Gry tak złe, że aż trudno uwierzyć...
...ale i tak musisz je poznać!
Evil Dead: Hail to the King
Chcesz przeczytać o czymś innym? Zajrzyj na następną stronę.
Niestraszna ci kolejność? Kliknij tutaj, by dać się zaskoczyć.
Producent: Heavy Iron Studios
Premiera: 2000
Platforma: PC, PlayStation
Klasyczne filmy Evil Dead to świetne - oczywiście w swojej klasie - horrory z akcentem humorystycznym. Celowo uczyniono je kiczowatymi, nieco dziwnymi. Fani tych produkcji z pewnością z zainteresowaniem czekali na grę Hail to the King... i srodze się zawiedli.
Twórcy chcieli chyba przygotować coś w stylu Resident Evil. Niestety, chęci to nie wszystko. Jedyne, co można uznać za udane, to oprawa graficzna - jak na pierwsze PlayStation prezentuje się całkiem nieźle.
Po co nam jednak porządna grafika, skoro po pięciu minutach kontaktu z grą mamy ochotę po prostu ją wyłączyć, wyrzucić, spalić, zniszczyć i pogrzebać w lesie? Wyobraźcie sobie, że chcecie, by postać poszła w lewo. Co robicie? Przechylacie analog w lewo? Ależ skąd! Najpierw obracacie nim w kółko, a później przechylacie do góry... By po chwili zupełnie stracić orientację w terenie, bo kamera zupełnie zmieniła kąt położenia.
Pomijamy bezsensowne i powtarzalne odzywki bohatera, brzydki interfejs i techniczne niedoróbki, przez które gra potrafi się po prostu zaciąć na 10 sekund w losowych momentach. Sterowanie to największa bolączka tego produktu. Nie istnieje chyba człowiek, który nie przeklął sto razy w ciągu pierwszych kilku minut przygody, starając się uporać z kamerą i tym jak dziwnie porusza się bohater.
Oczywiście, by tylko nie dać nam niepotrzebnego czasu na zapoznanie się z zupełnie nieintuicyjnym systemem kontroli, twórcy postanowili od razu rzucić na nas przeciwników... W dodatku takich, których w ogóle nie było w filmach Evil Dead.