Zaczyna się - twórcy SI pozwani za wykorzystanie zdjęć bez zgody
12 milionów przypadków.
Agencja fotograficzna Getty Images złożyła w USA pozew przeciwko Stability AI, twórcom sztucznej inteligencji napędzającej Stable Diffusion, aplikację do generowania obrazków.
Problemem jest fakt, że rozwiązania tego typu „uczą się” na bazie zdjęć i ilustracji zamieszczonych w sieci. Getty Images oskarża deweloperów SI o skopiowania ponad 12 milionów fotografii z bazy danych „bez pozwolenia i rekompensaty, w celu zbudowania konkurencyjnego biznesu”.
Podobnych pozwów będzie zapewne tylko więcej, podczas gdy artyści z coraz większym przerażeniem patrzą w przyszłość. Inny startup - Midjourney - zmaga się z wnioskiem sądowym trzech grafików, którzy chcą przekształcić swoją sprawę w pozew zbiorowy, otwarty dla innych zainteresowanych stron.
Eksperci od prawa zapewniają na Twitterze, że podejście Getty Images jest „mocniejsze” i lepiej uargumentowane niż pozew artystów. Jak jednak zauważono, mamy do czynienia z całkowicie bezprecedensową sytuacją i tematem, więc trudno przewidzieć, jaki będzie werdykt.
„Sprawa oprze się prawdopodobnie o prawo własności intelektualnej, a oskarżeni będą argumentować, że korzystali ze zdjęć w ramach doktryny fair use. Może być różnie” - napisał Andres Guadamaz, specjalizujący się właśnie w tematyce SI i prawa autorskiego.
Inny prawnik - Aaron Moss - dodaje, że trio artystów z pozwu zbiorowego będzie musiało udowodnić, że ich profesja jest zagrożona przez popularyzację SI, co znacznie trudniejsze. Getty Images koncentruje się natomiast na fakcie, że firmie nie zapłacono za wykorzystanie zdjęć. Co więcej, agencja dodaje, że w przeszłości udzielała licencji innym twórcom sztucznej inteligencji, więc Stability AI celowo kopiowała zdjęcia bez pozwolenia.
W sieci już wcześniej pojawiały się przedziwne twory SI, przypominające coś, co do złudzenia przypominało znak wodny Getty Images. To idealne potwierdzenie, że wykorzystano zdjęcia - argumentuje firma w pozwie, podając w dokumentach nawet kilka przykładów.
Na jakiekolwiek rozstrzygnięcia jeszcze poczekamy, ponieważ sąd w Delaware - gdzie złożono pozew - jest podobno bardzo zajęty i może minąć nawet dziewięć miesięcy, nim sędzia uzna, czy pozew w ogóle zaakceptować.