Skip to main content

Popcorn, YouTube i gry wideo

O fenomenie let's playów rozmawiamy z czołówką polskich twórców na YouTube'ie.

Wygodny fotel, popcorn i cola. Skąpana w słońcu wyspa i samotny, objuczony ciężkim sprzętem bohater. Siódmy, a może ósmy odcinek Far Cry 3. Wciągający, pełen akcji serial internetowy, którego głównym bohaterem jest nie oglądany na ekranie Jason, ale przede wszystkim - siedzący gdzieś po drugiej stronie komentator. To jego opowieść i jego emocje.

Fenomen klasycznych let's playów, w których oglądamy przejście gry od początku do końca wraz z komentarzem grającego, przez długi czas pozostawał dla mnie zagadką. Z uwagą za to śledziłem materiały w krótszej formie, w której perfekcyjnie odnaleźli się Jeff Gerstmann, Ryan Davis i Brad Shoemaker w serwisie Giant Bomb; czy choćby pierwsze wideo cyklu „Gramy!”, realizowane w rodzimym tvgry.pl.

Nie ma jednak nic dziwnego w tym, że uwielbiamy oglądać gry. Doskonale pamiętam, gdy przed 20 laty, cała rodzinka siadała przed ruskim telewizorem i żywo reagowała na moje metodyczne pokonywanie poziomów w Rick Dangerous czy bieganie z żółtą grzywą w Giana Sisters. Gra to przecież nie tylko zręcznościowe czy logiczne wyzwanie, ale również znakomita opowieść.

Decyduje człowiek, a nie gra

Remigiusz „Rock” Maciaszek ma 36 lat i jest najpopularniejszym polskim twórcą na YouTube'ie. Jego kanał „Games Rock” subskrybuje niemal 300 tys. osób. Wszystkie filmy notują dziennie 200 tys. wyświetleń, co daje zawrotną liczbę ok. 6 milionów obejrzeń miesięcznie!

„Przypuszczam, że tak jak w każdej dziedzinie życia, potrzebny jest talent, pracowitość oraz szczęście” - Remigiusz „Rock” Maciaszek

„Rock” jest najpopularniejszym twórcą w polskim YouTube'ie, jeśli chodzi o tematykę gier wideo

„Rock” zaczynał od współpracy z serwisem Gry-Online.pl, gdzie przygotowywał informacje i pisał recenzje. Jak sam mówi, na początku zależało mu, by tworzyć filmy właśnie dla GOL-a. - Nie mogłem jednak za bardzo przebić się ze swoimi pomysłami - opowiada. - Próbowałem publikować filmy na należącym do portalu blogu gameplay.pl, ale tam też pojawiły się ograniczenia. W końcu doszedłem do wniosku, że powinienem skupić się na samodzielnym tworzeniu kanału, na własnych zasadach. Co okazało się z biegiem czasu niezłym pomysłem.

Podobną drogę przebyli inni lubiani dziś twórcy, jak choćby Patryk „Rojo” Rojewski czy Maciej „Von Zay” Makuła. Z kolei Kamil Popielski, prowadzący kanał „CTSG” (150 tys. subskrypcji), w momencie publikacji pierwszego filmu posiadał 3-letnie doświadczenie jako tester gier.

- Mój pierwszy let's play umieściłem na YouTube'ie we wrześniu 2010 roku - mówi Kamil. - Początkowo były to materiały traktujące wyłącznie o Minecrafcie. Dzięki temu, że były to jedne z pierwszych filmów poświęconych tej grze w polskiej części YouTube'a, szybko udało mi się zdobyć spore grono widzów, a mój głos w Internecie zaczął się liczyć. Kilka miesięcy później zachęciło mnie to do założenia nowego, poświęconego różnym tytułom kanału, na którym publikuję do dziś.

To właśnie na 2010 rok przypada powstanie większości popularnych dziś w Polsce kanałów o grach na YouTube'ie. Czy w ścisłej czołówce znajdują się ludzie utalentowani, czy po prostu wszyscy trafili na właściwy moment i niszę?

Jeden z odcinków The Walking Dead z komentarzem Rocka (Uwaga na spojlery!)Zobacz na YouTube

- Przypuszczam, że tak jak w każdej dziedzinie życia, potrzebny jest talent, pracowitość oraz szczęście. Całkiem możliwe, że wszystkie osoby, na tym chybotliwym szczycie, posiadają te cechy, tyle że prawdopodobnie każda w zupełnie innych proporcjach - przyznaje Remigiusz Maciaszek. - Jestem przekonany, że twórca jest stracony, kiedy pozycja na szczycie stanie się ważniejsza, niż przyjemność płynąca z robienia filmów. Kiedyś w młodości grałem wyczynowo w tenisa i na wiele spraw patrzę tak jak na ten sport. Tam nie walczysz tak naprawdę z przeciwnikiem, ale przede wszystkim ze sobą. Podobnie jest przy robieniu filmów, konkurencja i popularność nie ma znaczenia, tak długo jak z odczuwasz przyjemność wynikającą z wysiłku, jaki wkładasz w pracę. Wydaje mi się, że przy okazji widzowie też to potrafią wyczuć.

