Znajdźki mądrze ukryte - Doom wie, jak to robić
Zapchajdziury kontra pomysłowe rozwiązania.
Sekrety w grach to temat rzeka. Niektórzy je uwielbiają i nie spoczną, dopóki nie odkryją wszystkich atrakcji przygotowanych przez autorów. Inni traktują je jako ciekawostkę, którą czasami się zainteresują lub przejdą obok bez poczucia straty.
Sporo zależy od samych rodzajów znajdziek. Liczone w setkach gołębie do zestrzelenia w Grand Theft Auto IV czy też flagi do zebrania w Assassin's Creed, wydają się dołączonymi na siłę zapchajdziurami. Oferując w zamian co najwyżej zdobycie osiągnięcia, często sztucznie wydłużają rozgrywkę. Zupełnie inaczej jest w przypadku Dooma.
Już pierwsza odsłona serii, stworzona w 1993 roku przez id Software, zachwycała rozmachem wykonania poziomów. Naszpikowane przeciwnikami i pułapkami mapy sprawiały rewelacyjne wrażenie, nawet gdy się zgubiliśmy. To właśnie wtedy najczęściej odnajdywało się przesuwane ściany, zaciemnione przejścia czy tajne przełączniki, za którymi kryły się sekrety.
W przeciwieństwie do wielu współczesnych gier, znajdźki nie służyły sztucznemu wydłużaniu czasu rozgrywki. W tajnych komnatach odnajdywaliśmy wzmocnienia pancerza, dodatkową amunicję oraz lepsze bronie - elementy, które miały bezpośredni wpływ na zabawę.
Jeszcze więcej radości zapewniały easter eggi w postaci głowy Johna Romero czy sekretnych poziomów. Wśród tych ostatnich znalazła się między innymi arena z najtrudniejszymi przeciwnikami czy etap przenoszący nas do innej gry autorów, czyli Wolfensteina 3D. Legendą obrósł już sekret z Doom 2, który został odkryty dopiero po 24 latach od premiery.
Na szczęście w nowych odsłonach serii, poczynając od Dooma z 2016 roku, autorzy pozostali wierni pierwotnym tytułom. Rozbudowane mapy naszpikowane są sekretnymi miejscówkami. Do części z nich uzyskujemy dostęp z marszu, a inne wymagają nieco główkowania. Tym bardziej, że we współczesnych częściach dużą rolę odgrywa możliwość skakania - mechanika nieobecna w pierwszych Doomach.
Jednak najważniejsze, że poszczególne sekrety są po prostu przemyślane i wciągające. Niektóre umożliwiają ulepszanie broni i pancerza naszej postaci. Inne, jak zabawkowe figurki wrogów, są tak urocze, że chce się zdobyć całą kolekcję.
Nawet oklepane dzienniki charakteryzują się pieczołowitością wykonania. W Doom Eternal wprowadzono dodatkowo rewelacyjne albumy muzyczne, na których zapisano pojedyncze utwory z innych gier id Software - między innymi z Quake'a czy wiekowego Commandera Keena.
Odkrywanie sekretów jest procesem wciągającym. Możesz skupić się na rozwoju samego bohatera lub wybrać znajdźki niemające bezpośredniego wpływu na rozgrywkę. Jesteś weteranem i lubisz odkrywać wszystko samodzielnie? Nie korzystaj z żadnych podpowiedzi i ułatwień. Chciałbyś zebrać wszystkie elementy, ale nie czujesz się najlepiej w ich odnajdywaniu? Odblokuj specjalne zdolności oraz aktywuj mapę, co znacznie ułatwi poszukiwania.
Grając w Doom Eternal poczułem bardzo przyjemne uczucie nostalgii. Obecnie rzadko się zdarza, aby z takim kunsztem podejść do rozgrywki łączącej dynamikę pierwowzoru z nowoczesnymi rozwiązaniami. A do tego tak profesjonalnie zrealizować sekrety, które odkrywa się z nieskrywaną przyjemnością i wypiekami na twarzy.