Zastanawialiście się kiedyś, czy Andrzej Sapkowski grał w Wiedźmina?
Z archiwum Eurogamera: rozmawiamy z autorem sagi.
Niniejszy artykuł został pierwotnie opublikowany na naszych łamach w listopadzie 2012 roku, jeszcze przed oficjalną zapowiedzią Wiedźmina 3. Osią rozmowy były gry komputerowe, konwergencja mediów oraz oczywiście superprodukcja CD Projektu. Mamy nadzieję, że tekst ten będzie ciekawą lekturą w oczekiwaniu na premierę Dzikiego Gonu. -- Autor.
*
Swego czasu rozmawiałem z Martinem Robinsonem, szefem działu publicystyki angielskiego Eurogamera. Brytyjczycy uwielbiają gry o wiedźminie studia CD Projekt RED. Ale Andrzej Sapkowski, choć doskonale rozpoznawalny wśród tamtejszych miłośników fantastyki, dla zwykłych graczy zdaje się pozostaje postacią tyleż tajemniczą, co niemalże nieznaną. „Hej, chcemy zrobić z nim wywiad. Pomożesz?” - zagadnął. „Jasne!” - odparłem zadowolony.
Ale o co można zapytać Andrzeja Sapkowskiego, co byłoby choć trochę interesujące dla nas, graczy w Polsce?
Pasjonaci gier o wiedźminie oraz opowiadań i pięciotomowej powieści wiedzą przecież niemal wszystko. I to, że Sapkowski nie współpracował przy produkcji gry, a przynajmniej nie w stopniu, który - jak sam określa w naszej rozmowie - „można by nazwać współpracą”.
I to, że fabuła gry nie uzyskała jego aprobaty. I że Sapkowski był w Polsce i na świecie cenionym twórcą fantasy na długo przed premierą gry Wiedźmin - moim zdaniem jednej z najcudowniejszych gier fabularnych w historii.
„Ciekawe, czy grał w jakąś komputerową fantasy” - podsunął Martin. „I zapytaj, czy grał w Skyrima!”.
Zapytałem więc Andrzeja Sapkowskiego, czy grał w Skyrima. Zapytałem, czy w ogóle grał w Wiedźmina lub w jakąkolwiek grę wideo, i co myśli o alternatywnej wersji wydarzeń, którą napisali przecież wielcy fani jego książek - scenarzyści z CD Projekt RED.
Andrzej Sapkowski w czerwcu skończył 64 lata [dziś ma już prawie 66 lat - przyp. red.]. Urodził się w Łodzi, a z wykształcenia jest ekonomistą. W 1986 roku, w grudniowym numerze czasopisma „Fantastyka”, opublikowane zostało jego konkursowe opowiadanie „Wiedźmin”. Historia o Geralcie z Rivii zajęła trzecie miejsce.
Andrzej Sapkowski przyznaje, że gry Wiedźmin nigdy nie widział.
- Nie grywam w gry komputerowe, są one daleko poza sferą moich zainteresowań. By je natomiast poznawać bez fascynowania się, dla samej racji poznawania, na to są z kolei zbyt czasochłonne, a ja nie cierpię na nadmiar wolnego czasu. Ten, który mam, ledwie pozwala mi na to wszystko, co naprawdę lubię i co mnie pasjonuje - mówi Sapkowski, i dodaje: - Grę „The Witcher” znam więc wyłącznie z materiałów graficznych - te zaś oceniam wysoko. Jest na co popatrzeć. I można docenić ogrom włożonej pracy.
Zresztą: - Nigdy nie grałem w żadne komputerowe gry, fantasy czy inne - wyznaje pisarz. - Oglądam niekiedy poświęcone grom magazyny, czasami poświęcone problematyce gier programy telewizyjne. Grafikę i technikę, bywa, podziwiam. O fabułach nic powiedzieć nie mogę. Prócz tego, że niektóre rodzaje gier fabuły zdają się nie mieć w ogóle. Odchodzi tam wyłącznie nawalanka.
Autor opowiadań i cyklu powieści o wiedźminie zapytany o zakończenie powieści i alternatywną wersję wydarzeń w grze nie pozostawia wątpliwości, że prawdziwa historia Białego Wilka jest tylko jedna.
- Nie jesteście pewni, co się stało z Geraltem? A wiecie, dlaczego? Bo tak właśnie miało być, byście tego nie wiedzieli. I nie będziecie tego wiedzieli nigdy, a przynajmniej dopóty, dopóki ja o tym nie napiszę, a nie wiem, czy zechcę - odpowiada Sapkowski. - Gra - przy całym dla niej szacunku powiedzmy to wreszcie otwarcie - nie tworzy żadnej „wersji alternatywnej” ani tym bardziej żadnego ciągu dalszego. Gra jest swobodną adaptacją wykorzystującą elementy mojej twórczości, adaptacją dokonaną przez innych twórców.
