Dziwne tajemnice gier wideo - tych przypadków możesz nie znać
Intrygujące znaleziska.
Przeklęty kartridż
[ Strona 11 z 31 ]
The Legend of Zelda: Majora's Mask i tak jest już w pewnym stopniu grą niepokojącą. Atmosfera jest w tym tytule dosyć specyficzna. Może właśnie dlatego związana jest z nią pewna dziwna historia. Anonimowy gracz ze Stanów kupił w 2007 roku nietypowy kartridż od dosyć nieprzyjemnie wyglądającego człowieka. Na szarym dysku widniał tylko napisany markerem tytuł gry - i nic poza tym.
Szczęśliwy nabywca nie przejął się jednak zbytnio wątpliwym stanem kartridża i po prostu rozpoczął grę po powrocie do domu. Od razu zwrócił uwagę, że na dysku pozostawiono slot zapisu z imieniem Ben.
Po paru godzinach gry użytkownik zaczął doświadczać niespotykanych w innych wersjach błędów i glitchy. Były to nie tylko znikające w dziwnych miejscach tekstury, ale i dodatkowe, enigmatyczne wiadomości tekstowe, jakby złośliwie dopytujące gracza, czy coś mu się nie podoba. Do tego naprawdę niepokojące efekty, jak choćby straszny śmiech.
Jak się później okazało, Ben był chłopcem, który zginął w wypadku kilka lat temu, w pobliżu miejsca, w którym autor tej opowieści kupił opisywaną grę. Całą historię można znaleźć na wiki Creepypasta. Wielu chwali tę historię, ale raczej zgodnie uznano, że kartridż był efektem przemyślanego planu jakiegoś zdolnego moddera...
- Zobacz kolejną grę na następnej stronie!
- Daj się zaskoczyć - wybierz losowo kolejną ciekawostkę
Wróć do pierwszej strony: Dziwne tajemnice gier wideo - tych przypadków możesz nie znać