Xiaomi lepsze? Fenomen chińskiego giganta i jego sekret
Od ambicji po nosacze, aż do wielkiego sukcesu.
Od zupełnie nieznanej firmy do jednego z największych producentów smartfonów na świecie. I to w zaledwie kilka lat. Przykład Xiaomi pokazuje, że chcieć to móc. W czym dokładnie tkwi fenomen chińskiej firmy i co przyczyniło się do ogromnej popularności marki? Rozkładamy jej sukces na czynniki pierwsze.
Ojciec założyciel i siedmiu wspaniałych
Choć oficjalnie Xiaomi zostało założone w 2010 roku, by dokładnie zrozumieć sukces firmy, należy cofnąć się kilka lat wstecz, w okolice przełomu XX i XXI wieku. Wtedy bowiem Lei Jun, późniejszy założyciel przedsiębiorstwa, zdobywał biznesowe doświadczenie, stojąc na czele Kingsoftu, zajmującego się produkcją oprogramowania antywirusowego i pakietu biurowego.
W 2000 roku Jun uruchomił również platformę Joyo, zajmującą się internetową sprzedażą książek, muzyki i gier. Cztery lata później sprzedał ją Amazonowi za 75 milionów dolarów. To ważne wydarzenie w jego życiu. Uważa się bowiem, że pozyskane fundusze pozwoliły mu później założyć Xiaomi.
Chińska firma została oficjalnie zarejestrowana 6 kwietnia 2010 roku. Na jej czele stanął Lei Jun, mając u boku siódemkę uzdolnionych towarzyszy, którzy wcześniej pracowali na wysokich stanowiskach u takich gigantów, jak Google, Microsoft czy Motorola. Drzemiący w nich potencjał był ogromny. To nie mogło skończyć się porażką.
Z miłości do smartfonów
Lei Jun jest przedstawiany jako wielki miłośnik smartfonów. To właśnie pasja do minikomputerów noszonych w kieszeni sprawiła, że postanowił założyć Xiaomi. Jego zamiłowanie do tych urządzeń jest bardzo często obrazowane ciekawą historyjką. Mówi się, że po powrocie z pracy do domu siadał on przy swoim biurku i rozkładał na czynniki pierwsze telefony innych firm. W ten sposób pogłębiał wiedzę na ich temat.
Pierwszym produktem Xiaomi nie był jednak smartfon. Firma już w 2010 roku wypuściła na rynek własną modyfikację Androida, bazującą na wersji oznaczonej numerem 2.2. MIUI, bo tak nazywał się system, oferował wiele funkcji niedostępnych w podstawowym Androidzie. Z miejsca zdobył wielu wiernych fanów, którzy później stali się marketingowym motorem napędowym całej marki.
Na pierwsze urządzenie od Xiaomi nie trzeba było długo czekać. Wydany w 2011 roku Mi 1 wyposażony był w topowe w tamtym czasie parametry. Napędzany był przez procesor od Qualcomma i oferował zawrotne 1 GB pamięci RAM. W przeciwieństwie do konkurencji o podobnej specyfikacji wyceniony został niemal połowę taniej.
To właśnie filozofia agresywnej wyceny przyczyniła się do sukcesu całej marki. Użytkownicy z całego świata zobaczyli, że posiadanie topowego smartfona wcale nie wiąże się z wydaniem fortuny. Xiaomi podtrzymuje tę tezę po dziś dzień, trzymając się niewielkiej marży nakładanej na urządzenia. Zazwyczaj nie przekracza ona 5%.
Apple po chińsku
Już od premiery pierwszego smartfona Xiaomi było określane naśladowcą Apple. Nic w tym dziwnego, Mi 1 z wyglądu przypominał w końcu produkty amerykańskiej konkurencji. Odpowiednie skojarzenia przywodził też system MIUI, który ze względu na swoją konstrukcję i design był zestawiany nie tylko z iOS-em, ale również z TouchWizem od Samsunga.
Lei Jun nie ukrywał zresztą swoich fascynacji „nadgryzionym jabłkiem”. Podczas prezentacji nowych urządzeń starał się przemawiać w podobny sposób jak Steve Jobs. Dla zwiększenia efektu ubierał się nawet w podobne ciuchy.