- W produkcji filmowej coś takiego określa się jako „based on characters created by...” - co, by the way, wskazuje wyraźnie, komu przynależy pełnia praw autorskich - mówi Sapkowski. - Serial telewizyjny „Święty” nie był ani „alternatywną wersją wydarzeń” ani „dalszym ciągiem” przygód Simona Templara, bohatera stworzonego i opisanego przez Leslie Charterisa. Serial „Doktor Kildare” nie był dalszym ciągiem, lecz swobodną adaptacją, wykorzystującą postać wykreowaną przez Maxa Branda.
- Adaptacje - choć w jakimś tam stopniu nawiązują do historii opowiedzianej w książkach - nigdy nie mogą pretendować do roli uzupełniających kontynuacji. Nigdy nie mogą ani dopisywać prologów i prequeli, ani tym bardziej epilogów i sequeli - wyjaśnia pisarz. - Może więc czas postawić wreszcie sprawę jasno. Gra komputerowa „The Witcher” jest świetnie zrobiona, jej sukces jest w pełni zasłużony a twórcy zasługują na wszelkie należne splendory i honory. Ale w żaden sposób nie można uważać jej za „wersję alternatywną” ani tym bardziej „ciąg dalszy” historii o wiedźminie Geralcie. Bo ta opowiadana być może tylko przez kreatora postaci Geralta. Niejakiego Andrzeja Sapkowskiego.
„Przenieść książkę w wirtualny świat? Śmieszne. Nie da się tego zrobić” - Andrzej Sapkowski
Od premiery pierwszej gry Wiedźmin zastanawiałem się, dlaczego Sapkowski i twórcy z CDPR nie zdecydowali się na bliższą współpracę. Filmy, książki, komiksy i gry wideo często uzupełniają się, nie tylko na płaszczyźnie komercyjnej, marketingowej, ale i w szerszym, twórczym kontekście. Andrzej Sapkowski nigdy tego nie rozważał.
- Moja współpraca z CD Projektem jest w moim odczuciu wystarczająco bliska i obejmuje całkiem spore spektrum mediów, na które CD Projekt może adaptować moją twórczość. Nie może być jednak mowy o jakimś „uzupełnianiu się fabuł” czy „budowaniu spójnych opowieści” - wyjaśnia Sapkowski. - Jeśli stawiamy obok siebie książki i ich adaptacje na inne media, to w tej relacji opowieściami mogą być wyłącznie książki. Między adaptacjami a książkami nie może być innego związku jak tylko ten, że adaptacje powstały w oparciu o książki i bez książek nie byłoby ich w ogóle.
- Zdaję sobie sprawę, że czasy obecne przyzwyczajają nas - co straszne - do dziwnej konwergencji mediów i swobodnego ich mieszania - kontynuuje. - Dla mnie jednak, dla pisarza, pomysł, by pisać „uzupełniająco” i tworzyć coś „komplementarnego” do gry czy komiksu jest absolutnym szczytem idiotyzmu.
Wielu miłośnikom gier, szczególnie w krajach, w których twórczość Andrzeja Sapkowskiego nie jest znana i popularna, komputerowy Wiedźmin kojarzy się z tzw. „dojrzałą” grą RPG, w której jest dużo seksu, mocne dialogi i zagmatwana historia. Czy twórcy gier dysponują dziś wystarczającymi środkami wyrazu, aby odpowiednio przenieść w wirtualny świat bardziej wymagające SF czy fantasy, takie jak opowiadania o wiedźminie?
- Czego jak czego, ale środków wyrazu wizualnego twórcom gier nie brak, grafika gier dech czasem zapiera. Ale co to znaczy „przenieść w wirtualny świat”? - pyta z kolei Andrzej Sapkowski. - Można jako bazę do gry wziąć na warsztat dobrą książkę SF czy fantasy, jej fabułę, świat, bohaterów. Można stworzyć komponującą się z książką grafikę, zapożyczyć co nieco z dialogów. Efekt wizualny i owszem, będzie oszałamiający, gracze będą zachwyceni, niektórzy uznają, że może to nawet lepsze niż oryginalna książka i łatwiej przyswajalne, bo w książce te literki takie małe...
- Niektórzy nigdy po oryginalną książkę nie sięgną, gra im wystarczy - mówi. - Ale to książka jest oryginalna, to książka jest owocem talentu autora, który jest niepowtarzalny i którego nie da się zaimitować. „Przenieść książkę w wirtualny świat"? Śmieszne. Nie da się tego zrobić.
Interesująca w kontekście nie tylko twórczego, ale i komercyjnego sukcesu gier o wiedźminie pozostaje popularność Andrzeja Sapkowskiego. Wszystkie gry wideo o Geralcie sprzedały się w łącznym nakładzie ponad 4 milionów egzemplarzy.
Czy to sukces CD Projektu pomaga Sapkowskiemu, czy może to CD Projekt wykorzystuje popularność pisarza?
