Skip to main content

Zaskakujące Shadow Realms od BioWare

Od lakonicznej zapowiedzi do emocjonującego pokazu działającego fragmentu gry.

Konferencja Electronic Arts na targach Gamescom zaskoczyła graczy nowym projektem BioWare - twórców Mass Effect czy Dragon Age. Jednak Shadow Realms jest inne i może okazać się niespodzianką pod wieloma względami.

Tytuł ogłoszono jako sieciową produkcję na PC, z mało przejrzystym system rozgrywki „czterech na jednego”, w stylu Fable: Legends czy Evolve. Fabuła ma być przedstawiana w formie odcinków, jak w The Walking Dead czy The Wolf Among Us. Akcję umieszczono w „sekretnym, magicznym świecie, współistniejącym z tym prawdziwym”, na wzór The Secret World - MMO od studia Funcom.

Pierwsze wrażenia nie musiały być jednak najlepsze, gdyż od razu rodziło się pytanie, czy tym razem EA nie sięga przypadkiem do portfeli graczy, korzystając z popularności gatunku sieciowych gier typu MOBA. A być może wydawca chce znaleźć nowe zajęcie dla BioWare Austin, twórców Star Wars: The Old Republic? Po pierwszych testach gry i rozmowie z twórcami otrzymujemy jednak nieco inny obraz.

Zobacz na YouTube

W prace zaangażowany jest spory zespół - od 80 do 150 osób. Nadzorujący produkcję Jeff Hickman ujawnia, że projekt rozwijany jest już przez ponad półtora roku. Twórcy tworzą grę określaną jako wysokobudżetowe „AAA”, która w przyszłości ukaże się najprawdopodobniej także na konsolach.

- Czy ktokolwiek powiedział, że to tytuł tylko na PC? - pyta retorycznie Hickman. - Ja na pewno tego nie powiedziałem. Stwierdziliśmy jedynie, że ukaże się w przyszłym roku na PC.

- Nie robimy niczego, co wykluczałoby premierę na konsolach, ale na razie koncentrujemy się na PC. Gra ukaże się najpierw na komputerach osobistych, ale później może trafić na konsole. Pracujemy tak, aby takiej możliwości nie wykluczyć.

Shadow Realms powstało, gdy James Ohlen poczuł się zmęczony po pięciu latach spędzonych przy Star Wars: The Old Republic. Ohlen to jeden z największych talentów BioWare, główny projektant jeszcze Baldur's Gate 2.

- Powiedział, że musi zająć się czymś innym albo zwariuje - wspomina Hickman.

Obaj deweloperzy przeprowadzili burzę mózgów i wymyślili Shadow Realms. Twórcy chcą przywrócić wspomnienia wspólnej zabawy w „papierowe” Dungeons & Dragons, gdzie Mistrz Gry prowadzi grupę graczy przez przygody.

Wykreowany świat powstał w oparciu o liczne inspiracje z książek, gier planszowych i dawnych pomysłów znudzonych głów, które w szkolnych ławach wyobrażały sobie, jak wyglądałoby nagłe przejęcie kontroli nad magicznymi mocami.

- Ludzie mówią, że wygląda to nieco na The Secret World - zauważa Hickman. - The Secret World nie ma absolutnie nic wspólnego z tym, co robimy.

Twórca przekonuje, że studio podąża w innym kierunku - koncepcji, gdzie zwykli ludzie odkrywają w sobie magiczne moce.

- Magiczny świat Embra prowadzi walkę z siłami Shadow Legion - tłumaczy. - Mieszkańcy tego świata przegrywają, są na skraju wyginięcia. Za pomocą magii otworzyli portal na Ziemię, by prosić ludzkość o pomoc. Otwarcie portalu powoduje jednak, że na nasz świat dostaje się magiczna energia, budząca specjalne moce u niektórych mieszkańców.

„Shadow Realms jest zaskakująco przyjemne w rozgrywce.”

