Najstraszniejsze momenty w grach wideo
Coś kryje się w cieniu.
Niemi obserwatorzy (Condemned: Criminal Origin)
Automatonofobia to lęk przed manekinami, figurami z wosku i wszelkiego rodzaju naśladującymi ludzką sylwetkę tworami. Chyba każdy z nas przynajmniej raz w życiu podczas wizyty w galerii handlowej czy podczas pokazu brzuchomówcy odczuł dyskomfort związany z widokiem imitujących istoty żywe przedmiotów. Lęk ten wykorzystali twórcy gry Condemned: Criminal Origins, wzbudzając u niejednego gracza prawdziwy strach.
Główny bohater, Ethan Thomas, prowadząc prywatne śledztwo bada środowisko żyjących na marginesie społeczeństwa socjopatów. Nie jest to jednak proste dochodzenie: poważną rolę w fabule zaczynają odgrywać szaleństwo i zjawiska paranormalne, a gracz staje się świadkiem coraz to bardziej przerażających wydarzeń.
Jednym z takich momentów jest wizyta w zniszczonym pomieszczeniu, na końcu którego widzimy z pozoru niegroźne manekiny. Szybko jednak przekonujemy się, że to tylko pozory - okazuje się, że gdy kierowana przez nas postać odwraca się, kukły zmieniają swoje położenie, z każdym błyskiem światła zbliżając się w naszą stronę.
Najgorsza jest to, że nie jesteśmy świadkami ich przemieszczania się - dzieje się to zawsze za naszymi plecami. Manekiny zdają się zapędzać naszą postać w konkretną stronę - w końcu, gdy są tak blisko, że naruszają naszą przestrzeń osobistą, jedyną drogą ucieczki staje się skok w dół, przez zawaloną kondygnację budynku. Gdy zaś spojrzymy w górę, okaże się, że nasi „prześladowcy” stoją półokręgiem nad wyrwą, mimo braku oczu obserwując nasze kolejne poczynania.
Najbardziej przerażająca w scenie z manekinami jest bezsilność, jakiej doświadcza gracz - nieożywiony przedmiot staje się zagrożeniem równym psychopacie z nożem, którego jednak nie można zlikwidować. Mówi się, że strach ma wielkie oczy. W tym przypadku - nie ma ich wcale.