- Myślę, że to raczej sukces moich książek znacząco wpływa na popularność gier - wyjaśnia autor trylogii o Reinmarze z Bielawy. - Że tak naprawdę to gry mój sukces zdyskontowały, albowiem mój sukces znacznie gry wyprzedził. Przekłady moich książek na większość języków europejskich - w tym angielski - poprzedziły wydanie pierwszej gry.
- Na długo przed grą - przecież to fakt - byłem pisarzem znanym, nawet tam, dokąd nie dotarły przekłady - dodaje. - Są konwenty SF, istnieje internet, prawdziwi miłośnicy literatury fantastycznej zwykle dobrze orientują się w tym, co i gdzie się pisze.
Pisarz zauważa jednak pewien wpływ popularności gier na zainteresowanie jego twórczością.
- Rzecz jasna, roli gry żadną miarą nie chcę umniejszyć, jest oczywistym, że miała wpływ - pozytywny - na zainteresowanie zagranicznych wydawnictw i liczbę przekładów. Sporo fanów gier, to oczywiste, za książkami jęło się rozglądać później, gdy gra im się spodobała. Inaczej nigdy by po książkę nie sięgnęli - przyznaje Andrzej Sapkowski, ale dodaje: - Godzi się wspomnieć o pewnym aspekcie negatywnym, wręcz o szkodach, jakie z powodu gry ponoszę - choć to nie gra jest temu winna ani broń Boże jej twórcy.
- Niektórzy zagraniczni wydawcy robią mi niedźwiedzią przysługę, ustrajając książki w zapożyczoną z gier grafikę, wpychając do książek reklamy gry i nawiązujące do gry blurby - wyjaśnia. - Choć niedawno chwaliłem wiedzę i obeznanie czytelników fantastyki, to są wśród nich i tacy, którzy wiedzy i obeznania mają mniej. Bywa, że widząc takie okładki bez zastanowienia ani sprawdzenia odrzucają książki jako novelizations, upowieściowienia gier, rzeczy w stosunku do gier wtórne.
Andrzej Sapkowski pracuje nad kontynuacją historii o Geralcie z Rivii. Wyklucza jednak uwzględnienie w powieści jakichkolwiek wydarzeń z obu gier wideo.
- Pominę owe „alternatywne pomysły” absolutnie. Przyjdzie mi to zresztą łatwo, albowiem ich nie znam. A nawet gdybym znał, byłoby śmieszne i głupie, gdybym pisząc w jakimkolwiek stopniu się grą zasugerował - mówi. - Już chyba dałem do zrozumienia, że nigdy nie zaakceptuję pomysłów i idei o „uzupełnianiu się fabuł” czy „budowaniu spójnych opowieści”. Opowieściami mogą być wyłącznie książki.
Sapkowski nie zdradza, kiedy ukaże się kontynuacja sagi o wiedźminie. Czy bohaterem nowej powieści będzie Geralt? - Jak najbardziej. On we własnej osobie - kończy.
CD Projekt RED prawdopodobnie pracuje nad Wiedźminem 3 - gra zostanie wydana już na konsole nowej generacji, najpewniej nie wcześniej niż w 2014 roku.
Hej, a Skyrim? - Nic nie wiem o tej grze. Nawet o niej nie słyszałem - odpowiedział Andrzej Sapkowski.
*
Aktualizacja (listopad 2012): Dyrektor zarządzający CD Projekt RED, Adam Badowski napisał komentarz w nawiązaniu do opublikowanego artykułu.
„To prawda, że gra dyskontuje popularność książkowego Wiedźmina i nie ma sensu zastanawiać się, co było pierwsze - jajo czy kura. W tym przypadku, zarówno jednym, jak i drugim nie jest gra, tylko pisarz i jego książki.”
„Ta współpraca ma jasno określony kierunek. Nie wyobrażam sobie Asa, grającego w grę w ramach researchu do nowej powieści. To w przypadku Sapkowskiego mało prawdopodobne, bo pachnie książkami pisanymi na potrzeby premier gier czy filmów. Takich, których się nie czyta, tylko dodaje do wersji kolekcjonerskich, a potem rzuca w kąt.”
„Postawiliśmy sobie za zadanie rozwijanie uniwersum Wiedźmina w pozostałych mediach i to nie tylko w grach komputerowych. Stało się to z tak zwanym błogosławieństwem Pana Andrzeja i mamy nadzieję, że to co stworzyliśmy wpisuje się w wizję twórcy, i że będzie tak w przyszłości niezależnie od rozwoju sagi. Chcemy, żeby świat Wiedźmina funkcjonował w popkulturze, tak jak Star Wars czy LOTR, i zyskiwał coraz większą popularność. Musimy po prostu pilnie odrabiać swoją lekcję.”
*
PS. Po zakończeniu Wiedźmina 3, w napisach końcowych, na pierwszym miejscu widnieje informacja, że gra oparta jest na powieści Andrzeja Sapkowskiego.