U Xiaomi można też znaleźć wiele podobieństw do innego amerykańskiego giganta - Amazona. Chińska firma obrała poniekąd podobną strategię. Oferuje tanie urządzenia z niezłą specyfikacją, by móc zaznajomić i przyzwyczaić konsumenta do własnego ekosystemu, w ramach którego oferowane są dodatkowe usługi, włącznie ze sklepem z aplikacjami.
Przełom w kilku obliczach
Chcąc rzetelnie opisać sukcesy Xiaomi, należałoby po kolei wymienić wszystkie wydane na przestrzeni lat smartfony tej firmy. Każdy model cieszył się bowiem wysoką popularnością i bił rekordy sprzedaży.
Szukając jednak prawdziwych przełomów, warto na chwilę skupić się na sylwetce Hugo Barry. Brazylijczyk w latach 2008-2013 pracował dla Google i był jedną z twarzy systemu Android. To właśnie jego Lei Jun w 2013 roku ściągnął do Xiaomi, upatrując w nim szansy na międzynarodowy sukces.
Hugo Barra odpowiedzialny był za ekspansję chińskiej marki na nowych rynkach. Stał się jednocześnie twarzą Xiaomi, występując na konferencjach i udzielając licznych wywiadów, także tych, w których uczył, jak poprawnie wymawiać nazwę chińskiej korporacji.
Za czasów Hugo Barry popularność Xiaomi eksplodowała. Marka stała się rozpoznawalna na całym świecie, a fani smartfonów zamawiali je nawet do krajów, w których oficjalnie nie były sprzedawane. Gdy w 2017 roku były pracownik Google'a opuszczał szeregi Xiaomi, wielu mówiło, że to początek końca chińskiej marki. Na szczęście tak się nie stało, a firma zdołała utrzymać wysoką pozycję.
„Dzięki agresywnej polityce cenowej w niektórych kręgach Xiaomi zyskało status niemal legendy”.
Choć Xiaomi ma na swoim koncie sporo udanych telefonów, za prawdziwy przełom można uznać model Mi Mix. W końcu bowiem, po wielu latach naśladowania innych, Chińczycy sami zaczęli wyznaczać trendy. Był to jeden z pierwszych na rynku smartfonów zaliczanych do tak zwanych „bezramkowców”. Co prawda już wcześniej podobny koncept zaprezentował Sharp, ale to Xiaomi przyczyniło się do popularyzacji trendu, który obserwujemy do dziś.
Kamieniem milowym w historii firmy była też premiera Mi A1. To pierwszy smartfon w portfolio Xiaomi oparty na Androidzie One, czyli czystym systemie od Google. Brak autorskiej nakładki potwierdził, że Chińczycy na poważnie myślą o podboju zachodnich rynków. Z Mi A1 mogli dotrzeć do osób mniej zaznajomionych z marką. Przy okazji smartfon ten reprezentował bardzo dobry stosunek ceny do jakości.
#Xiaomilepsze
Dzięki agresywnej polityce cenowej w niektórych kręgach Xiaomi zyskało status niemal legendy. Nie trzeba daleko szukać - wystarczy spojrzeć na wypowiedzi polskich internautów, by dowiedzieć się, że #Xiaomilepsze.
Niemal w każdym temacie na forum dotyczącym wyboru odpowiedniego urządzenia zawsze pojawiały się głosy, że w danym przedziale cenowym Xiaomi jest najlepsze i smartfon właśnie tej firmy powinniśmy wybrać, nawet biorąc pod uwagę na konieczność zamówienia telefonu z Chin i długiego oczekiwania na przesyłkę. Stąd też wywodzi się popularne powiedzenie „Xiaomi lepsze”.
Sytuacja zmieniła się w 2016 roku. Wtedy bowiem chińska marka, za sprawą polskiego dystrybutora, pojawiła się w naszym kraju, zasilając swoją ofertą markety z elektroniką. Choć ceny były mniej atrakcyjne niż bezpośrednio od „majfrenda”, konsumenci zyskiwali oficjalną gwarancję i wsparcie techniczne, co przemawiało do mniej zdecydowanych klientów. Baza fanów mogła dalej rosnąć.
