Skip to main content

Battlefield Hardline - wrażenia z pokazu

Opóźnienie premiery przynosi rezultaty. Jutro startują otwarte beta testy.

Seria Battlefield, przynajmniej do teraz, wierna jest ideałom wprowadzonym jeszcze na samym początku. Gigantyczne mapy, 64 graczy, chaos, łodzie przemykające po falach, latające w powietrzu rakiety i helikoptery z drużyną graczy na pokładzie.

Bez względu na ewentualny sukces w meczu czy rzeczywiste umiejętności pilotażu rzeczonego helikoptera, wolność pozostaje podstawą także w trybie sieciowym Battlefield Hardline, dostępnym od jutra w ramach otwartych testów i przetestowanym przez nas podczas ostatniego pokazu EA.

Mimo zamiany militarnego kamuflażu na odznakę policjanta, nadal mamy do czynienia z podobnymi strzelaninami i naciskiem na współpracę. Hardline to pierwsze podejście Visceral Games do serii, ale wyraźnie bazowano na wcześniejszych dokonaniach DICE.

Najpierw bank, potem chaos

Niemniej, to nie tylko prosta zmiana palety kolorów. Weterani cyklu poczują się jak ryby w wodzie, a tematyka konfliktu policjantów i złoczyńców została sprytnie rozpisana na nowe tryby. Obecnie najlepszą prezentacją Hardline wydaje się być tryb „Napad” (Heist).

Nowe fragmenty rozgrywki w materiale przygotowanym przez naszych kolegów z brytyjskiego EurogameraZobacz na YouTube

Bazując na mapie Napad na bank (Bank Job), zadaniem graczy jest tutaj po prostu przedarcie się do skarbca, wydobycie kosztowności i zaniesienie ich do pobliskiego helikoptera. Nie ma możliwości kontrolowania pojazdów, a w ich miejsce wprowadzono linki z hakami i rozwieszone kable, służące do szybkiego przemieszczania się i tworzenia nowych ścieżek pomiędzy budynkami. Jest nawet małe wydarzenie, w którym zrzucamy maszyny wentylacyjne przez dach, otwierając nowe przejście.

Na tym kończy się jednak misterne planowanie. Po przeprowadzeniu pierwszego natarcia przechodzimy na dobrze znane terytoria, a koncentracja na wykonaniu perfekcyjnego skoku zamienia się w piekło pełne latającego ołowiu - i tak już do samego końca. Trochę szkoda, ponieważ perspektywa prowadzenia bardziej zorganizowanego napadu brzmi kusząco.

Kuszące samochody, zawrotne tempo

Inne tryby z Battlefield Hardline korzystają bardziej z tradycyjnych, otwartych map. Nowe opcje rozgrywki to „Na ratunek” (Rescue), „Krwawa forsa” (Blood Money) czy „Na celowniku” (Crosshair), ale swobodę działania najlepiej ilustruje chyba „Fucha” (Hotwire). Tutaj na pierwszym planie jest nowy model jazdy. Zadaniem kryminalistów jest kradzież rozrzuconych na mapie samochodów, a policja musi ich zatrzymać przed upływem czasu.

Największą skalę zniszczeń widać na mapie Śródmieście (Downtown), zwłaszcza w dłuższych meczach

Tempo akcji jest zawrotne, a mapa Śródmieście (Downtown) dobitnie udowadnia, że poruszanie się na piechotę daleko nas nie zaprowadzi. Lokacja jest ogromna i wielopoziomowa, a napędzane silnikami spalinowymi cele poruszają się tak szybko, że rola samotnego wilka nie zda się na wiele. Podobnie jak na mapie Pustynia (Dustbowl), najlepszą taktyką wydaje się być skumulowanie jak największej liczby graczy w jednej furgonetce i ciągłe ostrzeliwanie ściganego auta.

Możliwość wychylenia się przez okno pozwala strzelać w dowolnym kierunku, co oferuje sporo nowych opcji. Samochody są też znacznie szybsze, a model jazdy na motocyklach jest dużo bardziej pobłażliwy. Widać wyraźnie, że Visceral skupiło się w tej odsłonie na pojazdach w równym stopniu, co na balansowaniu potyczek policjantów i złodziei. To nie Need for Speed, ale samochody i motory to teraz dużo bardziej kusząca opcja.

Destrukcja otoczenia

Do akcji powraca także ważny elementy Battlefielda 4, czyli duże możliwości w zakresie destrukcji. System ten zrobił duże wrażenie podczas prezentacji BF4 na targach E3 w 2013 roku, gdy burzono cały wieżowiec. W Hardline wydarzenia tego typu są bardziej zróżnicowane, ale często praktyczniejsze, ponieważ otwierają - lub blokują - ścieżki na mapie.

Visceral Games eksperymentuje z inną tematyką, co jest na pewno dobrym pomysłem. Jeśli się uda, to może w przyszłości zagramy w klimatach antycznych?

Po jednej stronie mamy te spektakularne, wielki katastrofy. Na mapie w Śródmieściu wielki dźwig rujnuje bezbronny drapacz chmur, otwierając przejście na wyższe poziomy. Patrząc jednak z perspektywy kierowcy w trybie „Fuchy”, raczej z tych ścieżek nie skorzystamy - przydadzą się w klasycznym „Podboju” czy „Zespołowym Deathmatchu”.

Na Pustyni sztuczka jest prostsza - miasteczko w pewnym momencie skrywa burza, utrudniając zadanie snajperom i uziemiając helikoptery. Są też wydarzenia o mniejszej skali, jak szklane dachy czy nowe kable i linki do przemieszczania się na mapie Napad na bank. Całość wspomaga świetny silnik fizyczny, zostawiający ślady potyczek w szybach samochodów i na ścianach budynków.

Opóźnienie premiery Battlefield Hardline do 19 marca wydaje się przynosić rezultaty. Gra jest ogromna i chaotyczna - taka, jaka powinna być. Twórcy wiedzą jednak, gdzie zmniejszyć skalę, by sens miała zmiana tematyki. Już jutro na PC, PlayStation 3, PS4, X360 i Xbox One startują otwarte testy, więc wszyscy będą mogli przekonać się sami, w jakim kierunku podążyła seria.

Zobacz także