Skip to main content

Gry tak złe, że aż trudno uwierzyć...

...ale i tak musisz je poznać!

Dr. Jekyll and Mr. Hyde

Jeżeli ta strona niespecjalnie cię zaciekawiła, zajrzyj na następną.
Wolisz losową kolejność? Kliknij tutaj.

Producent: Toho
Premiera: 1988
Platforma: NES

Klasyka staroszkolnego zła. To jedna z tych gier, które są tak okropne, że nie sposób tej tragicznej jakości opisać. Nawet najgorsze wyzwiska i negatywne opinie to i tak zbyt dobre traktowanie tego czegoś. Tego nawet pół-produktem nazwać nie można. Jeżeli nigdy nie mieliście z tym tytułem do czynienia, macie szczęście.

Pozornie przyjemne miejsce. Pozornie.

Wiele razy w tym zestawieniu użyliśmy słów „frustrująca”, czy „irytująca”. To jednak za mało, jeżeli chcemy opisać emocje towarzyszące obcowaniu z Dr. Jekyll and Mr. Hyde. Ta gra po prostu sprawia, że mamy ochotę kogoś udusić, zniszczyć konsolę, wyrywać sobie włosy z głowy.

Przygodę zaczynamy jako pan Jekyll. Jesteśmy w jakimś miasteczku, idziemy w prawo i… każdy mieszkaniec nas atakuje. Dżentelmen w kapeluszu, dama w sukni balowej. Atakują nas, kopią, rzucają w nas nawet bombami? Dlaczego? Założymy się, że nawet twórcy tego nie wiedzą. Najgorsze jest to, że nie możemy się w ogóle bronić. Twórcy zapomnieli - tak jest, zapomnieli - zaimplementować funkcji ataku. Jest tylko animacja ciosu laską, ale nie przynosi to żadnych efektów.

Hyde'a już nikt z mieszkańców nie zaczepia, chyba coś im się pomyliło

Gdy - bardzo szybko - umrzemy, zamieniamy się w Hyde'a. Tragiczne sterowanie to pikuś w porównaniu z tym, że w pewnym momencie po prostu ponownie umieramy. Jako Hyde, zaczynamy etap po drugiej stronie planszy i po prostu giniemy, gdy dojdziemy za daleko. Dlaczego? Ponownie - nawet twórcy pewnie tego nie wiedzą.

Najgorsze jest to, że większość czasu musimy spędzić jako Jekyll. Po prostu starając się brnąć w prawo i przyjmując ciosy, patrząc na kolejne durne pomysły i powtarzalne, brzydkie, nijakie lokacje.