Gry tak złe, że aż trudno to uwierzyć...
...ale i tak musisz je poznać!
Capital Punishment
Niezbyt ciekawe? Odwiedź następną stronę.
Daj się zaskoczyć, zdaj się na losową kolejność.
Producent: clickBOOM
Premiera: 1996
Platforma: Amiga 1200
Czterech wojowników - imponujący wybór w bijatyce, nie sądzicie? W każdym razie, większość odbiorców nie mogła nawet wybrać jednego, zbyt często się zawieszała, powodowała nawet awarie Amigi. Była jedną z niewielu gier, które wymagały instalacji. Patrząc na screeny pewnie też zadajecie sobie pytanie „Ale dlaczego?”.
Jak to bywa w przypadku złych bijatyk, najgorszym elementem jest system walki, jakże by inaczej. Wykrywanie ciosów przeciwników jest po prostu niesprawiedliwe. By otrzymać obrażenia wystarczy znaleźć się w zasięgu animacji ataku, nawet, jeżeli - teoretycznie - jest to już moment, w którym nie powinniśmy byli zostać zranieni. Powiedzmy, że przeciwnik chce nas kopnąć z powietrza. Leci w naszą stronę, odsuwamy się. Niestety, pole animacji kończy się jakiś centymetr (na ekranie) za stopą oponenta, więc i tak obrywamy.
Wroga niezwykle trudno trafić, nasz bohater nie ma już przedłużonego zasięgu ciosów. Przeciwnik zazwyczaj blokuje większość ataków i odpowiada kombosem zabierającym nam cały pasek życia. Zresztą, wystarczy, że się przewrócimy - wróg może nas wtedy cały czas atakować, a my jesteśmy bezbronni.
Zwycięstwo jest tu zależne wyłącznie od szczęścia lub od błędów technicznych. Na niektórych etapach przeciwnik może się po prostu zaciąć w miejscu, jest to jednak rzadkie zjawisko. Nie wiemy ilu osobom udało się ukończyć tę męczarnię, ale obstawiamy, że nie było ich więcej, niż pięć. Capital Punishment sprawia, że czujemy się bezsilni, irytuje, jest brzydka i wypełniona technicznymi błędami sprawiającymi, że często nawet nie chce się włączyć. Nawet 1/10 byłoby w tym przypadku zawyżeniem oceny.