Pomysł na potyczki czterech graczy przeciwko jednemu, potężnemu wrogowi, to wynik testów oraz inspiracji zaczerpniętej z gry planszowej, której Hickman nie chce przywoływać. Testy prowadzono już wcześniej, zanim na horyzoncie pojawiło Fable: Legends czy Evolve.

- Oglądaliśmy te tytuły i od razu pomyśleliśmy: „To chyba jakieś żarty” - mówi producent, mając pewnością na myśli fakt, że w tym samym czasie inni twórcy zaczęli realizować podobne pomysły. - To nie tak, że konsultujemy się z twórcami tych gier. Nie znam nikogo w tych studiach.

- Gwarantuję, że osoby odpowiedzialne za Fable: Legends czy Evolve powiedzą to samo - dodaje. - Widziałem oba te tytuły i w niczym nie przypominają naszej produkcji. Są pewne podobieństwa, ale to tak samo, jakbyśmy powiedzieli, że każda strzelanka czy RPG są do siebie podobne. Chodzi jedynie o styl rozgrywki.

Shadow Realms jest zaskakująco przyjemne w rozgrywce. Obecnie tytuł jest we wczesnej fazie testów alpha. Walka jest płynna i akrobatyczna, szybka jak w Diablo, ale z perspektywy trzeciej osoby, a przez to bardziej bezpośrednia. Wrogowie nie zalewają ekranu, jednak potyczki są duże i wymagające, z naciskiem na współpracę. Główną innowacją jest Shadowlord, czyli główny i niewidzialny przeciwnik, gwarantujący nieprzewidywalność potyczek. Zastawia pułapki, wysyła potwory i przejmuje nad nimi kontrolę, a co najważniejsze - jest kontrolowany przez osobę siedzącą za monitorem.

Pierwszą bitwę udaje się przeżyć ostatkiem sił, a lokacja na każdym kroku usiana jest pułapkami. Kolejna potyczka to pojedynek z elitarną jednostką Banewolf, wyskakującą z powietrza. Dopiero podczas kolejnego spotkania z przeciwnikami wychodzi na jaw, że jeden z graczy to sam Shadowlord w przebraniu. Okazuje się, że ostatni boss - ogromny, skrzydlaty demon - był kontrolowany przez jednego z towarzyszy. To coś więcej niż gra czy kawałek kodu - zdajemy sobie sprawę, że cały poziom był nastawiony przeciwko nam.

Fragmenty rozgrywki Shadow RealmsZobacz na YouTube

Każdy gracz tworzy własnego Shadowlorda, podobnie jak „zwykłą” postać. Zły bohater rozwija się wraz z postępami, pozyskując nowe i potężniejsze umiejętności. Twórcy obiecują dużą różnorodność, by nigdy nie być pewnym, z jakim przeciwnikiem mamy do czynienia. Szczegóły nie są jednak znane. Przygotowano także stosowane ograniczenia, by wróg nie mógł zarzucać graczy nieskończoną liczbą pułapek czy wrogów.

Podczas prezentacji bohaterowie byli na piątym poziomie doświadczenia. Dostępnych jest sześć klas postaci (wojownik, zabójca, czarodziej, kleryk, łowca i warlock).

Zabójca ma cztery umiejętności: doskok do przeciwnika z ciosem w plecy, rzut zatrutą strzałką, salto z ostrzami oraz przyzwanie do pomocy cienia. Ta ostatnia zdolność bazuje na adrenalinie, której zasoby budują się powoli wraz z upływem czasu. Są też uniki, odskok, mikstury zdrowia oraz apteczki - wspólne dla całej drużyny - wskrzeszające poległych towarzyszy. Jeśli brakuje apteczek, polegli muszą czekać do osiągnięcia przez resztę następnego punktu kontrolnego. Bohater nosi codzienne ubranie: wąskie jeansy i bluzę z kapturem, ozdobione parą ostrzy przy bokach.

