięcej emocji dostarcza obrona wielkiej fortecy lub udział w jej oblężeniu.”

By zdobyć wrogi obiekt, należy po prostu zabić wszystkich przeciwników i zająć centralny punkt oznaczony sztandarem. W przypadku zamków zadanie utrudniają oczywiście mury, przez które trzeba się przebić. Niszcząc fortyfikacje należy pamiętać, by nie przesadzić - po udanym szturmie musimy zająć się odbudową zniszczonych elementów.

Udział w oblężeniu może wziąć każdy, wszyscy mogą się przydać. Gracze dysponujący większą ilością funduszy kupują i rozstawiają w odpowiednich miejscach wyrzutnie, a inni pilnują, by przeciwnicy nie zakradli się od tyłu lub nie zaskoczyli atakiem z flanki. Bezpośrednie starcia z innymi graczami są najczęstsze chwilę po przedostaniu się atakujących na dziedziniec fortecy.

Oblężenie dobrze bronionej twierdzy może trwać nawet kilka godzin

Niestety, jeżeli nie przepadamy za uczestnictwem w wielkich bitwach i szukamy skromniejszych potyczek, The Elder Scrolls Online rozczarowuje. Teoretycznie, możemy założyć małą grupę z trzema znajomymi i liczyć na to, że natkniemy się gdzieś na równie małą ferajnę, ale nie jest to idealne rozwiązanie.

Brakuje więc osobnego trybu, dedykowanego kilkuosobowym oddziałom. To dziwi, szczególnie biorąc pod uwagę popularność tego typu rywalizacji w grach MMO, takich jak World of Warcraft czy Guild Wars 2. W starciach na mniejszą skalę każdy członek zespołu jest cenniejszy, ma większy wpływ na wynik drużyny.

Uczestnictwo w wielkiej bitwie to przyjemne doświadczenie, ale czasami odnosimy wrażenie, że nasza obecność w żaden sposób nie wpływa na przebieg wydarzeń. Kameralne potyczki byłyby miłą odskocznią. Być może wprowadzą je dodatki.

Pewnym problemem jest także możliwość uczestnictwa w wojnie od momentu osiągnięcia 10 poziomu. Dobrze, że nie musimy czekać do „pięćdziesiątki”, z drugiej strony - w starciu z postaciami bardziej rozwiniętymi mamy małe szanse. Na szczęście, w szeregach przeciwników także znajdują się gracze niedoświadczeni - oni wówczas mogą stać się naszym celem.

Bitwy w Cyrodiil zainteresują głównie członków aktywnych gildii. Wielki konflikt w The Elder Scrolls Online jest zaprojektowany z myślą o dużych, zorganizowanych grupach. Oblężenia i starcia dużych armii to ciekawe doświadczenie, które powinno zapewnić wiele godzin zabawy zwolennikom masowych starć. Szkoda tylko, że nie przygotowano żadnej alternatywy.

Premiera 4 kwietnia.

Zobacz także