Zmiany w Final Fantasy 7 Rebirth zaskoczą nawet weteranów oryginału
Będą zwroty akcji.
Final Fantasy 7 Rebirth debiutuje już w lutym, a druga część remake’u kultowego klasyka powinna zaskoczyć nawet weteranów materiału źródłowego - zapewnia reżyser.
- Od premiery oryginału minęło ponad dwadzieścia lat. W tym czasie każdy gracz wypracował pewnie własny obraz tego, czym jest FF7. Ale to właśnie dlatego chciałem podjąć się wyzwania przygotowania remake’u - przyznał Tetsuya Nomura w jednym z niedawnych wywiadów.
Deweloper dobrze pamięta materiał źródłowy, ponieważ odpowiadał w nim za projekty postaci, oprawę wizualną walk, a nawet za fabułę (do spółki z Hironobu Sakaguchim).
- Są osoby, które grały w oryginał i zagrają teraz w odświeżoną trylogię, ale są też tacy, którzy zaczynają od FF7 Remake. Sądzę, że są też gracze, którzy zaczną od Rebirth - dodał zasłużony twórca. - Chcemy, by wszyscy ci różni gracze doświadczyli tego samego poczucia zaskoczenia, bez względu na punkt wyjścia.
- Ale nie chcieliśmy tworzyć trylogii remake’ów, które byłyby tylko nawiązaniem do oryginału. Nie chcemy, by ludzie grali i mówili tylko „a więc tak to zmienili”.
Brzmi ambitnie, nawet jeśli wszyscy miłośnicy materiału źródłowego zapewne nie będą zadowoleni. Nomura zdaje sobie sprawę z tego faktu.
- Szczerze mówiąc nie mogę sobie wyobrazić, co gracz będą myśleć... - przyznał. - Jestem podenerwowany reakcją na niektóre rzeczy w Rebirth w większym stopniu, niż było w przypadku Remake.