Zauważam u siebie symptomy FOMO. Może też macie coś takiego?
Kupuję gry z 2022 roku, ale nadrabiam stare produkcje.
FOMO to skrót symbolizujący jedną z obecnych chorób cywilizacyjnych. Charakteryzuje się ona lękiem przed pominięciem ważnej informacji lub ogółem brakiem możliwości bycia na bieżąco. Choć najczęściej FOMO przedstawiane jest w kontekście mediów społecznościowych i publikowanych postów, podobną niechęć do pozostawania w tyle można zauważyć w wielu innych obszarach. W moim przypadku związana jest z premierami nowych gier.
Jestem graczem od wielu lat, lecz dopiero po rozpoczęciu pracy mogłem pozwolić sobie na zakup tytułów świeżo po premierze. Wcześniej moim głównym źródłem pozyskiwania kolejnych pozycji na fizyczną lub wirtualną półkę były wyprzedaże sklepowe lub oferty z paczkami kluczy za niedużą cenę. Tym sposobem szybko stworzyłem pokaźnych rozmiarów kupkę wstydu, która mimo prób nie chce się zmniejszyć.
W pewnym momencie postanowiłem, że pora nadrobić zaległości i zainteresować się produkcjami, które od lat czekają na uruchomienie. Dzięki temu w tym roku udało mi się ukończyć Wiedźmina 3, a dwa lata temu podczas przymusowego pobytu w domu zobaczyłem napisy końcowe w GTA: San Andreas. Mówimy o grze, która pojawiła się na rynku 18 lat temu, na konsolach starszych od obecnych o trzy generacje.
Mimo dużej liczby zaległych tytułów wciąż zdarza mi się kupować kolejne pozycje, mając pełną świadomość faktu, że z olbrzymim prawdopodobieństwem odczekają kilka lat, nim do nich wrócę. Ciężko jednak zignorować grę, która na każdym kroku jest zachwalana przez recenzentów i publikę. W trakcie rozmów w gronie znajomych szybko pojawiają się pierwsze wrażenia z zabawy, a także spoilery fabularne. Z tyłu głowy wciąż obecna jest potrzeba bycia na bieżąco z rynkiem elektronicznej rozrywki.
Praca redakcyjna również stanowi dodatkową motywację do zapoznawania się z nowościami na rynku. Dzięki przygotowywaniu kolejnych tekstów istnieje możliwość spędzenia czasu z nowościami, co stanowi pewne wsparcie w aktualizowaniu swojej wiedzy na temat gier. Z drugiej strony jednak podczas korzystania z konsoli lub komputera w zdecydowanej większości przypadków gram w produkcje przeznaczone do recenzji. Nie pozostaje przez to wiele czasu na nadrabianie zaległości z prywatnej kolekcji.
Wspominam o potrzebie bycia na bieżąco wyłącznie w kontekście świeżych premier, lecz problem nie dotyczy jedynie tego segmentu rynku. Przez lata pojawiło się wiele premier będących dzisiaj ikonami elektronicznej rozrywki. Dobrymi przykładami są wspomniane wcześniej tytuły: GTA: San Andreas oraz Wiedźmin 3. Znajomość tytułów, których pojawienie się odbiło się dużym echem w środowisku graczy stanowi spory atut podczas rozmów i przygotowywania tekstów.
Z tego też powodu oprócz interesowania się nowościami, przeglądam serwisy aukcyjne w poszukiwaniu klasyków z poprzednich lat, które mógłbym nadrobić. Oczywiście, jak wspomniałem wielokrotnie, tytuły te odczekują potem długi okres nim znajdę chwilę, by do nich usiąść. Świadomość posiadania egzemplarza, fizycznego lub cyfrowego, powoduje jednak, że mogę przestać się za nim rozglądać i z czystym sumieniem mam możliwość zaplanowania w przyszłości momentu, który poświęcę na grę.
Mimo powyższych słów, wspominanie o FOMO w kontekście własnych doświadczeń chciałbym ująć w duży cudzysłów. Choć mówimy o niechęci do pozostawania w tyle, oba te przypadki są od siebie całkowicie odmienne. FOMO używamy do określenia poczucia lęku lub niepokoju związanego z pominięciem informacji. Emocje związane z tym faktem mogą momentami spowodować duże problemy z koncentracją.
Jeżeli zaś chodzi o moją potrzebę znajomości gier, to łączyć ją można raczej z ogromną pasją, która utrzymuje się nieprzerwanie od ponad 20 lat. Będąc przez tak długi okres zainteresowanym danym hobby, na początku jako konsument, a następnie jako autor tekstów o grach, istnieje ciągła potrzeba poszerzania wiedzy i eksploracji ogromnego już rynku. Szkoda jedynie, że planów jest tak wiele, a czasu wolnego nigdy nie przybywa.