Skip to main content

Wrażenia z E3: Assassin's Creed Origins naprawia błędy przeszłości

Ubisoft rozbudowuje serię.

Assassin's Creed w przeszłości cierpiało ze względu na zbyt częste premiery, jako jedyna seria wydawana co roku, choć nie koncentrująca się na deathmatchu, jeżdżeniu autem czy kopaniu piłki. Fani za każdym razem oczekiwali znaczących innowacji i Ubisoft niekiedy stawał na wysokości zadania, w AC2, Brotherhood czy Black Flag. Częściej jednak otrzymywaliśmy skromną ewolucję znanych założeń, co kończyło się krytyką. Na całe szczęście wygląda na to, że Origins pasuje bardziej do tej pierwszej kategorii.

Najnowsza odsłona przenosi akcję tysiące lat wstecz, jednym ruchem zrzucając cały bagaż fabularny i wiele innych założeń, zamienianych teraz na elementy RPG i większy, bardziej dziki świat. Nie można oczywiście powiedzieć, że nie brakuje dobrze znanych aspektów: system ekwipunku z kolorami określającymi jakość i sloty na dowolną część stroju, od butów do kaptura (który można wyłączyć). Jest też dziennik zadań, z głównymi i pobocznymi misjami oraz śledzeniem aktywnych celów. Nie brakuje też rozbudowanego drzewka umiejętności.

Prezentacja na E3 skupiała się na typowym scenariuszu. Egipski pierwowzór asasyna i lokalny „szeryf” - Bayek - pędzi konno przez pustynię, mijając oazy i palmy, w kierunku większego miasta. Znacznik misji prowadzi na jeden z małych placów, gdzie kapłan okłada młodego niewolnika. Chłopak sterował łodzią, która zatonęła razem z dwiema złotymi statuetkami. Kapłan nie wierzy w taką wersję wydarzeń i jest przekonany, że niewolnik ukradł ładunek. Bayek zgłasza się na ochotnika, by zbadać sprawę i udowodnić winę - lub niewinność.

Zobacz na YouTube

Do kolejnego celu prowadzi już mniej precyzyjny znacznik - musimy opuścić brzeg, wpław lub za pomocą „pożyczonej” łódki z żaglem. Po krótkiej podróży okazuje się, że jeden z posążków znajduje się już na ogromnym okręcie wojennym, pełnym strażników. Prowadzący pokaz sugeruje, by do pomocy wezwać Senu, naszego orła. Ten zapewnia funkcje podobne do latającego drona z Watch Dogs 2 - oznacza cele i interesujące obiekty, a po wydaniu kilku punktów umiejętności może nawet atakować wrogów, by odwrócić ich uwagę.

Zobacz: Assassin's Creed Origins - Poradnik, Solucja

Po oznaczeniu wrogów wskakujemy do wody, by w oddali zauważyć nietypową walkę lokalnej fauny. Hipopotam i krokodyl walczą w najlepsze - wygrywa ten pierwszy, a pokonany zwierzak powoli opada na dno, zostawiając na powierzchni plamę krwi. To interesujący element, lecz najwidoczniej bazujący na skrypcie, ponieważ inni obecni na pokazie dziennikarze mówili o tej samej scenie. Twórcy chcieli zapewne zilustrować nowość rodem z Far Cry.

Po wskoczeniu na okręt wojenny wkraczamy do dobrze znanej akcji. Cicho przekradamy się za plecami wrogów, eliminujemy ich za pomocą ukrytego ostrza i podnosimy jeden z posążków ze skrzyni na mostku. Wracamy do wody, lecz tym razem zanurzamy się pod powierzchnię, by znaleźć drugą statuetkę, która została we wraku. Podwodna akcja jest rozbudowana w porównaniu z Black Flag, gdzie występowała jako osobne sekcje i misje. Bayek może teraz swobodnie zanurzać się w dowolnym momencie, a imponująca pojemność płuc bohatera wprawi w zakłopotanie samego Michael Phelpsa, pozwalając na długą eksplorację.

Z posążkami w rękach i z dala od losowych odkryć, poświęciliśmy chwilę na spojrzenie na ogromną mapę. Przełączanie legendy ujawnia mnóstwo ikon, oznaczonych jako Słonie Bojowe, grobowce, „faraonowa destrukcja” , a nawet coś, co na pewno zadowoli fanów uniwersum - „wydarzenia Juno”. Na E3 nie poruszano tematu sekcji w czasach współczesnych, a przedstawiciele firmy nie chcieli nic powiedzieć nawet ciągnięci za język. Na pewno gramy w animusie, w symulacji Egiptu, ponieważ nie brakuje charakterystycznych ekranów ładowania, pozwalających teraz także lepiej przyjrzeć się naszego postaci, skoro jej wygląd zmienia się w zależności od wybranego ekwipunku.

Zobacz na YouTube

Na suchym lądzie oddajemy statuetki kapłanowi, który jednak nie odpuszcza niewolnikowi. Bayek upewnia się więc raz na zawsze, że chłopak będzie bezpieczny, co oznacza zamordowanie nie tylko kapłana, ale także przybywających strażników. To nasze pierwsze spojrzenie na system walki, choć później mieliśmy jeszcze okazję wziąć udział w potyczce na arenie, gdzie odpieramy kolejne fale przeciwników lub walczymy z bossem.

Choć Origins może na pierwszy rzut oka wyglądać znajomo, z elementami RPG ukrytymi w ekranach menu, to właśnie walka jest najważniejszą i najbardziej znaczącą zmianą. Została kompletnie przeprojektowana, a ataki przypisano teraz pod spusty i bumpery (długie i krótkie). Jest też przycisk do blokowania i taktycznego przewrotu. Często najpierw trzeba przebić się przez defensywną postawę wroga, by zadać obrażenia. Przeciwnicy nie czekają już grzecznie w kolejce, by zaatakować naszego bohatera. Arena oferuje dobry przegląd opcji, z łucznikami, potężnymi brutalami i rzymskimi wojownikami w pełnych pancerzach i z wielkimi tarczami w dłoni. Lokacja usiana jest też pułapkami i niebezpieczeństwami. Niestety, nie wystarczyło nam czasu na pokonanie bossa.

Całość imponuje, nawet jeśli demo wydawało się bazować na skryptach - choć to chyba logiczne podejście w przypadku krótkiej prezentacji tak znacząco przeprojektowanej gry. Fani cyklu na pewno będą zadowoleni, ale skorzystają teraz z bardziej rozbudowanych systemów rozgrywki, inteligentniejszych rozwiązań w projekcie i ogromnej różnorodności w dzikim Egipcie.

Assassin's Creed Origins debiutuje 27 października na PC, PS4 i Xbox One.

Zobacz także