Skip to main content

Digital Foundry kontra Carmageddon: Max Damage

Test wersji PS4 i Xbox One.

Carmageddon: Max Damage służy za kontynuację i hołd dla klasycznej serii z końca lat 90., łącząc walkę pojazdów, wyścigi i ogólne sianie zniszczenia. Twórcy ze Stainless Games - odpowiedzialni także za oryginał - przygotowali oczywiście sporo zmian: nowy system fizyki, lepszy silnik i ładniejszą oprawę. Po udanej kampanii na Kickstarterze wersję PC wydano w lutym ubiegłego roku. Opisywana, konsolowa odsłona to zaktualizowana produkcja, z nową zawartością i opcjami. Trafi na komputery osobisty w przyszłości.

Budżet niezależnego studia nie pozwala oczywiście myśleć o oprawie na poziomie współczesnych tytułów z najwyższej półki. Wydaje się, że deweloperzy woleli skupić się więc na elementach kluczowych dla rozgrywki, idąc na daleko idące kompromisy w kwestii oprawy. Dla przykładu, krajobraz miejski jest raczej mało rozbudowany i szczegółowy, a na ulicach nie ma zbyt wielu przechodniów. Efekty przezroczystości dla dymu wypadają skromnie, a ogólna jakość przypomina raczej lata świetności X360, a nie Xbox One.

Może to być pewnym rozczarowaniem, ale warto dodać, że do innych aspektów przyłożono się nieco bardziej. Efekty post-processingu są lepszej jakości, z imponującą głębią ostrości i rozmyciem obrazu. Największym plusem jest jednak system fizyki, czyli model prowadzenia i reakcje samochodów na kolizje - których na pewno nie brakuje. Ciągłe obijanie innych pojazdów, przechodniów i otoczenia deformuje karoserię, niekiedy odpadają koła, a nasze auto może nawet zostać przecięte na pół. Ciekawie wygląda też naprawianie podczas jazdy, w czasie rzeczywistym „odwracające” uszkodzenia.

Wizualnie obie konsole oferują podobną oprawę, choć jest kilka różnic. Pod względem rozdzielczości PlayStation 4 stawia na natywne 1080p, podczas gdy Xbox One otrzymuje 900p. Taka redukcja liczby pikseli przekłada się na nieco większe rozmycie obrazu, ale podczas rozgrywki nie rzuca się to zbytnio w oczy. Poza tym jest już niemal identycznie.

Carmageddon: Max Damage to dość prymitywny projekt graficzny, ale są pewne różnice pomiędzy wersjami konsolowymi - jak rozdzielczośćZobacz na YouTube

Posiadacze Xbox One nie powinni być rozczarowani niższą rozdzielczością, a ta odsłona korzysta także z szybszego doczytywania detali tekstur, podczas gdy na PS4 dłużej widzimy powierzchnie niższej jakości. Problem ten widać tylko na początku wyścigu czy misji, zaraz po wkroczeniu do lokacji czy restarcie - podczas rozgrywki jest już podobnie na obu konsolach. Jednocześnie PlayStation 4 nadrabia lepszym filtrowaniem tekstur, z lepszą ostrością tekstur na długich, płaskich powierzchniach, takich jak ulice i drogi.

Przy tak niskim poziomie ogólnej oprawy Carmageddon: Max Damage można oczekiwać 60 klatek na sekundę, co idealnie nadaje się do zręcznościowych wyścigów. Stainless Games postawiło jednak na bezpieczne 30 FPS, co udaje się osiągnąć przez większość czasu. Co zaskakujące, nie jest jednak całkowicie stabilnie. Rozgrywkę burzą okazjonalne spadki i zmiany synchronizacji generowanych klatek, wprowadzające zacinanie i zmienność w sterowaniu.

Adaptacyjna synchronizacja pionowa pomaga zmniejszyć wpływ spadków na rozgrywkę, ale minusem jest wprowadzany tearing. W ten sposób nie udaje się też wyeliminować nierównej synchronizacji, gdy gra wykracza nieznacznie ponad 30 klatek na sekundę. Carmageddon: Max Damage nie jest więc zawsze absolutnie płynny, co może przeszkadzać podczas szybkiego pokonywania zakrętów czy walki z innymi kierowcami.

PlayStation 4
Xbox One
Na starcie wyścigu, tekstury wyższej jakości ładują się szybciej na Xbox One.
PlayStation 4
Xbox One
Filtrowanie tekstur jest już jednak lepsza na PS4, co widać na pasach wymalowanych na asfalcie.
PlayStation 4
Xbox One
PlayStation 4 to natywne 1080p, a Xbox One - 900p. W ruchu nie widać jednak większej różnicy.
PlayStation 4
Xbox One
Zastosowana niekiedy mgła jest dość mało zaawansowanym efektem i nie poprawia atmosfery.
PlayStation 4
Xbox One
Lokacje nie są zbyt szczegółowe, zgodnie z oryginałem.

Wrażenia są podobne na obu platformach, choć tearing widać częściej na Xbox One, a problemy z synchronizacją - na PS4. Nie jest idealnie, ale gra jest względnie płynna w momentach równej wydajności. Nie notujemy żadnych większych problemów, choć Stainless Games mogłoby zająć się optymalizacją w kolejnych łatkach. Warto przy tym pamiętać, że wersja PC przez całe miesiące po debiucie sprawowała się mało wydajnie, choć ostatecznie doczekała się odpowiednich zmian. Być może na konsolach będzie podobnie.

Carmageddon: Max Damage - werdykt Digital Foundry

Ogólnie, Carmageddon: Max Damage to dość standardowy sequel dla gry z późnych lat 90., jeśli mowa o modernizacji rozgrywki i nowych opcjach, bez odbiegania zbytnio od założeń oryginału. Tytuł niczym się raczej nie wyróżnia, a sam koncept rozjeżdżania losowych przechodniów i taranowania przeciwników nie jest zbyt świeży. Na pewno nie brakuje jednak fanów oczekujących na kolejną porcję tego typu rozgrywki, co potwierdza udany Kickstarter.

Wersje konsolowe oferują podobne wrażenia, z małymi różnicami w oprawie i wydajności. Odsłona PlayStation 4 wydaje się być nieco lepiej dopracowana, choć z wolniejszym ładowaniem niektórych tekstur na starcie wyścigu. Płynność zabawy rozczarowuje i szkoda, że nie zdecydowano się na 60 klatek na sekundę.

Grafika w Max Damage nie jest zbyt imponująca i choć fizyka oraz destrukcja oferują nieco dobrej zabawy, to pod względem płynności działania oczekiwaliśmy chyba czegoś więcej. Mamy nadzieję, że sytuacja poprawi się dzięki łatkom, ale gracze szukający poziomu 60 FPS powinni zostać przy Carmageddon: Reincarnation na PC.

Zobacz także