Skip to main content

Gamescom 2018 - najciekawsze gry targów

Dying Light: Bad Blood, DMC 5, Rage 2 i inne.

Poniżej sześć kolejnych najciekawszych gier prezentowanych na targach Gamescom 2018.

Mount & Blade 2: Bannerlord

Stary, dobry Mount & Blade, ale w lepszej oprawie i z wieloma drobnymi ulepszeniami, które czynią grę wygodniejszą. Czego chcieć więcej? Chyba tylko daty premiery, której wciąż nie ujawniono.

Walka w Bannerlordzie to czysta przyjemność, a podobnego systemu ze świecą szukać w innych produkcjach. Wrażenia z bitwy są zupełnie inne, w zależności od tego, czy kierujemy piechociarzem czy członkiem oddziału konnicy. Strzelanie z łuku jest natomiast tak satysfakcjonujące, jak nigdy wcześniej.

Spojrzeliśmy przez moment na mapę kampanii, która poraża rozmiarami. Niestety oddano w nasze ręce bardzo wczesny etap kampanii, dlatego nie zdążyliśmy nawet skompletować imponującej liczebnością armii. Zwiedziliśmy jednak miasto, po którym można swobodnie się poruszać i stoczyliśmy parę bitew na arenie, zanim wyruszyliśmy na misję, by zlikwidować małą grupę bandytów.

Total War: Three Kingdoms

Three Kingdoms to w końcu odczuwalny powiew świeżości w historycznym cyklu Total War. Chiny z epoki Trzech Królestw to niezwykle intrygujące miejsce i okres, pełen spisków, intryg i zdrad.

Powracają formację oddziałów, choć powiązane są z dowódcami, a nie z jednostkami - to dosyć ciekawe rozwiązanie. Poza tym, element strategiczny jest zbliżony do tego, co znamy i lubimy, ale cieszy choćby przemodelowanie interfejsu.

Najważniejsza nowość to nacisk na bohaterów w trybie romantycznym. Możemy doprowadzić do pojedynku naszego i wrogiego generała, którego wynik wpłynie na morale przegranej i zwycięskiej strony. Taka potyczka z bliska wygląda szalenie efektownie.

Misję, którą rozegraliśmy, opublikowano na oficjalnym kanale YouTube serii Total War.

Zobacz na YouTube

Mutant Year Zero: Road to Eden

To chyba największa niespodzianka tegorocznego Gamescomu - gra taktyczna przypominająca pod względem walki serię XCOM i tym podobne, ale oferująca też coś zupełnie nowego w tym gatunku.

Otóż, misje to nie tylko działania na polu walki. Kierujemy naszym oddziałem swobodnie, używając analoga lub klawiszy WSAD, by eksplorować teren czy szukać przedmiotów. Możemy nawet aktywować tryb skradania i spróbować zastawić zasadzkę na wrogów.

Dopiero, gdy zaatakujemy, rozpoczyna się podział na tury. W ten sposób mamy wrażenie, że faktycznie uczestniczymy w jakieś opowieści czy przygodzie, a nie jesteśmy tylko wysyłani na kolejne zadania z bazy. Zwracamy uwagę na otoczenie, przez które zresztą twórcy opowiadają historię.

Fascynujące jest też uniwersum, zbudowane na podstawie fabularnej gry popularnej wiele lat temu w Szwecji. To post-apokaliptyczny świat, a w naszej drużynie jest między innymi zmutowana kaczka-snajper.

We The Revolution

Polskie studio Polyslash proponuje interesującą grę, która pod pewnymi względami przypomina słynne Papers, Please - tyle że o wiele bardziej rozbudowane.

Wcielamy się bowiem w sędziego we francuskim sądzie w okresie krwawej rewolucji. Wyroki rzadko kiedy mają związek ze sprawiedliwością, bo szybko okazuje się, że nasza pozycja (a nawet życie) zależy od nastrojów różnych grup społecznych i frakcji.

Najważniejszym elementem gry są rozprawy, podczas których przepytujemy oskarżonych i świadków, badamy dowody i łączymy fakty, by odblokowywać istotne pytania. Sami decydujemy, jakie pytania zadamy, by w różny sposób wpłynąć na wizerunek oskarżonego w oczach ławy przysięgłych.

Mieliśmy zbyt mało czasu, by zapoznać się ze wszystkimi niuansami, ale gra oferuje też system knucia intryg przeciw wrogom politycznym, a nawet wysyłanie swoich ludzi, by przejmować kolejne dzielnice Paryża. Zapowiada się co najmniej intrygująco.

Trials Rising

Miło, że Ubisoft stale wspiera serię Trials. Pod względem mechaniki nie zmienia się od lat praktycznie wcale, ale nie da się ukryć, że cały czas mocno wciąga.

Odczułem to dosyć szybko, testując jedną z trudniejszych tras w gamescomowym demie. Wciskanie klawisza odpowiedzialnego za szybki restart momentalnie staje się odruchem. Każdy odnajdzie w sobie perfekcjonistę dzięki tej produkcji.

Przejazdy motocyklem crossowym przez skomplikowane tory pozostają w teorii proste, jak zawsze. Przyspieszamy, hamujemy i balansujemy maszyną - to wszystko. W tej odsłonie twórcy stawiają nacisk na tradycyjną i asynchroniczną rywalizację online, więc zawsze będziemy mieć przed oczami wyniki naszych znajomych, motywujące do gry.

Interesujący jest też tryb tandemu, w którym jednym motocyklem kierują dwaj gracze jednocześnie. Idealne na imprezowe granie, choć niezbyt praktyczne. Twórcy przechodzą też kolejny raz samych siebie, jeśli chodzi o projekt map. Naszą ulubioną jest jak na razie ta, w której przejeżdżamy po pokładach i ładunkach samolotów lecących nad Rosją.

Tytuły od Nintendo

W strefie Nintendo przetestowaliśmy przez chwilę między innymi Diablo 3 w wersji na Switcha - i musimy przyznać, że imponujące jest to, jak gra działa. Wydaje się, że mamy do czynienia ze stałymi 60 klatkami. Sterowanie też jest wygodne.

Od razu złapaliśmy też oczywiście za kontrolery przy stanowisku z Super Smash Bros. Ultimate. Zaznajomieni z poprzednią odsłoną poczują się jak w domu, choć można zauważyć drobne zmiany w animacjach czy atakach niektórych postaci.

Gameplay pozostaje angażujący i jedyny w swoim rodzaju. Świetna wydaje się zmiana w trybie turniejowym, w którym - by użyć umiejętności Final Smash - musimy załadować pasek energii, niczym w tradycyjnych bijatykach.

Spędziliśmy też chwilę z Pokemon Let's Go! Eevee. W końcu widać lepszą oprawę graficzną. Choć Switcha stać na więcej, to jednak miło widzieć coś, co byłoby raczej niemożliwe do osiągnięcia na konsolce 3DS.

Zobacz na YouTube

Najważniejszą zmianą jest oczywiście brak losowych bitew z dzikimi stworkami. Jeżeli się na jakiegoś natkniemy, to możemy go tylko złapać - jak w Pokemon Go. Walczymy tylko z trenerami, a zasady starć pozostają niezmienione. To wciąż turowa wymiana ataków. Perspektywa ponownej wizyty w znajomej lokacji i obecność tylko Pokemonów z I generacji trochę niepokoi, ale gra może stanowić świetny punkt wejścia do serii dla nowicjuszy.

Zobacz także