Digital Foundry kontra Final Fantasy 12: The Zodiac Age
Świetnie w 1080p, gorzej na Pro.
Nie wiedzieliśmy, czego spodziewać się po Final Fantasy 12: The Zodiac Age na PS4 i PS4 Pro. Odpowiedzialne za prace studio Virtuos Games z Chin poradziło sobie dobrze z remasterami Final Fantasy 10 oraz 10-2, z wartościowym odświeżeniem oprawy do rozdzielczości 1080p. Z drugiej strony, ta sama firma zajmowała się portem Batman: Return to Arkham, z minimalnymi usprawnieniami na PlayStation 4 Pro. Dobra widomość jest taka, że wersja The Zodiac Age to teraz najlepszy sposób na rozgrywkę w Final Fantasy 12. Złe wieści: posiadacze mocniejszego modelu PS4 ponownie otrzymują niewiele więcej niż właściciele podstawowej wersji konsoli.
Virtuos Games na pewno nie można odmówić pracowitości. Zajęto się wieloma aspektami klasycznej produkcji: znacząco podniesiono rozdzielczość, rozbudowano efekty i tekstury, wprowadzono mile widziane zmiany w rozgrywce. Oryginał z PS2 działał w nietypowym 512 × 448, więc na PS4 liczbę pikseli podniesiono dziewięciokrotnie, a nawet szesnastokrotnie na PlayStation 4 Pro.
To ogromna poprawa, lecz PS4 Pro nadal zatrzymuje się przy 1440p. Trudno uwierzyć, że niemożliwe byłoby osiągnięcie natywnego 4K, jeśli wziąć pod uwagę prace Square Enix nad remasterami Kingdom Hearts. Te nie dość, że działają w ultra HD, to jeszcze w 60 klatkach na sekundę, na obu modelach konsoli Sony. Tymczasem The Zodiac Age to maksymalnie 30 FPS.
Nie trzeba chyba dodawać, że oba modele PS4 zapewniają znacznie ładniejszą oprawę niż oryginał. Wyższa rozdzielczość, sprawne wygładzanie krawędzi i mapowanie tekstur skutecznie eliminują morze „ząbków", jakie wyświetlano na PS2. Tekstury i modele można teraz zaprezentować w pełnej jakości, niedostępnej w 2006 roku. Wygładzanie jest na tyle zaawansowane, że standardowe 1080p skalowane do 4K nie odbiega znacząco od Pro, z 1440p podniesionym do ultra HD.
Rozdzielczość jest na pewno ważna, ale nie jest jedynym wyznacznikiem jakości remastera. Aby porównać szeroki zakres zmian, włączyliśmy oryginał w 1080p na emulatorze, zestawiając taki eksperyment z odsłoną ze standardowego PS4. Rezultaty są wyraźne: w oczy najbardziej rzucają się tekstury, z większą przejrzystością i liczbą detali. Niektóre powierzchnie zostały znacząco przebudowane, jak piaski czy namioty na pustyni Estersand.
Gdzie indziej zakres prac wydaje się być jednak ograniczony i poniżej oczekiwań - większość grafiki potraktowano skalującym filtrem, zaprojektowanym z myślą o zachowaniu drobnych detali. System sprawdza się dość dobrze, ale może przekładać się na zbytnie podkreślenie czarnych linii i ciemniejszych obszarów powierzchni. Jest też bump-mapping, generujący namiastkę trójwymiarowości na płaskich teksturach. To podejście lepsze niż rozciąganie oryginalnych materiałów na nową geometrię, lecz przygotowanie elementów od podstaw byłoby oczywiście milej widziane.
Podstawowe elementy oprawy są wspomagane w innych obszarach, ponieważ usprawnione oświetlenie i cieniowanie tworzy bardziej naturalną prezentację. Mroczne obszary są ciemniejsze, co potęguje nastrój lokacji, a ambient occlusion i dodatkowe cienie rzucane przez modele to zwiększona szczegółowość. Świecące powierzchnie otrzymały dodatkowy filtr i poświatę, a latarnie uliczne generują lepiej zarysowany efekt bloom. Szerzej stosowany jest też efekt głębi ostrości.
Wracając do płynności działania, 30 klatek na sekundę jest małym rozczarowaniem, choć takie podejście jest zgodne z wcześniejszymi dokonaniami Virtuos. Możliwe, że ograniczenie do 30 FPS wprowadzono ze względu na oryginalny silnik gry - wcześniejsze, nieoficjalne próby podniesienia płynności FF10 do 60 FPS na PC zakończyły się niepowodzeniem. Wygląda na to, że system animacji powstał właśnie z myślą o 30 klatkach na sekundę.
Z drugiej strony, Final Fantasy 12 to RPG stawiające na niespecjalnie szybkie tempo walki i eksploracji, więc gra nie wymaga błyskawicznego sterowania. Ważniejsza jest stabilność działania i pod tym względem PS4 i PS4 Pro radzą sobie sprawnie, zapewniając niemal stałe 30 FPS, z pojedynczymi zgubionymi klatkami. Jest lepiej niż w oryginale na PS2.
Poprawiono nie tylko oprawę. Czasy ładowania są znacznie krótsze, a zmiany wprowadzone w rozgrywce powinny przypaść do gustu współczesnym odbiorcom. Dla przykładu: w oryginale czary są kolejkowane, by nie przeciążać silnika nagromadzeniem efektów przezroczystości i źródeł światła. Teraz sytuację zmieniono i można dowolnie łączyć magię w łańcuchy.
Inne nowości pochodzą z japońskiej wersji gry: odwrócone sterowanie kamerą, jak we współczesnych grach (ruch w lewo przesunie kamerę w lewo). Nawigację ułatwia opcja przezroczystej mapy, jest też łatwiejszy system zarządzania postacią. Usprawniono jakość dźwięku, z orkiestrą zastępującą syntezator z PS2.
Podsumowując, przeróżne zmiany rozgrywki, dodatkowe treści, ulepszona oprawa i efekty tworzą ostateczną wersję Final Fantasy 12. Virtuos poradziło sobie sprawnie z remasterowaniem i choć niektóre zmiany nie przypadną do gustu purystom (jak zmodyfikowane tekstury), to efekt końcowy wygląda dobrze na współczesnych telewizorach. Otrzymujemy dopracowaną wersję gry, która pozostaje wierna oryginałowi. Nasze jedyne zastrzeżenie dotyczy PS4 Pro. Dość powiedzieć, że preferujemy podstawowe PS4 na ekranie 1080p niż PS4 Pro na panelu 4K.