Yakuza 6: The Song of Life - już graliśmy
Pierwsze wrażenia z przedpremierowego pokazu.
Podczas pokazu zorganizowanego niedawno przez firmę Cenega mieliśmy okazję zagrać w Yakuza 6: The Song of Life. Pierwsze godziny bez cienia wątpliwości potwierdzają, że gra wychodzi naprzeciw możliwie najszerszej grupie graczy.
Nie jest ważne czy mieliśmy wcześniej do czynienia z serią, czy Yakuza 6 jest pierwszą częścią cyklu, z którą mamy do czynienia. Ponad półgodzinne wprowadzenie, w którym - co warto zaznaczyć - jest bardzo mało interaktywnych scen, doskonale przybliża nam najważniejsze postacie oraz fabułę.
Co ciekawe, dobrze wyreżyserowanych scen nawet nie chce się przewijać i wprowadzenie ogląda się jak dobry film, a nie początek gry. Od pierwszych minut czuć też wyraźnie, że twórcy stawiają na rozbudowane dialogi i tworzenie na każdym kroku tajemniczej otoczki, przeplatanej często niewybrednymi żartami.
O początku historii ciężko opowiadać z uniknięciem niepotrzebnych spoilerów. Fabuła Yakuzy 6 koncentruje się na pewno na motywie zemsty, rodzinnych wartościach oraz - co zaskakiwać nie powinno - wojnach gangów. Tych zasmakować możemy stosunkowo szybko, gdy docieramy do pierwszej większej lokacji.
Miasto, choć niewielkie, tętni życiem i na każdym kroku proponuje wiele interesujących aktywności pobocznych. Można więc pograć w rzutki lub zabawić się na karaoke, ale to jedynie kilka z dostępnych urozmaiceń.
Lokacja oferuje także wiele restauracji, w których konsumując posiłek regenerujemy zdrowie, a także automatów z napojami, które oferują ten sam efekt i dodatkowo zapewniają czasowe bonusy do niektórych atrybutów - często związanych z walką.
Przemierzając ulice miasta często spotykamy nieprzychylnie nastawione grupy gangsterów. Czasami są to zwykli bandyci, miejskie rzezimieszki, innym razem stawiamy czoła przedstawicielom groźniejszych gangów. Zwykle są to przeciwnicy dużo silniejsi i dysponujący szerszym wachlarzem ciosów.
Walka jest jednak szalenie satysfakcjonująca i efektowna, zwłaszcza gdy w grę wchodzi używanie broni białej i elementów otoczenia. Nokauty rzuconym rowerem czy kubłem na śmieci stają się po jakimś czasie normą, ale wciąż przynoszą radość.
Gra w subtelny sposób uczy nas nowych rzeczy, a w szczególności przeróżnych combosów w walce. Nie okazują się skomplikowane i łatwo je zapamiętać, dzięki czemu nawet początkujący gracze powinni się szybko odnaleźć w nowej Yakuzie.
Zachodnia przystępność z azjatyckim sznytem sprawiają wrażenie, że Yakuza 6 może okazać się produkcją uniwersalną, trafiającą w dość szerokie grono odbiorców. Tym bardziej że mocną stroną gry - przynajmniej sądząc po pierwszych godzinach - są także zdania poboczne. Wyraźnie czuć, że nie są tylko zapychaczami. To ciekawe przygody, pełne rozbudowanych dialogów, które niejednokrotnie potrafią skutecznie rozbawić czy wprawić w zadumę.
Uwagę przyciągają też lokacje i prezentacja niektórych miejsc, chociaż samo miasto - czyli pierwsza główna lokacja - wydaje się nieco powtarzalne, zwłaszcza jeśli chodzi o budynki i ogólny projekt.
Oprawa graficzna nie powoduje natomiast specjalnych zachwytów, przynajmniej pod względem szczegółów, ale całość nadrabia ogólnym zamysłem artystycznym. Jest więc azjatycko, ale w przystępny dla typowego Europejczyka sposób.
Yakuza 6: The Song of Life rokuje naprawdę bardzo dobrze. Już teraz gra okazuje się wyjątkowo przystępnym produktem. Odpowiednio wprowadza w fabułę i trzyma poprawne tempo, oferując przyjemną zabawę. Przypominamy, że premiera gry została niedawno przesunięta na 17 kwietnia.