Zderzenie światów - dlaczego Apex Legends to najlepsze battle royale
Kuzyn hero shooterów.
Kiedy Respawn Entertainment zapowiedziało własne battle royale, wielu graczy czuło wielkie rozczarowanie - był to bowiem wyraźny znak, że właśnie na tej grze multiplayer skupi się studio, a szansę na powstanie Titanfalla 3 zmalały. Dwa lata po premierze nie sposób jednak nie docenić Apex Legends. To tytuł, który z kilku powodów jest - przynajmniej dla mnie - najlepszym przedstawicielem gatunku.
Każda sieciowa gra oferuje inne doznania, często niepowtarzalne. Pod tym względem shooter od EA wiedzie prym. Mogę wykonać długi, szybki ślizg ze wzgórza - niemal jak w serii Tribes - i rzucić przed siebie wyskocznię, z której wybiję się wysoko, obrzucę wrogów granatami, wyląduje na dachu budynku i będę kontynuował ostrzał. W tym samym czasie moi kompani użyją swoich, zupełnie innych zdolności, by zapewnić przewagę.
Apex - jako jedna z najpopularniejszych gier battle royale (a myślę tu też o Fortnite, PUBG i Call of Duty Warzone) - zaczęrpnął inspiracje z tak zwanych hero shooterów, typu Overwatch. Wyszło to naprawdę świetnie i przyczyniło się do wyjątkowego charakteru strzelanki.
Oczywiście, Warzone czy Fortnite też mają różne postacie, przynajmniej w teorii. W praktyce są to po prostu inne „skórki” identycznego - jeśli chodzi o możliwości bojowe - żołnierza. Apex natomiast daje każdej Legendzie inne talenty, nie tylko te główne i najważniejsze, ale też pasywne. Wszyscy mocno się od siebie różnią i czuć, że mają swój charakter.
„Charakter” to zresztą słowo klucz, bo właśnie Apex Legends ma go mnóstwo. Mam wrażenie, że doskonale znam już osobowości różnych bohaterów, niektórych lubię mniej, innych bardziej - tylko przez to, co mówią, lub jak gestykulują. A mowa przecież o grze multiplayer! Nikt chyba nie powie, że lubi osobowość skina Predatora z Fortnite.
Zbudowanie mocnych i wyraźnych wizerunków postaci w strzelance sieciowej to spore wyzwanie, ale właśnie dodanie wyjątkowych umiejętności zawsze w tym wypadku pomaga - co udowadnia też choćby Rainbow Six Siege, choć w mniejszym stopniu niż shooter od Respawn Entertainment. Tu mamy też bowiem do czynienia z bardziej zręcznościową i kolorową zabawą. W takiej otoczce nieco łatwiej chyba jest uwydatnić charakter bohaterów.
Styl i osobowość postaci to jedno, ale większe znaczenie mają rzecz jasna wspomniane wcześniej talenty. W innych grach battle royale każda runda przebiega podobnie, chociaż możemy oczywiście zmieniać podejście, wybierając inne rodzaje broni. W Apex można jeszcze zmienić postać, co znacznie wpływa na to, jak gramy.
Inaczej będziemy rozpoczynać walkę czy podchodzić do wrogów, gdy mamy w drużynie skanującej otoczenie Bloodhound - a jej zdolność rozwinie jeszcze bardziej skrzydła, gdy połączy się ją z zasłoną dymną od Bangalore. Łowczyni może wtedy widzieć przeciwników w szarej chmurze i z łatwością na nich zapolować. Z kolei Revenant pozwala wykonać ryzykowną szarżę, ponieważ gdy użyjemy jego totemu, zyskujemy w praktyce drugie życie.
Zależności między postaciami mają tu wielkie znaczenie, a dużo zależy też od tego, czy gramy ze znajomymi, z obcymi czy nawet solo - bo to też jest możliwe, choć stanowi większe wyzwanie. Każda Legenda ma jednak coś, co na różne sposoby pomaga jej - i sojusznikom - w walce, albo też w taktycznym odwrocie. To ogromna siła Apex, ponieważ zmiana bohatera to zawsze lekki powiew świeżości.
Pomaga fakt, że podstawy też są w Apex Legends świetne. Model strzelania jest fantastyczny, bo twórcom udało się idealnie oddać moc każdej broni. Trafienie w głowę z potężnej snajperki sprawia masę satysfakcji, ale tak samo władowanie w oponenta całego magazynka pocisków szybkiego pistoletu maszynowego. Dodatkowym atutem gry jest brak autentycznego uzbrojenia. Nie używamy tu ponownie tych samych modeli broni, które znamy już z tak wielu innych shooterów.
Przyjemnie jest też regularnie rywalizować na różnych mapach. Obecnie w grze znajdują się trzy lokacje, a rotacja oferuje zazwyczaj dwie - zmieniające się co kilkadziesiąt minut. Mapy te znacznie się różnią, więc to zupełnie inny poziom niż stopniowa ewolucja i transformacja obszarów z Warzone czy Fortnite'a.
Apex Legends nie jest pozbawione wad. Kuleje szczególnie system zdobywania nagród, jednak to drobnostka w porównaniu z frajdą, jaką otrzymujemy zupełnie za darmo. Jeśli jeszcze nie spróbowaliście battle royale od twórców Titanfall, to pamiętajcie, że naprawdę warto.