Marketing inny niż wszystkie
Gdyby musieć wskazać jeden element, który najbardziej przyczynił się do sukcesu Xiaomi, z pewnością byłoby to zagorzałe grono fanów i świetna społeczność, polecająca produkty firmy innym osobom.
To właśnie w ten sposób Xiaomi postanowiło prowadzić swój marketing. Zamiast wydawać ogromne nakłady na reklamę w internecie i telewizji, Chińczycy liczą na moc marketingu poleceń. Zbudowanie społeczności, która wyczekuje nawet najmniejszej nowości od ulubionej marki, sprawiło, że tuż po prezentacji nowych smartfonów internet jest wręcz zalewany informacjami na ich temat.
Fani polecają swoim znajomym zakup urządzeń Xiaomi i choć jest w tym nieco „fanbojstwa”, to w ogólnym rozrachunku wydaje się to naturalne. W końcu stoją one wysoko w rankingu cena/jakość.
Nie tylko smartfony, ale cały ekosystem
Na fali popularności smartfonów Xiaomi stworzyło cały ekosystem produktów. Część inteligentnych gadżetów współpracuje ze sobą w ramach Mi Home, choć w ofercie firmy znajdziemy też sprzęty, które mają niewiele wspólnego z elektroniką.
Niezależnie od tego, czy chcemy kupić inteligentne buty, opaskę mierzącą podstawowe parametry życiowe, autonomiczny odkurzacz, wideorejestrator, kamerkę sportową, słuchawki bezprzewodowe, nawilżacz powietrza, wagę elektroniczną, telewizor czy nawet szczotkę do toalety - Xiaomi ma to w swojej ofercie i z pewnością ów produkt wyróżnia się na tle innych jakimś elementem. Może to być niższa cena lub inteligentne rozwiązanie, „poprawiające” jakość naszego życia.
Mission impossible, czyli dlaczego nie było Mi 7
Zapewne część osób zastanawiała się, co właściwie oznacza skrót MI i skąd się wziął. Wytłumaczenie jest banalne. W najprostszym rozwinięciu to nic innego jak „Mobile Internet”, czyli internet mobilny. To właśnie tak w 2010 roku Xiaomi widziało przyszłość. Internet, który możemy schować do kieszeni i mieć do niego dostęp z dowolnego miejsca na Ziemi.
„Xiaomi konkuruje z największymi graczami - Samsungiem, Apple czy Huawei”.
Z czasem wspomniany skrót doczekał się też drugiego rozwinięcia - „Mission Impossible”. Określenie to idealnie pasowało do wczesnych dni marki, gdy ta musiała się mierzyć z wieloma przeciwnościami i wypracować sobie pozycję wśród o wiele bardziej rozpoznawalnych rywali.
A skoro przy ciekawostkach jesteśmy, warto zadać również pytanie, dlaczego w ofercie firmy nigdy nie pojawił się Mi 7. Następcą flagowego Mi 6 od razu był Mi 8. Skąd taka decyzja?
Xiaomi tłumaczyło, że przeskok technologiczny pomiędzy „szóstką” a kolejnym modelem był tak duży, że nazwanie go „siódemką” byłoby krzywdzące. Jednocześnie zabieg ten pozwolił zrównać się cyfrą flagowca z iPhonem 8.
Przepis na sukces
Mistrzowskie planowanie, atrakcyjne ceny urządzeń, lojalna społeczność fanów, częste aktualizacje systemu, niecodzienny marketing, kopiowanie innych, ustalanie trendów - składowych, które przyczyniły się do sukcesu Xiaomi, jest z pewnością znacznie więcej.
Już teraz można jednak mówić o fenomenie. W zaledwie 9 lat udało się bowiem zbudować markę o ugruntowanej pozycji, która jak równy z równym konkuruje z największymi graczami - Samsungiem, Apple czy Huawei. Nie ulega wątpliwości, że w przyszłości jeszcze niejednokrotnie usłyszymy o innowacjach od Xiaomi.