Wrażenia z pokazu Metal Gear Solid 5
Czysty geniusz Hideo Kojimy.
Snake to bez wątpienia gwiazda przedstawienia pod tytułem Metal Gear Solid, ale w The Phantom Pain zaraz za nim plasuje się Mother Base - siedziba organizacji militarnej Big Bossa.
Najsłynniejsza, usytuowana na pełnym morzu baza świata powróci w nowej odsłonie cyklu, tym razem w całości dostępna dla gracza, otwarta i zachęcająca do eksploracji. To ogromne miejsce, szczególnie w ulepszonej formie. Wiele tu zakamarków i ciekawych postaci, z którymi można wejść w interakcję. To właśnie tutaj Snake powraca między misjami. Tutaj trenuje, by usprawniać swoje umiejętności. To miejsce, które niejaki Revolver Ocelot nazywa swoim nowym domem. Jeżeli miałbym zaprojektować miasteczko w Disneylandzie inspirowane serią Metal Gear Solid, wyglądałoby właśnie tak, jak Mother Base w The Phantom Pain.
Podczas pokazu za zamkniętymi drzwiami na targach E3, przedstawiciel Konami podkreślił, że baza będzie podlegać modyfikacji. Gracz zajmie się zarządzaniem zasobami i użyje ich, by rozbudować obiekt i jego możliwości. Czy wydamy pieniądze na dodatkowe radary, czy może zainwestujemy w opracowywanie nowych wynalazków? W każdym wypadku, zazwyczaj zobaczymy w oddali nową platformę w budowie. Dodatkowe skrzydło naszego miejsca na ziemi.
Mother Base to także miejsce, gdzie znajdziemy wszystkie obiekty, na których Snake użyje specjalnych balonów transportowych Fulton w trakcie misji. Do bazy można przerzucić niemal wszystko, łącznie z wrogimi żołnierzami, metalowymi skrzyniami, samochodami, działami, a nawet afgańską fauną (więcej na ten temat za chwilę). W zależności od tego, jakie przedmioty przetransportowaliśmy i jakie ulepszenia wybraliśmy, Mother Base będzie zmieniać wygląd. Porównywanie baz ze znajomymi ma być, zdaniem Konami, interesującym doświadczeniem.
Żołnierze obecni w Mother Base zajmują się różnymi czynnościami, zarówno pod nieobecność Snake'a, jak też wtedy, gdy bohater odwiedza bazę. Mogą na przykład ćwiczyć na strzelnicy. W każdej chwili można do nich dołączyć, by podszkolić ich w strzelaniu i walce wręcz. Miłym akcentem jest też fakt, że każdy najemnik salutuje, gdy przechodzimy obok. Nic dziwnego - w końcu wcielamy się w Big Bossa, lidera militarnej organizacji Diamond Dogs, legendę w oczach wszystkich żołnierzy.
Projektanci oferują zupełną wolność w zakresie zwiedzania bazy, ale nie zawsze jest to w stu procentach bezpieczne miejsce. Może zostać zaatakowana - właśnie dlatego należy myśleć o rozbudowie systemów obronnych. Gdy rozlega się alarm, żołnierze wyruszają na wyznaczone stacje bojowe, a po naszego bohatera przylatuje bojowy śmigłowiec. Warto zaznaczyć, że dynamiczne efekty pogodowe są widoczne także w Mother Base - w trakcie pokazu podczas spokojnego spaceru zaczęło padać.
Konami twierdzi, że wszystkie interakcje i stosunki - z sojusznikami i oponentami - nawiązane w świecie gry wpłyną w pewien sposób na bazę i jej ewolucję. Rozwój Mother Base również ma znaczenie na przebieg misji Snake'a, który wykorzystuje nowe wynalazki wykonując zadania.
Używając lornetki, bohater może oznaczać widocznych wrogów, ale zawsze istnieje zagrożenie, że kolejni - których akurat nie możemy dostrzec - przyjdą im z pomocą. Dzięki jednemu z ulepszeń dostępnych w bazie możemy usprawnić swoje zdolności zwiadowcze i oznaczyć na mapie także miejsca, z których mogą nadejść posiłki wroga.
