Skip to main content

Wyszło nie najlepiej. Ghostwire: Tokyo zalicza falstart na Xboksach

Problemy z płynnością i sterowaniem.

Po trwającej rok konsolowej wyłączności na PS5 Ghostwire: Tokyo trafiło wreszcie na konsole Xbox Series X/S. Wygląda jednak na to, że przejęte przez Microsoft studio nie miało wystarczająco dużo czasu na dopracowanie produkcji, którą trapią uciążliwe problemy techniczne.

Gra zespołu Tango Gameworks już w ubiegłym roku zebrała dość mieszane recenzje. Choć gracze i krytycy zachwalali grafikę, stylistykę, historię i klimat, jednak nie dało się ukryć, że walce brakowało nieco głębi, a sterowanie było nieprecyzyjne. Tytuł początkowo nie oferował też zbyt dużej płynności animacji. Po roku od premiery i po przeniesieniu kodu na kolejną maszynę zdaje się, że historia zatoczyła koło.

Ghostwire: Tokyo cierpi na poważne i - zdaje się - dość losowe spadki animacji. Jak zauważa Jez Corden w swojej recenzji na portalu Windows Central, w trybie wydajności zdarza się, że płynność spada z 60 do 30 klatek na sekundę, a czasami nawet niżej. Tryb jakości z kolei wiąże się z „oszałamiającym” opóźnieniem sterowania i przypomina momentami grę w zwolnionym tempie.

Wszystko to składa się na dość frustrujące doświadczenie, więc należy spodziewać się, że twórcy wkrótce wydadzą stosowne aktualizacje. Do tego czasu można posiłkować się kilkoma sposobami na tymczasowe obejście problemów ze sterowaniem, na jakie zdążyli wpaść internauci. Przede wszystkim zaleca się wyłączyć motion blur oraz zmniejszyć martwą strefę prawego analoga do poziomu 4 lub 5.

Szkoda, że Ghostwire: Tokyo zaliczyło taki falstart na Xboksach, ponieważ gra ma też sporo zalet i choć nie jest idealna, to z pewnością warto się z nią zapoznać. Tytuł dostępny jest w pełnej polskiej wersji językowej (dubbing), a subskrybenci Game Pass na PC i konsolach mogą zagrać bez dodatkowych opłat.

Zobacz także