Wraz ze zdobywaniem kolejnych umiejętności i ekwipunku nie musimy specjalizować się w określonej roli. Shadow Realms zachęca do sprawdzania różnych kombinacji oraz łączenia różnego wyposażenia i zdolności. W jednej chwili możemy zamienić się z potężnego wojownika osłaniającego towarzyszy do zwinnego barbarzyńcy, stawiającego na atak. Gracze zawsze powinni mieć odpowiednie narzędzia, by wyjść naprzeciw możliwościom Shadowlorda, który sam ma cały wachlarz opcji.

Gracze w skupieniu obserwują ostatniego herosa, walczącego z bossem. Gdy postać pada martwa, grający i okoliczni obserwatorzy pokazu głośno reagują. To dźwięk zaangażowania i dobrej zabawy. To najważniejszy element i BioWare zdaje sobie z tego sprawę. Dlatego też gra dostępna jest już na tak wczesnym etapie, zaraz po ogłoszeniu.

- Wiemy, że robimy coś innego, przez co nie mamy wszystkich odpowiedzi - dodaje starszy producent Dallas Dickinson. - Chcemy postawić sprawę jasno. Tylko w ten sposób stworzymy tytuł, który zainteresuje graczy, zwłaszcza biorąc pod uwagę odkrywanie nieznanych terytoriów.

„Twórcy nie chcą jeszcze mówić o wszystkich elementach, a tajemnicą pozostaje na przykład fabuła.”

Zwykli ludzie w jeansach i czaszka

Twórcy nie chcą jeszcze mówić o wszystkich elementach, a tajemnicą pozostaje na przykład fabuła.

- Duży wycinek opowieści zobaczymy w samotności - wyjaśnia Hickman. - Nie chcę wprowadzać nikogo w błąd. Określone fragmenty rozgrywamy sami, z nikim nie walczymy. To obszary opowieści. Zadaniem jest tu doświadczenie historii i zrobienie jeszcze paru innych rzeczy. Może są tu jeszcze sklepy, gdzie można kupić i sprzedać wyposażenie... Nie chcę zbyt wiele zdradzić.

- Kontrolujemy fabułę, by każdy gracz poczuł, że jest częścią własnej opowieści - dodaje. - Ta historia często doprowadzi do kolejnych pojedynków czterech na jednego z Shadowlordem. Czasami opowieść będzie wspólna dla innych graczy, a czasami będziemy sami.

Nie zabraknie także romansów, czyli jednego ze znaków rozpoznawczych BioWare.

- To część naszego DNA. W naszej opowieści znajdzie się miejsce na wybory moralne, romanse, zdradę. Przeczytałem trzy pierwsze miesiące fabuły, czyli pierwszy rozdział. Pełno tu dramatycznych momentów - mówi Hickman.

Jak zapewnia deweloper, nową zawartość fabularną będziemy otrzymywać „dość często”. Inspiracją są tu seriale telewizyjne. Jedną z tajemnic jest nadal model dystrybucji gry: czy będzie to jednorazowa cena za pudełko, czy może abonament?

- Nie wiemy jeszcze, co z tym zrobimy - przyznaje producent. - Skupiamy się na angażującej rozgrywce i chcemy, by ktoś przyszedł i pomógł nam znaleźć odpowiednią drogę, gwarantującą odpowiednią wartość. Prawdopodobnie zapytamy samych gracz, jak chcieliby zapłacić - gdzieś w przyszłym roku.

Rzeczywisty obraz Shadow Realms jest dużo bardziej rozbudowany i obiecujący niż mogło wynikać z prostej zapowiedzi na Gamescomie. Nie jest to klasyczny projekt od BioWare, ale takie określenie powoli traci już chyba na znaczeniu. Tryb sieciowy pojawił się w Mass Effect 3 i Dragon Age: Inkwizycja, a zawartość dla pojedynczego gracza wyróżniała Star Wars: The Old Republic.

Shadow Realms nadal musi odpowiedzieć na wiele pytań. Twórcy mają jednak dużo czasu, a zaangażowanie graczy na tak wczesnym etapie pozwala sądzić, że nie będziemy musieli długo czekać na kolejne informacje.

Zapisy do testów gry trwają na oficjalnej stronie.

Zobacz także