Snake może też wykorzystać możliwości Mother Base w celu zamawiania uzbrojenia i innych części ekwipunku na pole bitwy. Możliwe jest przywołanie zrzutu amunicji, ale także nalotu bombowego, lub czegoś zupełnie specyficznego - na przykład kartonowego pudła.
Wykorzystanie kartonu jest w The Phantom Pain bardziej intuicyjne i stwarza większe możliwości. Snake jest w stanie szybko wyjść z ukrycia i po cichu wyeliminować przeciwnika. Z wnętrza pudła można nawet używać systemu transportowego Fulton, a także - co obrazowane jest jedną z najlepszych animacji w grach wideo - wyskoczyć nagle na zewnątrz rozrywając bok kartonu i wylądować na ziemi w pozycji leżącej. To świetny sposób na unikanie wrogów.
To wszystko jest naprawdę świetne i nieco zabawne, a właśnie tego oczekuje się od gry z cyklu Metal Gear Solid. Prezentowane przez Konami demo udowodniło, że Hideo Kojima nie stracił umiejętności odpowiedniego zestawiania powagi z absurdem.
Gdy Snake jedzie na koniu w kierunku sowieckiego obozu, jego towarzysz opowiada o czymś szorstkim głosem. Bohater był w stanie spoczynku przez dziewięć lat, gdy po pewnej bitwie zapadł w śpiączkę. Stracił też dłoń, którą zastąpiła zaawansowana technologicznie proteza (tytuł The Phantom Pain nabiera dzięki temu sensu). Musi w pojedynkę zinfiltrować obóz wroga. Stawka jest wysoka - sowieci przetrzymują tam bowiem Kazushirę „Kaza” Millera, drugiego po Snake'u dowódcę grupy Diamond Dogs. Bohater musi znaleźć w ogromnej lokacji dane wskazujące konkretny punkt, w którym uwięziono jego przyjaciela. Jeżeli jego misja się nie powiedzie, Kaz umrze i przepadnie szansa na zemstę. To poważna sprawa.
Dziesięć minut później, już na terytorium wroga, Snake spotyka owcę. Robi to, co zrobiłby w tej sytuacji każdy dobry komandos: skrada się w jej stronę, ogłusza i przywiązuje do balonu, który przetransportuje ją do Mother Base. Wydając ciche, zaspane „bee”, ofiara odlatuje. Absurd pośród powagi - The Phantom Pain to klasyczny styl Kojimy. To projektant, który opowiada mroczną historię wojenną, a za chwilę pozwala ogłuszyć owcę. To gra cytująca słowa Marka Twaina, a w chwilę później ukazująca złożoność końskich odchodów nowej generacji. Czysty geniusz.
The Phantom Pain, pomimo cięższych tematów i wątków tabu prezentowanych w zwiastunach, które mają być niezbyt przyjemne w odbiorze, jest wypełnione mniejszymi zabawnymi elementami. Prowadzący z Konami spędził najwięcej czasu na rozbrajaniu wrogów i odsyłaniu ich do bazy balonem Fulton. Co ciekawe, czasem na wpół przytomny żołnierz wydaje śmieszne odgłosy, gdy unosi się w powietrzu. „Łuhuu!” było jednym z nich.
Przed wejściem do głównego obozu sowietów, Snake dokładnie analizuje otoczenie. To pięknie wyglądająca scena. Otwarty świat wygląda wspaniale. Jest podobno dwieście razy większy od obszaru z Ground Zeroes. Kiedy obserwując wydarzenia na ekranie z zachwytem myślałem, że to właśnie jest „prawdziwy next-gen”, koń Snake'a załatwia się wprost przed kamerą. Wszystko dokładnie widzimy, w pełnym 1080p, przy 60 klatkach na sekundę.
Po powrocie do Mother Base, do której możemy przenieść się w dowolnym momencie, Snake przeprowadza krótką inspekcję swoich żołnierzy. „Witamy, Boss” - mówią, a na ekranie pojawia się znajoma owca.
„Bee”.
To po prostu wspaniałe.