Halo 5: najbardziej imponująca aktualizacja 4K na Xbox One X?
Test Digital Foundry.
Wróćmy na chwilę do 2015 roku. Studio 343 Industries wydało właśnie Halo 5: Guardians i choć produkcja nie uniknęła krytyki, to została ostatecznie przyjęta jako kolejna solidna odsłona serii, w płynnych 60 klatkach na sekundę. Taki poziom wydajności miał jednak swój koszt: Xbox One nie było dostatecznie mocne, by zrealizować wszystkie założenia twórców. Wydaje się, że pełnię wizji widzimy dopiero na Xbox One X.
Witamy w nowym Halo 5, na konsoli o mocy sześciu teraflopów. Zniknęło rozmycie, ujawniając piękno gry. Poprawa jest rewolucyjna i tym bardziej imponująca, że nie wprowadzono większych zmian w jakości podstawowych obiektów i tekstur. Są drobne zmiany i szlify szczegółów, ale ogromne korzyści zapewnia już samo podniesienie rozdzielczości oraz filtrowania powierzchni.
Więcej pikseli na ekranie pozwala ujawnić detale, które były wcześniej niewidoczne. Wystarczy spojrzeć na karabin - na tylnym ekranie widać teraz nawet małe napisy. Ponownie, materiały pozostają takie same, jak w przeszłości, lecz niższa rozdzielczość i rozmycie sprawiały, że takich szczegółów nie było widać. Wśród tytułów startowych standardowego Xbox One chyba właśnie Halo 5 najlepiej demonstruje poprawę oferowaną przez nowe urządzenie.
To sprowadza nas do kluczowego pytania: w jakim stopniu rośnie rozdzielczość i czy jest to „prawdziwe” 4K? Na standardowym Xbox One celowano w 1080p gdy to tylko możliwe, lecz w rzeczywistości rzadko udawało się dotrzeć do tego punktu. Niemal każda potyczka oznaczała spadki, niekiedy nawet do 810p. Nie było optymalnie, lecz kompromisy umożliwiały zabawę w 60 klatkach na sekundę.
Na Xbox One X bazowa rozdzielczość faktycznie wynosi pełne 2160p. Dynamiczne skalowanie ponownie jest aktywne, lecz tym razem Halo 5 znacznie lepiej trzyma się optymalnej wartości 4K, które oglądamy także w mniejszych bitwach i mniej zaludnionych obszarach. Moc w porównaniu ze starszą konsolą rośnie 4,6-krotnie, więc nie powinno dziwić, że w identycznych scenach notujemy nawet 5 czy 6 razy więcej pikseli.
Jeśli mowa o skalowaniu, Halo 5 zmienia niezależnie rozmiar osi poziomej i pionowej, co przekłada się na przedziwne wartości, jak 2816 × 1584 czy 3360 × 1890. Z punktu widzenia „normalnego” gracza w ogniu walki trudno jednak zauważyć spadki. Gra pozostaje ostra jak brzytwa, bez względu na telewizor. Nadal najlepiej jest na ekranie 4K, lecz wyświetlacze 1080p także zyskują.
Powody są dwa i dotyczą także wielu innych gier na Xbox One X. Po pierwsze, konsola automatycznie skaluje wszystko w dół, więc na ekranie 1080p możemy liczyć na znacznie lepsze wygładzanie krawędzi. Warto pamiętać, że na standardowym Xbox One gra rzadko generowała pełne 1080p, więc już stałe osiągnięcie tej wartości na mocniejszym sprzęcie przekłada się na dużą i zauważalną poprawę sytuacji, a super-sampling krawędzi to dodatkowy bonus.
Po drugie, rośnie filtrowanie tekstur. Jak podkreślaliśmy w teście Xbox One X, już włączenie Halo 5 bez dedykowanej łatki podnosiło rozdzielczość gry, co przekładało się na 1080p bez żadnych dodatkowych aktualizacji. To demonstruje wszechstronność dynamicznego skalowania na mocniejszym urządzeniu, a X wymuszało także anizotropowe filtrowanie 16x.
Po zainstalowaniu dedykowanego patcha 4K powierzchnie nie rozmywają się tak szybko, jak na standardowym Xbox One, co pozwala oglądać więcej detali. Co jednak ciekawe, wymuszone anizotropowe filtrowanie 16x sprzed łatki w niektórych obszarach sprawdzało się nawet lepiej niż teraz, po aktualizacji 4K. Oczywiście, ogromne podniesienie rozdzielczości zostawia mniej mocy obliczeniowych na dodatki - jak wspomniane filtrowanie 16x. Nadal jest dużo lepiej i jeśli mielibyśmy wybierać, na pewno zainstalowalibyśmy patch 4K.
Są też poprawki poza rozdzielczością i filtrowaniem, różniące się intensywnością. Tekst i inne elementy interfejsu odtworzono w natywnym 4K, by te „płaskie” obiekty na ekranie pasowały idealnie do telewizorów ultra HD. Wydaje się też, że nieznacznie podniesiono poziom detali - na ziemi jest więcej obiektów, a w przerywnikach rośnie zasięg rysowania.
Poza tym zdecydowano się nie rezygnować z przeróżnych technik służących do poprawy płynności działania. Animacje nadal wyświetlane są w 30 klatkach na sekundę, jeśli wrogowie są na dalszym planie lub gdy jest ich zbyt dużo - procesor Xbox One X pozostaje ograniczeniem. Nie zmienia się także nierówna jakość cieni, a efekty przezroczystości, jak ogień, usuwają cieniowanie z ekranu.
Na całe szczęście nawet przy ogromnym wzroście liczby pikseli na ekranie, dynamiczne skalowanie rozdzielczości pozostaje bardzo efektywne. Podczas testów ukończyliśmy kilka misji i ani razu nie natknęliśmy się na spadek wydajności. Gra działa płynnie i stabilnie, jak można oczekiwać - stałe 60 klatek na sekundę.
Minusem jest zacinanie przy ładowaniu. Jak poprzednie odsłony serii, Halo 5 regularnie pobiera dane z dysku, by zapewnić płynne wrażenia i brak ekranów doczytywanie. Jednocześnie sprawia to, że szybkie przemieszczanie się pomiędzy obszarami sprawia, iż gra na chwilę przycina. Zalecamy korzystanie z wbudowanego dysku twardego, co zmniejsza te problemy.
Podsumowując, Halo 5 na Xbox One X to świetna aktualizacja. Wydaje się, że oryginalna oprawa nigdy nie osiągnęła pełnego potencjału na Xbox One i nie otrzymaliśmy wersji PC, więc nigdy wcześniej nie otrzymaliśmy pełni wrażeń. Nowy model konsoli sprawia, że wizja deweloperów w końcu jest realizowana w stu procentach.
A to tylko pierwszy krok na drodze do odświeżania Halo na Xbox One X. Na początku przyszłego roku podobne traktowanie czeka The Master Chief Collection, a posiadacze Halo 3 na X360 mogą już teraz włączyć grę w wyższej rozdzielczości i z HDR, dzięki kompatybilności wstecznej. Do tego dostępne już, natywne 4K w Halo Wars 2 - fani Master Chiefa i jego uniwersum nie mają powodów do narzekań.