- Patrząc na obecne dwadzieścia najpopularniejszych kanałów o tematyce gier myślę, że wszyscy bez wyjątku mieliśmy dużo szczęścia, a nasze miejsce spokojnie mogliby zająć inni ludzie - mówi Kamil Popielski. - Sam łapię się za głowę i palę ze wstydu słuchając swoich nagrań sprzed kilku miesięcy. Początki miałem fatalne. Z drugiej strony osoby utalentowane raczej nie garną się do nagrywania filmów na YouTube'ie, a kanały takie jak MegaNeverhood, Arhn.eu czy Quaz9, prezentujące wysokiej jakości fachowo wykonane filmy, jeszcze przez długi czas będą pozostawały rzadkością. Kibicuję zdolniejszym od siebie i chętnie korzystam z własnej popularności, żeby pomóc im się wybić. Na YouTube'ie jest jeszcze dużo miejsca dla twórców znających się na grach i prezentujących ciekawe materiały w dobrej jakości.

Kamil ma 25 lat. Obecnie pracuje jako Game Designer w szczecińskim Gamelionie. Jego zdaniem, na popularność let's playów wpływa wiele czynników.

- Niektórzy mają problem z przejściem konkretnego etapu, więc szukają pomocy - mówi. - Dzięki temu, że gry stają się coraz bardziej filmowe, wiele osób traktuje je jak internetowe seriale. Inni zastanawiają się nad kupnem gry, dlatego chcą zobaczyć ją w akcji. Tutaj let's playe mają sporo do zaoferowania, bo prowadzący swoim komentarzem przekazują zwykle bezpośrednie emocje płynące z gry, a nie zredagowane opinie, którym gracze zdają się coraz rzadziej ufać. Myślę jednak, że największą grupę stanowią widzowie, którzy zwyczajnie lubią głos i charakter osób prowadzących.

Potwierdza to również „Rock”.

- Na początek banał: lepiej coś zobaczyć, niż o tym przeczytać. Dobry let's play nie oferuje oceny produktu, czasem daleko na końcu jest podsumowanie - ocenę pozostawia widzowi. Prowadzący taki program ma dwa zadania: dobrej grze nie przeszkadzać, słabszą ulepszyć swoimi opowieściami - wymienia popularny twórca. - W takiej publikacji nie do końca chodzi o samą grę, ale o stosunek, jaki ma do niej gracz, co przeżywa, jakie wywołuje uczucia, jakie skojarzenia. Źródłem popularności takiej publikacji nie jest gra, tylko gracz. Pozwolę sobie na być może zbyt daleko idące przypuszczenie, ale o popularności materiału w większym stopniu decyduje człowiek, niż przedstawiany produkt.

„U mnie zawsze wygrywały materiały, w które twórca wkładał masę pracy” - Maciej „Von Zay” Makuła

Maciej Makuła i Another WorldZobacz na YouTube

Maciej Makuła z tradycyjnym dla siebie humorem odpowiada, że nie ma „zielonego pojęcia”, skąd taka popularność let's playów. Należące do 30-letniego Maćka „Suchy Kanał” i „StrumienieZRuczaju” łącznie notują 1 mln obejrzeń miesięcznie, a autor prowadzi też regularne programy na żywo.

- U mnie zawsze wygrywały materiały, w które twórca wkładał masę pracy, choćby rzeczy Angry Joe'ego, AVGN czy serwisu Gametrailers - mówi. - Co do ogólnej popularności, pewnie kojarzy się z poznawaniem gry „u kolegi”.

Dzieci, młodzież i dorośli

Wielu starszym pasjonatom filmy o grach na YouTube'ie czy przekazy na żywo na Twitchu jawią się jako rozrywka dla młodzieży, a nawet dzieci. Sami twórcy do tego tematu podchodzą bardzo otwarcie i z dystansem.

- W zależności od serii, poruszanej tematyki i formy przekazu, widownia jest nieco inna - wyjaśnia Patryk Rojewski - 28-letni „Rojo” na co dzień pracuje w serwisie Gram.pl. Jego kanał - „Światy Urojone” subskrybuje 286 tys. fanów i wspólnie z „Rockiem” tworzą parę dwóch najpopularniejszych twórców w Polsce. - Jedne filmy oglądają osoby młode, inne starsi. Są również playlisty oglądane przez wszystkich. Dla mnie widz to widz i każdego staram się traktować na równi. Ile ma lat, jaką płeć, jakie wyznanie, ideologię - nie obchodzi mnie to. Każdemu należy się szacunek.

„Rock” zwraca uwagę, że w tego rodzaju materiałach nie pracuje się z widownią, ale z grą.

- Materiał powinien być przygotowany zgodnie z własnym punktem widzenia, a nie dopasowany do widza. Można skorzystać z rad, w wyborze gry, ale sposób jej prezentacji musi być indywidualny, bezkompromisowy - uważa. - Osobną kwestią pozostaje oczywiście reakcja na komentarze, ale tu każdy zachowuje się inaczej. Mimo szacunku i sympatii do widza, trzeba do tego zachować dystans i trzymać się planu. Lepiej pozostać wiernym małej grupie oglądających dany materiał, niż zmienić sposób prowadzenia jakiejś serii w połowie.

- Najliczniejszą grupę odbiorców na moim kanale stanowią gimnazjaliści i licealiści, tak samo zresztą jak na całym YouTube'ie. Kontakt z tak młodymi ludźmi jest bardzo trudny, a czasami nawet męczący - przyznaje z kolei Kamil Popielski. - Publikując filmy w Internecie liczę na to, że będą one podstawą do ciekawych dyskusji. Niestety, zwykle jestem zalewany komentarzami typu „pierwszy” bądź „ale fajne”, które nie wnoszą zupełnie nic ciekawego, a odstraszają jedynie starszych widzów, którzy mogliby podzielić się sensownymi opiniami. Na szczęście ze statystyk mojego kanału wynika, że średni wiek subskrybentów ciągle rośnie, a maile od trzydziestokilkuletnich widzów powoli przestają mnie dziwić - dodaje z uśmiechem.

Kontynuacja na następnej stronie.