Znienawidzona żółta farba nie pojawi się w Silent Hill 2. Twórcy dadzą graczom bardziej realistyczne wskazówki
Ale będą też opcjonalne znaczniki interakcji.
Trend oznaczania interaktywnych przedmiotów w grach za pomocą żółtej farby ma wśród graczy i deweloperów równie wielu zwolenników, co przeciwników. Jak się okazuje, deweloperzy ze studia Bloober Team podczas tworzenia remake’u Silent Hill 2 chcą wyłamać się z tego schematu i dawać graczom wskazówki w bardziej realistyczny sposób.
Jak informuje serwis Gamesradar, przytaczając fragmenty rozmowy producenta serii Silent Hill Motoiego Okamoto z redakcją magazynu Famitsu, w oryginale na PlayStation 2 główny bohater James automatycznie odwracał głowę w stronę obiektów, z którymi mogliśmy wejść w interakcję, co było niewybijającym z immersji sposobem kierowania gracza.
Deweloper zapowiedział, że powstający remake nie tylko zachowa tę funkcję, ale także wzbogaci ją o wykorzystanie np. systemu oświetlenia czy projektów lokacji, aby instynktownie zwracać uwagę graczy na ważne przedmioty lub obiekty. Producent zauważył jednak, że takie nieinwazyjne udzielanie wskazówek graczowi stało się bardziej skomplikowane niż w oryginale głównie ze względu na zmianę kamery - oryginał korzystał z predefiniowanych kadrów, a remake ma swobodny widok TPP, przez co gracz może nie zawsze patrzeć się tam, gdzie chcieli twórcy.
Dlatego też, aby pomóc części odbiorców, do odświeżonej wersji zostaną dodane znaczniki informujące o możliwości wejścia w interakcję z pobliskimi elementami otoczenia. Będzie można je jednak wyłączyć w opcjach gry, jeśli preferujemy wierniejsze oryginałowi doświadczenie. Cały interfejs zresztą - jak przyznaje deweloper - będzie można dostosować do własnych upodobań.
Przypomnijmy, że remake Silent Hill 2 zadebiutuje już 8 października tego roku, ekskluzywnie na konsolę PlayStation 5. W tym samym wywiadzie Okamoto wyjawił, że japońscy deweloperzy z Konami chcieli, aby nowe wydanie kultowej produkcji znacznie bardziej różniło się od pierwowzoru. Jak się okazuje, to właśnie załoga Bloober Team stonowała zapędy kolegów po fachu, stawiając na produkt wierniejszy oryginałowi.