Skip to main content

Gamescom 2018 - najciekawsze gry targów

Dying Light: Bad Blood, DMC 5, Rage 2 i inne.

Jakiś czas temu powróciliśmy z targów Gamescom. Możecie już zapoznać się z materiałami, w których opowiadamy o Cyberpunk 2077, Assassin's Creed Odyssey, Sekiro czy też Battlefield V.

Z wieloma tytułami mogliśmy jednak spędzić stosunkowo niewiele czasu - maksymalnie 15 czy 20 minut. Właśnie takim produkcjom poświęcamy miejsce w tym artykule podsumowującym europejskie święto graczy.

Devil May Cry 5

Dostępne do przetestowania demo było zbyt krótkie, więc nie mogliśmy nacieszyć się naprawdę świetną rozgrywką. Sterowanie zostało nieco odmienione, głównie przez dodatek wymienialnych, mechanicznych dłoni Nero.

Różne dłonie oferowały inne efekty - jedna pozwalała wybić wroga w powietrze, a inna zadać potężne obrażenia. Pojawiła się też opcja przyciągania się do przeciwników, przypominająca rozwiązanie z DmC.

Od razu można też zwrócić uwagę na jakość oprawy. RE Engine, zastosowany do tej pory w Resident Evil 7, sprawuje się doskonale. Twarze postaci faktycznie wyglądają tak, jak w zwiastunach, a efekty cząsteczkowe nie zwalniają akcji.

Starcie z wielkim demonem na końcu dema było efektowne i wieloetapowe. Używanie takich ataków i ciosów, by jak najdłużej pozostawać w powietrzu, sprawiało taką samą frajdę, jak w poprzednich odsłonach cyklu.

Ori and the Will of the Wisps

Opisane wyżej DMC 5 było dostępne na strefie marki Xbox, podobnie jak sequel gry Ori and the Blind Forest. Gra momentalnie urzeka oprawą wizualną - jest jeszcze piękniej niż w oryginale.

Poprawiono też system walki, a właściwie w końcu go stworzono. Walka nie jest już tylko dodatkiem. Ori dysponuje magicznym mieczem i łukiem, a także atakiem specjalnym. Potyczki są dzięki temu angażujące.

Nadal najważniejsza pozostaje jednak eksploracja otoczenia i elementy platformowe. Zupełną nowością jest obecność terenu z piasku, w który możemy - po zdobyciu odpowiedniego ulepszenia - wbić się niczym świder i pływać w nim niczym w wodzie.

Świetnym dodatkiem jest też tryb wyzwań czasowych, w którym z duchami innych graczy ścigamy się do punktu wyznaczonego na metę. Mamy tylko nadzieję, że twórcy poradzą sobie do przyszłego roku z zauważalnymi spadkami płynności.

Resident Evil 2

Remake drugiej odsłony Resident Evil powstaje na tym samym silniku, co Devil May Cry 5 i też zachwyca oprawą. Graliśmy na konsoli Xbox One X przy 60 klatkach na sekundę. Strzelanie, choć zazwyczaj preferuję mysz, sprawiało naprawdę sporo frajdy.

Leon odwiedzający po raz pierwszy komisariat w Raccoon City, strzelający do pierwszego zombie i autentycznie przerażony niezrozumiałą katastrofą - wszystko to prezentuje się doskonale.

Najlepsze jest jednak to, że nawet jeżeli dokładnie pamiętamy RE2, to remake i tak nas zaskoczy. Układ pomieszczeń w lokacjach jest inny, spotkamy parę nowych postaci, a identyczny pozostanie tylko ogólny zarys fabularny.

Warto nadmienić, że w żadnej grze nie widzieliśmy do tej pory tak imponujących... wnętrzności.

Rage 2

Bethesda udostępniła tylko kilkunastominutowy fragment Rage 2, ale to i tak wystarczyło, by system walki zrobił na nas spore wrażenie.

Ataki falą uderzeniową, siła rażenia strzelby, zabójczy bumerang i super-zdolność wzmacniająca nasze strzały składają się na efektowną, chaotyczną rozwałkę. Czuć tutaj ducha id Software, ale też nutkę Bulletstorma.

Jedynym dziwnym elementem jest tylko zaskakująco niski poziom brutalności. Nie oczekujemy wszędzie krwi, ale trochę dziwnie patrzy się na głowę przeciwnika, która pozostaje nienaruszona po strzale z przepotężnej strzelby z odległości centymetra.

Destiny 2: Forsaken

Mieliśmy okazję spędzić kilkadziesiąt minut ze zbliżającym się dodatkiem Forsaken do Destiny 2. Konkretnie - rozegraliśmy parę rund w trybie Gambit, który łączy starcie z kosmitami i walkę z obcymi graczami.

Na początku meczu strzelamy do Upadłych i Veksów, by zdobywać specjalne kryształy, którymi zasilamy maszynę umieszczoną w kluczowym punkcie. Dzięki temu, po zdobyciu odpowiedniej liczby zasobów, możemy „przeniknąć” do lokacji, w której czwórka graczy z drugiej drużyny sama walczy z kosmitami.

Kiedy na mapie pojawia się boss, to także nie ścieramy się tylko z nim - po jego stronie walczy zawsze jeden ze Strażników z zespołu oponentów. Wszystko to składa się na interesujące i niespotykane jeszcze w Destiny doświadczenie.

Aha - łuki z miejsca stały się naszym ulubionym rodzajem broni.

Na kolejnej stronie omawiamy między innymi Dying Light: Bad Blood, a także strategiczne Anno 1800 oraz zakręcone Metal Wolf Chaos.