Skip to main content

Xbox Series S może być najważniejszą konsolą Microsoftu

Słabszy i świetnie przemyślany.

Sony dopiero w najbliższą środę ujawni cenę PlayStation 5, ale nieprawdopodobne wydaje się, żeby wersja Digital mogła rywalizować pod tym względem z Xbox Series S. Microsoft odważył się bowiem zaoferować konsolę bez napędu z mniejszą mocą, a obydwie wersje PS5 będą pod względem wydajności identyczne.

To jednak właśnie Series S może zaważyć na ewentualnym sukcesie „zielonych” - w większym stopniu niż potężniejszy Series X. Z urządzeniem tym wiążą się pewne wątpliwości, ale nie da się ukryć, że z biznesowego punktu widzenia to naprawdę świetny produkt.

Oto bowiem gracze mogą wejść w nową generację za 1300 zł, nie otrzymując graficznych fajerwerków, ale zapewniając sobie dostęp do wszystkich najnowszych gier - działających płynnie w 1440p. Series S wydaje się idealne na początek, kiedy i tak sporo tytułów trafia na PS4 i Xbox One, a na pełne wykorzystywanie mocy next-genów w grach third-party poczekamy pewnie 3-4 lata.

Najmniejszy Xbox w historii

Microsoft bez dwóch zdań pamięta o graczach, do których nie są kierowane różne „hardkorowe” tytuły. O tych, których nie obchodzi tak naprawdę ray tracing czy HDR. O tych, którzy w ciągu roku kupują wyłącznie jedną grę sportową, jedną strzelankę i być może jakieś wyścigi.

Będąc aktywnym graczem w sieci, udzielając się w różnych dyskusjach, łatwo zapomnieć, że grupa takich mniej zaangażowanych w to hobby graczy istnieje - i jest naprawdę spora. To właśnie takim odbiorcom Series S może wydać się szalenie atrakcyjny. Plus, rzecz jasna, także tym, którzy po prostu nie chcą wydać na konsolę więcej pieniędzy niż na smartfona ze średniej półki.

Nie bez znaczenia jest w tej sytuacji także Game Pass. Może się bowiem okazać, że Series S w zestawie z abonamentem tej usługi na rok będzie kosztować mniej niż tańsza wersja PS5. To także odegra dużą rolę w przypadkach wielu potencjalnych klientów.

Zobacz na YouTube

Sony w tej rywalizacji stawia na tradycyjne rozwiązania. Chodzi o gry na wyłączność i jedną platformę sprzętową na początek generacji - z dodatkowym modelem bez dysku, lecz z tymi samymi podzespołami. Japońska firma kładzie większy nacisk na podkreślanie klasycznych innowacji. Wystarczy spojrzeć na marketing otaczający kontroler DualSense.

Microsoft skupia się na cenie i usługach, Sony na exclusive'ach i wyjątkowym charakterze PS5 - a ten jest nawet podkreślany przez nietypowy, wyróżniający się design. Nietrudno więc dojść do wniosków, że podstawowe grupy docelowe obydwu konsol są nieco inne.

Można się oczywiście zastanawiać, jak nawet niektórzy deweloperzy, czy Xbox Series S nie będzie w jakiś sposób ograniczał możliwości rozwoju oprawy graficznej i różnych rozwiązań technologicznych. Nie poznamy jednak odpowiedzi na to pytanie przed premierą konsoli i choćby kilkunastu większych gier, które na niej zadziałają.

PS5 Digital będzie tańsze niż zwykłe PS5 - ale trudno uwierzyć, że mogłoby zrównać cenę do poziomu Series S

Series X i S dzielą jednak tę samą architekturę. Same cyfry i liczba teraflopów mogą budzić u niektórych obawy, ale możliwe, że sytuacja nie będzie różnić się wcale od tego, z czym mamy do czynienia na rynku PC. Low-endowe maszyny i podzespoły mają się świetnie, egzystując niezmiennie obok najdroższych kart graficznych i procesorów, którymi dysponuje mniejsza część graczy. Dobrze zoptymalizowane gry potrafią wykorzystywać moc najlepszych GPU, ale z odpowiednimi ustawieniami działają też na starszych sprzętach.

Na szczęście już niedługo nie będziemy musieli zastanawiać się i teoretyzować na temat nowej generacji. Bez dwóch zdań ciekawie będzie przyglądać się marketingowym strategiom. Czy firmie z Redmond uda się przekonać niższą ceną i atrakcyjnymi usługami więcej osób niż Sony? Być może nie - siła marki PlayStation jest ogromna. Z pewnością jednak dla Microsoftu będzie to o wiele lepszy start niż premiera One.

Zobacz także