Skip to main content

Założyciel Eidos Montreal krytykuje Square Enix - jak „katastrofa kolejowa”

Studio sprzedano z myślą o Sony?

Ogłoszona w maju sprzedaż Eidos Montreal przez Square Enix to podsumowanie etapu, który założyciel studia określił w niedawnym wywiadzie jako „katastrofa kolejowa w zwolnionym tempie”.

Stephane D’Astous - o nim mowa - zakładał firmę, lecz odszedł w 2013 roku. Teraz, w rozmowie z serwisem GamesIndustry nie miał zbyt wiele ciepłych słów do powiedzenia na temat japońskiego właściciela, który niedawno sprzedał swoje zachodnie studia korporacji Embracer za skromne 300 mln dolarów.

Menedżer wspomina między innymi o wygórowanych oczekiwaniach, jakie wydawca miał dla Eidos, nawet w obliczu braku premier. Jednego roku właściciel domagał się podobno 65 mln dolarów zysków, podczas gdy studio spodziewało się raczej 65 mln dol. strat.

- Presja zaczęła rosnąć. Presja pracowników na mnie i moja presja na zarząd. W kryzysowych sytuacjach często wychodzą na jaw prawdziwe zachowania i wartości. Nie podobało mi się to, co widziałem - wspomina D’Astous. - Brakowało przywódców, odwagi, komunikacji. Gdy nie ma tych podstawowych rzeczy, nie da się odpowiednio pracować, zwłaszcza jako szef studia.

Guardians of the Galaxy to ostatnia gra Eidos Montreal. Jak zawsze, Square Enix było rozczarowane wynikami sprzedaży.

- Traciłem nadzieję, że Square Enix Japan przyniesie do Eidos to, co najlepsze. Traciłem wiarę w centralę w Londynie. W corocznych raportach Japonia zawsze dodawała zdania o rozczarowaniu określonymi tytułami. Zawsze były to gry wyprodukowane poza Japonią.

Co interesujące, D’Astous uważa, że korporacja zdecydowała się na sprzedaż, ponieważ jest zainteresowana przejęciem przez Sony, które z kolei nie chciało większej liczby oddziałów na Zachodzie.

- Patrząc wstecz, Square Enix Japan nie było zaangażowane tak, jak miałem początkowo nadzieję. Są też oczywiście plotki mówiące o tym, że Sony bardzo chciałoby wchłonąć Square Enix. Słyszałem, że są bardzo zainteresowani działem z Tokio, ale bez reszty - wyjaśnia menedżer. - Sądzę więc, że była to garażowa wyprzedaż.

D’Astous nie jest w stanie zrozumieć, dlaczego za studia (sprzedano także Crystal Dynamics) i licencje zapłacono tylko skromne 300 mln dolarów, zwłaszcza gdy Embracer za samo Gearbox zapłacił w podobnym okresie 1,3 mld dol.

- To było jak katastrofa kolejowa w zwolnionym tempie, przynajmniej dla mnie - mówi o ogólnej sytuacji w firmie jeszcze za „panowania” Japończyków. - Można się było spodziewać, że pociąg nie jedzie we właściwym kierunku. Może to wyjaśnia kwotę 300 milionów dolarów. To niewiele pieniędzy, wszystko to mało sensowne.

Zobacz także