15 najciekawszych bossów w grach wideo
Brutalni, skomplikowani, nietypowi.
Grę wideo definiuje mnóstwo czynników - gatunek, główny bohater, ścieżka dźwiękowa, styl graficzny czy nieszablonowa fabuła. Jednym z najważniejszych aspektów stworzenia naprawdę wiekopomnego tytułu jest wymyślenie zapadającego w pamięć przeciwnika, którego chęć pokonania będzie motywować odbiorcę do dalszej rozgrywki.
Nie ma uniwersalnej, skutecznej recepty na projekt wroga, który stanie się ikoną gry. Może być to antagonista o rozbudowanej przeszłości, którego uczynki mają wpływ na fabułę i nastawienie gracza. Z drugiej strony - często pamiętamy o bossach, którzy byli po prostu kolejną przeszkodą na drodze do celu, jednak poprzez unikalny design czy nieszablonowe starcie stali się niezwykle rozpoznawalni.
Nieważne, czy do popularności bossa przyczyni się oferowane wyzwanie, satysfakcja z odniesionego zwycięstwa czy walka stanowiąca punkt kulminacyjny wciągającej opowieści. Nie można zaprzeczyć, że to właśnie odpowiednia kreacja przeciwnika sprawia, że gra ze świetnej może stać się kultową.
Oto więc zestawienie 15 najciekawszych bossów - znajdują się tu postaci z ostatnich trzydziestu lat i niemalże wszystkich platform. Bo jeżeli w wypadku gry można powiedzieć, że posiada archaiczną oprawę bądź operuje utartymi schematami fabularnymi, o tyle przeciwnicy wymykają się tego typu ocenom; wciągające pojedynki, angażujące zarówno spryt, jak i zręczność po prostu się nie starzeją.
Oczywiście lista nie może (a szkoda!) zawierać wszystkich wartych wspomnienia starć, jakie pojawiły się na przestrzeni ostatnich dekad. Dlatego też zachęcamy do komentowania - który przeciwnik pozostał do dziś w Waszej pamięci?
1. Nemesis (Resident Evil 3: Nemesis)
Resident Evil od pierwszej odsłony stawiał na spektakularne pojedynki z bossami. Zmutowane potwory świetnie współgrały z klimatem horroru, a starcia z nimi skutecznie szargały nerwy. Z licznego panteonu eksperymentów genetycznych Umbrelli na pierwsze miejsce wysuwa się jednak główny przeciwnik z trzeciej odsłony serii, Nemesis.
Noszący imię po greckiej bogini zemsty boss od początku gry prześladował główną bohaterkę, Jill. Każda kolejna konfrontacja z mutantem to pełne napięcia starcie - ze względu na ograniczoną ilość zasobów i wytrzymałość przeciwnika jedynym ratunkiem była ucieczka. Ta nie należała do najłatwiejszych: boss dysponował nie tylko nadludzką siłą, ale również wyrzutnią rakiet, którą operował z zabójczą skutecznością. Nawet jeżeli jakimś cudem udało nam się powalić giganta, to szybko okazywało się, że sukces jest tylko pozorny - Nemesis po pewnym czasie powracał, pragnąc jedynie śmierci kierowanej przez nas postaci.
To właśnie obecność tego przeciwnika stanowiła najmocniejszy element trzeciej odsłony Resident Evil. Przeciętną fabułę i brak innowacji równoważyło świetnie budowane napięcie i ciągłe poczucie zagrożenia. Capcom starał się powtórzyć ten efekt w kolejnych częściach serii, jednak nie ma się co oszukiwać - Nemesis jest tylko jeden.
2. Psycho Mantis (Metal Gear Solid)
Nie można zaprzeczyć, że Hideo Kojima - ojciec serii Metal Gear - jak mało kto potrafi tworzyć czarne charaktery. Napisane przez niego postaci nigdy nie są moralnie jednoznaczne, działają według własnego kodeksu zasad, a przeciwnikami w kolejnych odsłonach cyklu czyni ich często odmiennie pojmowane patriotyzmu i honoru.
Nie inaczej jest z Psycho Mantisem, jednym z członków jednostki specjalnej Foxhound. Jednak to nie jego motywacje sprawiają, że pojedynek z nim zapada w pamięć - to nietypowy przebieg starcia spowodował, że jest to jedna z najczęściej rozpamiętywanych walk z bossami w historii. Psycho Mantis to potężny psionik, zdolny poruszać przedmiotami, wpływać na rzeczywistość i odczytywać myśli swoich wrogów. Sprawy nabierały niezwykłego obrotu, gdy starcie przenosiło się z gry... do rzeczywistego świata.
Mantis potrafił odgadnąć, jakie gry niedawno ukończyliśmy, a nawet zmienić kanał w telewizorze. Sztuczki te potrafiły zrobić wrażenie, ale prawdziwym problemem okazywała się próba pokonania telepaty - ten odgadywał wszystkie nasze ruchy, skutecznie unikając wymierzonych przeciwko niemu ataków.
