Skip to main content

Xbox One X - pierwsze wrażenia z użytkowania konsoli

Nowy gość pod telewizorem.

Digital Foundry przyjrzało się już dokładnie konsoli Xbox One X z technicznego, analitycznego punktu widzenia. Postanowiliśmy jednak uzupełnić ten test naszymi osobistymi wrażeniami z pierwszego kontaktu z nową platformą od Microsoftu.

Już przy wyjmowaniu konsoli z pudełka zwracamy uwagę na rozmiar urządzenia. Drobne - w porównaniu z klasyczną wersją - rozmiary robią wrażenie. Xbox One X wydaje się być mały, nawet postawiony obok PlayStation 4 Pro. Nie ma podobnych, stylowych skosów, ale to wciąż ładny i zgrabny kawałek technologii.

Najpotężniejsza obecnie zamknięta architektura wiąże się jednak z wagą. Zbite podzespoły i wbudowany zasilacz wyraźnie dają o sobie znać, gdy trzymamy sprzęt w rękach, bo jest po prostu ciężki. W klasycznym Xbox One czuć środek ciężkości, a górna część maszyny jest lżejsza - podobnego efektu nie ma przy wersji X. Dzierżymy w dłoniach kawał jednolitej struktury.

Sporym minusem oryginalnego modelu było, podobnie jak w przypadku PS4, podzielenie obudowy na część matową oraz błyszczącą. Ta druga, lakierowana, umożliwiała pisanie notatek palcami na konsoli. Po tygodniu zbierające się plamki i rysy mogły doprowadzać do białej gorączki.

Niewielki rozmiar Xbox One X robi wrażenie

Xbox One X stawia na matową powierzchnię - to bardzo dobry krok. Kurz jest mniej widoczny, trudniej o zarysowania, choć nawet teraz nie można uniknąć śladów rąk i palców, które powstaną zapewne podczas montażu konsoli przy telewizorze. Wystarczy na chwilę przyłożyć dłoń, by odcisnąć ją niczym w hollywoodzkiej Alei Gwiazd.

Dołączony kontroler na pierwszy rzut oka nie różni się od normalnych padów z Xbox One. Górna część dookoła przycisku systemowego idąc z duchem matowej konsoli nie ma już lakierowanej powierzchni, a pod palcami wyczuwamy nieco większą chropowatość - to spory atut, zwłaszcza gdy ktoś ma tendencje do pocenia się dłoni.

Największym dodatkiem w padzie jest wejście na headset, czyli coś, do czego bardzo szybko przyzwyczailiśmy się dzięki PS4. Wraz z takim portem pojawia się pakiet sterowników Dolby Atmos Headset, który poprawia jakość dźwięku przestrzennego. Jakość jest tu odczuwalna niezależnie od klasy sprzętu zakładanego na uszu. Jedynym problemem był błąd wywołujące trzaski podczas grania - przyczyną było zawsze zmienianie źródła dźwięku z głośników na słuchawki przy jednoczesnym przełączaniu między grą a dashboardem.

Przy uruchomieniu Xbox One X wita nas charakterystycznym dźwiękiem i niczym więcej - poza ciszą. Usprawnione chłodzenie wyraźnie przekłada się na redukcję niepotrzebnych szumów i szelestów. Przyzwyczajeni do uporczywego momentami warczenia PS4 Pro będą pod niemałym wrażeniem.

Matowa obudowa to strzał w dziesiątkę

Nawet podczas testowania Assassin's Creed Origins podczas intensywnej walki i akcji słychać tylko pracę dysku. Po dłuższych sesjach przebija się lekki szmer chłodzenia, niczym odległego morza - to zdecydowanie najcichsza konsola na rynku.

Interfejs nie różni się oczywiście niczym od tego z innych modeli, a przenosząc konto ze zwykłego Xbox One w ramach sieci bezprzewodowej zabieramy na nową platformę nie tylko dane i zapisy, ale i preferowaną tapetę. Zaczyna to przypominać model smartfonowy, gdzie przy zakupie nowego telefonu często możemy przetransferować wszystko i błyskawicznie cieszyć się nowym urządzeniem. To wygodne, ale też rzuca cień wizji coraz częstszej wymiany konsol.

Rozgrywkę kontynuujemy więc na nowej platformie jak gdyby nigdy nic, ale nie oznacza to, że nie widzimy od razu zmian. Mocniejsza specyfikacja daje odczuwalne efekty nawet wtedy, kiedy nie jest się szczęśliwym posiadaczem telewizora 4K. Najważniejsze ulepszenia to krótsze czasy wczytywania gier i skok płynności w niektórych tytułach.

Wspomniany Assassin's Creed Origins to większa liczba klatek na sekundę, szybsze manewrowanie po menu i większy zasięg detali. Latając orłem podziwiamy cały świat praktycznie po horyzont, bez „mgły”, która sztucznie przykrywa niewczytane szczegóły. Zauważalne są usprawnienia w kwestii cieni i jakości tekstur - nawet bez specjalistycznego sprzętu do analizy technologicznej. Skok jakości przypomina przełączenie się na PC z ustawień wysokich na najwyższe.

Zestaw w komplecie - teraz czekamy na więcej gier na wyłączność rodziny Xbox One

Przy okazji pokusiliśmy się też o sprawdzenie kilku gier działających w ramach kompatybilności wstecznej. Wyższej jakości tekstury w Dead Space i paru innych tytułach budzą pozytywne wrażenia, a dodatkowym plusem jest fakt, że część produkcji z X360 działa też na Xbox One X bardziej płynnie.

Przygoda z Xbox One X dopiero się zaczyna. Kolejny rok przyniesie z pewnością nowe tytuły, które pokażą - jak choćby działająca w 4K przy 60 klatkach Forza 7 - na co stać tę platformę. Patrząc na cały ekosystem, trzeba przyznać, że konsola Microsoftu jest obecnie najbardziej zaawansowanym technologicznie sprzętem, jaki możemy ustawić pod telewizorem.

Zobacz także