Jedyną skuteczną metodą walki było przepięcie kontrolera do drugiego portu konsoli, co miało uniemożliwić bossowi odczytywanie myśli gracza. Do dziś pozostaje to jednym z najbardziej oryginalnych sposobów na zwycięstwo w walce - a w czasach, gdy dostęp do wszelkiego rodzaju poradników był mocno ograniczony sprawiał, że wielu graczy na długo utknęło przy tej potyczce.
3. Hydra (God of War)
Seria God of War słynie z pojedynków o rozmachu godnym uwiecznienia w twórczości Homera. Ostrzom Chaosu, broni głównego bohatera, uległy najrozmaitsze stwory znane z greckiej mitologii, a nawet sami olimpijscy bogowie. Mimo tak imponującej listy bossów, szczególnie interesująca wydaje się Hydra, pierwszy „szef” z jakim przyszło nam się zmierzyć w grze.
Czekający na końcu poziomu treningowego przeciwnik na pierwszy rzut oka nie wyróżnia się niczym - nie jest specjalnie wymagający, nie powala też oryginalnością. Droga do niego nie nastręcza trudności - w końcu twórcy z pewnością nie chcieli zrazić graczy już na samym początku śrubując poziom trudności. To, że pojedynek z Hydrą na długo pozostaje w pamięci jest zasługą Kratosa.
Pierwsze chwile spędzone z God of War to zachwyt nad postacią głównego bohatera: Duch Sparty to bezwzględna maszyna do zabijania, któremu niestraszny żaden przeciwnik. Gdy Kratos staje naprzeciw Hydry, nie okazuje strachu, a determinację - skutecznie eliminuje kolejne głowy monstrum, a moment ostatecznej egzekucji nie tylko szokuje, ale także imponuje pomysłowością.
Oczywiście, świetnych starć w serii jest więcej: pojedynek z Posejdonem czy walka z Krakenem z pewnością są bardziej imponujące i lepiej wyreżyserowane, jednak to właśnie walka z Hydrą ukazała graczom, czego należy się spodziewać po marce God of War.
4. Piramidogłowy (Silent Hill 2)
Seria Silent Hill odpowiada za wiele koszmarów - niejeden gracz, po dłuższej sesji z niepokojem obserwował zapadającą ciemność, a dźwięk syreny strażackiej już na zawsze będzie kojarzony z przerażającą metamorfozą świata. Świat Cichego Wzgórza zaludniają najokropniejsze stwory, stanowiące ucieleśnienie lęków i skrytych pragnień osób odwiedzających opuszczone miasteczko. Jednak wszystkie straszydła ustępują jednemu: Piramidogłowemu, potężnemu katowi z drugiej części cyklu.
Ubrany w kaftan rzeźnika i noszący na głowie metalową piramidę stwór prześladował głównego bohatera, Jamesa Sutherlanda. Dźwięk wleczonego po ziemi potężnego miecza zwiastował pojawienie się potwornego przeciwnika, którego nie były w stanie powstrzymać kule. Jedyną szansą na przeżycie spotkania była ucieczka, bądź unikanie ciosów przeciwnika do momentu aż znudzony zabawą w kotka i myszkę wróg zdecyduje się odejść.
Nie tylko walki z Piramidogłowym sprawiały, że stwór wywoływał strach. Scena „gwałtu” (nawiązująca o filmu „Blue Velvet” Davida Lyncha) po dziś dzień stanowi jeden z najmocniejszych obrazów w historii gier wideo. Przerażenie budziła także geneza postaci: Kat stanowił ucieleśnienie poczucia winy Jamesa i podświadomą potrzebę poniesienia kary za swoje czyny. To właśnie czyni postać niezapomnianą: poprzez historię Piramidogłowego dowiadujemy się, że największe zło, z jakim przychodzi nam się mierzyć, pochodzi najczęściej od nas samych.
5. Jack Krauser (Resident Evil 4)
Znów wracamy do serii Capcomu. W długiej historii Resident Evil przyszło nam walczyć z nieumarłymi, gigantycznymi zwierzętami, eksperymentami genetycznymi, a nawet krwiożerczymi roślinami. Na tle pojedynków z makabrycznymi potworami wyróżnia się starcie z Jackiem Krauserem - chyba najciekawszym bossem z czwartej odsłony cyklu.
Dramatyczna walka, rozgrywająca się w ruinach starożytnego miasta, nie była pojedynkiem z kolejnym sługusem „głównego złego”. Bohatera łączyła z Krauserem wspólna przeszłość - obaj współpracowali przy próbie pojmania południowoamerykańskiego handlarza bronią. Jack przeszedł jednak na drugą stronę barykady: został zatrudniony przez głównego antagonistę, Osmunda Saddlera w celu porwania córki prezydenta i wyeliminowania swego niedawnego kompana.
Ulubioną bronią Krausera jest nóż - to właśnie za jego pomocą Jack stara się zgładzić Leona. Pojedynek z nim stanowił świetnie wyważoną mieszankę akcji i doskonale wyreżyserowanych Quick Time Eventów - pamiętać trzeba, że gra ukazała się w 2004 roku, gdy QTE stanowiły jeszcze novum w świecie elektronicznej rozrywki. To właśnie filmowa prezencja sprawiła, że pojedynek z Krauserem tak mocno zapadał w pamięć.